Rozdział 24

83 3 2
                                    


-Co ty tu robisz?!- krzyknęłam do Toma i podbiegłam do niego.

-Przyjechałem ci pomóc- powiedział spokojnie Tom i lekko się śmiał.

-Wszystko w porządku?- usłyszałam z dołu głos mamy.

-Tak jasne nie martw się!- nie powinnam się aż tak drzeć, zamknęłam drzwi i wciągnęłam Toma do mojego pokoju.

-Przecież miał tu być kolega Billa Tim?!- powiedziałam głośniej i zdałam sobie sprawę że brzmię jak idiotka.

Tom pokręcił głową minął mnie i usiadł na moim łóżku.

Odwróciłam się w jego stronę i przygryzłam wargę.

-Co wiesz?- powiedziałam lekko zestresowana a Tom na mnie patrzył.

-Wszystko- powiedział z uśmiechem na twarzy.

Widać było że go to bawi no nieźle.

Zabiję Billa przysięgam.

Podeszłam szybko do łóżka i chwyciłam za mój telefon który leżał obok mojej poduszki weszłam w czat z Billem i odrazu mu napisałam.

-TY JESTEŚ JAKIŚ ROZJEBANY CZY CO?- wpisałam to z prędkością światła.

-Trochę głupio wyszło, ale on się na tym zna i ci pomoże. -odpisał odrazu.

-OKŁAMAŁEŚ MNIE!- wysłałam to i przypomniało mi się że Tom siedzi obok mnie.

-Słuchaj wracaj do domu, nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziałam patrząc prosto na niego.

-A jednak tu jestem- powiedział i próbował się nie uśmiechać, wiedziałam że raczej nie pogadamy bo go to bawi i tyle.

-I co się śmiejesz? Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.- powiedziałam i chciałam podejść do drzwi żeby je otworzyć.

Ale on złapał mnie za rękę tak żebym usiadła obok niego.

-Sory już nie będę, poprostu myślałem że już wiesz jak to jest i masz to za sobą, ale przypomniało mi się że wciąż jesteś naszą małą Meli.- powiedział już nieco poważniej Tom.

-No jak widać nie, serio Tom nie chce z tobą o tym rozmawiać wydaje mi się że nie jesteś odpowiednią osobą.

-Dlaczego nie? Przecież znamy się już tyle czasu i chyba mi chodziaż trochę ufasz.

Pokiwałam głową na tak i spojrzałam na niego.

-Po co wogóle chcesz mi w tym pomóc?-powiedziałam lekko zmieszana i oparłam się o poduszkę.

-No żebyś nie miała bachora?

No wsumie logiczne, ale potem nie będę umiała na niego spojrzeć po takiej poważnej rozmowie.

-To jak? Podpowiedzieć ci coś?- powiedział i patrzył mi cały czas w oczy.

-Jakbyś mógł było by super- nie byłam do końca przekonana co robię i nie wiedziałam czy robię dobrze ale trudno zaryzykujmy.

-Okej.- powiedział Tom i wstał.

-Najlepiej ćwiczy się w praktyce czyż nie Meli?- no chyba go już do reszty powaliło.

-Co?- powiedziałam zszokowana bo chyba się przesłyszałam.

-Nie wyobrażaj sobie za dużo, jestem w związku tak jak i ty, nie będę z tobą nic robił.

-Japierdole to mów bardziej z sensem.

-Wstań- powiedział i podał mi rękę którą odrzuciłam i podniosłam się na swoich własnych.

Stanęłam przodem do niego i popatrzyłam na jego twarz, dobrze że miałam na sobie koszulkę która zakrywała moje piersi bo by się debil nie umiał skupić.

Popchnął mnie lekko tak że upadłam plecami na łóżko i chciałam się podnieść.

-Pojeb...-  nie zdążyłam dokończyć bo Tom zawisnął nademną.

-Co ty robisz?- powiedziałam lekko zdezorientowana.

-Spokojnie.

Tom pokierował moje ręce na swoją klatkę piersiową, miał ją całkiem nieźle wyrzeźbioną więc robiłam po niej kółka, on wbił ręce w materac i patrzył na moją twarz, coś mi tam powiedział że w tym momencie mogę zdjąć partnerowi koszulkę, przez chwilę chciałam zdjąć jego ale coś mnie powstrzymało.

Kiedy już ze mnie zlazł usiadł obok mnie, nie wiedziałam co chce robić dalej.

-Umiesz robić malinki?- zapytał nagle i spojrzał na mnie.

-Umiem.- powiedziałam podejrzliwie.

-Okej to w takim razie zademonstruj mi.- że coo miałam w głowie opcję wyskoczenia przez okno.

-Jak niby.

-No na mnie Melanie, malinka to nie żadna zdrada.- powiedział i odsunął swoje warkoczyki żeby dać mi dostęp do swojej szyi.

Zbliżyłam się trochę i przejechałam palcami po jego skórze.

-No a Charlotte nie będzie zła?- nie byłam przekonana.

-Nawet nie zauważy, nie stresuj się tak.- powiedział spokojnie Tom.

Kiedy bardziej przyjrzałam się jego szyi zauważyłam jakieś pozostałości po poprzednich niektóre mocniejsze a inne już znacznie mniejsze.

Zbliżyłam się do niego i poczułam jego zapach, mocne perfumy z pieprzem mieszane z zapachem papierosów, zaczęłam lekko ssać jego skórę, później trochę mocniej i po chwili przestałam.

-I co? Może być znawco?

-Myślę że tak- powiedział z uśmiechem.

-Co dalej?- zapytałam i spojrzałam na niego.

-Nie wiem, wydaje mi się że tyle.- przecież on mnie niczego nie nauczył, dalej nie wiem co robić.

-Ale jak to przecież ja nic nie wiem.

-Daj się ponieść chwili Meli, dasz radę nie jesteś głupia poradzisz sobie.- powiedział i wstał.

Koniec naszej lekcji, ale do Billa to się nie będę jutro odzywać.

-Dzięki Tom- powiedziałam a on uśmiechnął się lekko.

Podeszłam do niego i przytuliłam go na pożegnanie.

On to już chyba nigdy mnie nie obejmie ani nic w tym stylu.

Puściłam go szybko bo zrobiło mi się głupio jakoś.

-Widzimy się jutro w szkole?- powiedziałam i otworzyłam drzwi.

-Nie wiem zobaczę.- powiedział i wyszedł, chyba do drzwi trafi.

Cały Tom Kaulitz.

Diary life of teenage girl / Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz