ROZDZIAŁ 33

1 1 0
                                    

Pov: Winston

Późnym wieczorem, gdy dom był zalany przytłaczającym, zimnym światłem lamp, usłyszałam przeraźliwy krzyk dobiegający zza drzwi. W moim sercu zapanował niepokój, który wzrastał z każdą sekundą. Niepewnie, ale z determinacją otworzyłem drzwi i zobaczyłem Olivię, jej twarz była blada i spocona od wzburzenia. Jej oczy były pełne łez, a głos łamał się od emocji, gdy wrzasnęła:

-Co jej zrobiłeś! -wykrzyczała.

Zatrzymałem się na moment, próbując zrozumieć, co się dzieje. Mój oddech był ciężki od alkoholu, który trzymał się w moim oddechu. W ręku trzymałem telefon, który teraz leżał na stoliku obok, jakby zapomniał o jego istnieniu.

-I odłóż to whisky do cholery! -zażądała, a po chwili wzięła go w swoje ręce i wyciągnęła szklankę z barku. Nalała sobie alkoholu i wypiła jednym duszkiem.

-Ktoś tu jest zdenerwowany. -stwierdziłem.

-Serio!? -zmarszczyła brwi. -Elizabeth może być w niebezpieczeństwie, a tobie zabrało się na żary? -pytała kpiąco. -To jest ta twoja ochrona?

-Co z nią. -na samo słowo, że może być w niebezpieczeństwie zerwałem się i podszedłem do blondynki. -Olivia powiedz do cholery co się dzieje!

-Nie wiem! Dzwoniła do mnie, ja odebrałam, potem usłyszałam tylko jakiś szmer i przerwało połączenie.

Kiedy dowiaduję się, że Elizabeth może być w niebezpieczeństwie, czuję, jakby ziemia usunęła mi się spod stóp. Serce zaczyna bić mi szybciej, a każda część mojego ciała zdaje się zamierać w bezruchu, jakby czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Uczucie przerażenia ogarnia mnie z każdej strony, niczym zimny, przenikliwy wiatr, który nie daje mi chwili wytchnienia.

Przez moment wszystko wokół mnie zlewa się w jedną mglistą plamę, a jedyne, co widzę, to obraz Elizabeth – jej uśmiech, jej oczy pełne życia i spokoju, które teraz wydają się być zagrożone. Myśli galopują w mojej głowie, próbuję wyobrazić sobie, co mogłoby się wydarzyć, ale każda wizja, którą stwarzam, jest jeszcze gorsza od poprzedniej. Czuję się, jakbym stał na krawędzi przepaści, nie mogąc znaleźć żadnego solidnego punktu, do którego mógłbym się przyczepić.

Adrenalina przejmuje kontrolę, każda cząstka mojego ciała krzyczy o działanie, ale jednocześnie czuję się oszołomiony, jakby moje zmysły przestały funkcjonować prawidłowo.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do jednego z moich ludzi.

-Serio, teraz zabrało ci się na pogaduszki?! -powiedziała z wyrzutem. Jak ona mnie zaczyna irytować.

-Możesz się zamknąć i pozwolić mi działać?

Po trzecim sygnale w końcu ktoś odebrał.

-Co jest szefie?

-Dłużej się nie dało do kurwy?! -podniosłem głos. Westchnąłem, nie mogłem stracić kontroli. -Sprawdźcie wszystkie kamery i znajdźcie mi Elizabeth i wyślijcie materiały.

-Już się robi. -powiedział. -Chłopaki mamy wezwanie od tego buca! Kto o tej godzinie daje pracę? Japiedole.

-Nucz się rozłączać, Vincent. -powiedziałem, ale chłopak musiał mnie usłyszeć, bo natychmiast się rozłączył.

Westchnąłem i odwróciłem się w stronę blondyny. Znój zajęła się moim whisky. Podszedłem i zabrałem go z jej rąk zanim wypiłaby mi całe. Ma szczęście, że to przyjaciółka Elizabeth, bo by musiała za nie zapłacić. Blondyna zmarszczyła brwi.

-Zbieraj się. -rzuciłem w jej stronę i zgarnąłem kluczyki z biurka,

-Zamierzasz jechać po pijaku? -zapytała. -Jezus, jeszcze tego brakowało.

AFFECTIONWhere stories live. Discover now