Krytyka

21 0 0
                                        

Mam wrażenie, że ostatnimi czasy wracamy do czasów gównianej i nic niewnoszącej krytyki. Wszechświat zatacza koło, jednak tym razem nie mam już 13 lat i mnie to jakoś nie bawi.

Zaczynając może od tematu Mamy i Werki, który nagłośniła Prostracja (ogólnie można ją nazwać sponsorem tego wpisu). Mam kilka zastrzeżeń co do przekazania jej temat.

"Tylko słabe skrzydła da się podciąć"

Hur dur, czy ona pomyślała o tych w depresji? Bo może oni czują, że mają słabe skrzydła? No pewnie tak jest, ale z własnego doświadczenia wam powiem, że w takim stanie jesteście w stanie wszystko przekręcić tak, aby było negatywne. W depresji potrzebna jest terapia, a nie motywujące filmiki na TikToku. Tak tylko mówię.

Za to wydaje się to dość optymistycznym stwierdzeniem dla tych, którzy z tej depresji wyszli. W końcu nie udało się podciąć ich skrzydeł. To znaczy, że są silne. To oznacza, że nie ważne co przyniesie przyszłość, to dadzą sobie z tym radę, skoro w przeszłości przetrwali.

Główny problem, jaki mam z dzisiejszym nowoczesnym światem, jest właśnie zapominanie o tych, co wygrali ze swoim problemami. Mówienie, że ktoś sobie poradził, jest uważane za złe. Bo co pomyślą ci, co sobie nie radzą? Szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Ciekawi mnie za to co sobie pomyślą inni gdy radząca sobie osoba w końcu sobie nie poradzi. Czy wtedy będzie kolejną ofiarą systemu? A może sama jest sobie winna? Czy wtedy łaskawie jej problemy zaczną się liczyć?

Stygmatyzowanie mówienia o swoich problemach, które się przezwyciężyło, jest najgorszym główne. To nie szczęśliwe i radosne chwile nas kształtują, a traumy. I powinniśmy nauczyć się o tym mówić, tak aby nie załamywać się nad przeszłością i jednocześnie wiedzieć jak na nas wpłynęła. Aby być stabilnym psychicznie trzeba mieć stabilne podstawy, a nie stworzymy ich, udając, że przeszłość nie miała miejsce. Albo myśląc, że twoje przeżycia nie są istotne. Opiszę wam zupełnie dwie różne sytuacje z mojego życia. Przy czym obie w pewnym sensie były traumatyczne.

Pierwsza to absurdalna sytuacja, w której rozpłakała się, siedząc na środku kuchni, bo nie było Kakao w domu. Pozdrawiam moje hormony, robocie świetną robotę. Oby tak dalej.

Druga to śmierć mojego przyszywanego wujka. Zmarł na moich oczach, gdy miałam 9 lat w sylwestra na wakacjach.

Przy pierwszej sytuacji pewnie się zaśmiejecie, a przy drugiej powiecie "tak mi przykro". A ja wam powiem, że mój stosunek do Kakao i do sylwestra jest tak samo skomplikowany. Niby spoko, ale niesmak pozostał. Oznacza to, że dla mojego umysłu te traumy były na podobnym poziomie. Dlaczego? Można by gdybać, ale nie ma to teraz znaczenie. Znaczenie ma podejście społeczeństwa do traum i to, że zawsze będziemy je kategoryzować na lepsze i gorsze. Tak po prostu działamy. Ale mimo to powinniśmy umieć o wszystkich słuchać, mówić i je rozumieć. Powinniśmy też pamiętać o tym, że to, że ktoś wyszedł np. z depresji, to nie znaczy, że jest na nią odporny i można go olać. Ta osoba też potrzebuje słów uznania i zapewnień, że jest super osobą i to dobrze, że jest taka silna. Jest to coś, czego nikt nas nie uczy i w ogóle zapominamy, że możemy powiedzieć komuś ot, tak, że jest zajebistą osobą i cieszymy się, że jest w naszym życiu. Nie kosztuje nas to nic, a pomaga budować zdrowe relacje.

Btw. Wolałam jednak, jak Gargamel poruszał tego typu tematy, on przynajmniej ma doświadczenie w przeżywaniu i tworzeniu traum. Julka mam czasami wrażenie, że z zaburzeniami miała styczność tylko na Facebooku.

Poza tym nie jesteśmy zobowiązani do dbania o każdego. Jeśli ciągle będziemy myśleć, czy czymś nie urazimy innych, to na pewno to zrobimy, a przy tym ogólnie zrobimy niewiele. Ludzie, żyjemy dla siebie. Nie bójmy się tego przyznać, w naszym świecie, to my jesteśmy najważniejsi. Osoba, która nie ma zaspokojonych własnych potrzeb, nie jest w stanie pomóc innym. Chcesz być dobrym człowiekiem? To zacznij od siebie.

Narzekanie na creepkyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz