XXX

125 9 2
                                    

DIANA POV:

Po tym strasznym wydarzeniu było mi bardzo trudno dojść do siebie. Byłam ciągle pod stałą opieką lekarza, którego wizyty miałam dwa razy w tygodniu. Dużym wsparciem byli dla mnie przyjaciele i rodzina, cieszyłam się, że miałam przy sobie tak cudownych ludzi. Nie potrzebowałam terapii, mając ich blisko. Zdarzały mi się noce pełne koszmarów związanych z tymi przerażającymi dwoma tygodniami, z których budziłam się z krzykiem. Do szkoły i z powrotem byłam wożona albo odprowadzana przez kogoś, co było wynikiem zmartwień moich rodziców.

Oczywiście, policja, która niejednokrotnie przesłuchiwała mnie w tej sprawie, nie zapomniała o dochodzeniu.
Wspomniałam im, że Luck miał współpracowników, ale nie wiedziałam, kim byli. On sam jednak nie chciał się do niczego przyznać.

Harry, dowiedziawszy się o tym, chciał działać na własną rękę, ale kategorycznie mu odradzałam. Martwiłam się o to, co mogłoby się wydarzyć i jakie mogłoby mieć to konsekwencje.

~°~

Dziś, gdy promienie słońca padały na szkolne patio, Harry i ja wyszliśmy na zewnątrz. Chłopak, który wrócił do swojej dawnej charyzmatycznej i w pewnym sensie flirciarskiej postawy, zachowywał się jak zawsze, z tą samą pewnością siebie i humorem.

- Cóż, Diana. – Zaczął pirat z szerokim uśmiechem, przeskakując kilka kroków obok mnie. - Wyglądasz dzisiaj jak milion dolarów. Muszę zapytać, czy jesteś gotowa na randkę, czy po prostu sprawiasz, że słońce świeci tylko dla ciebie?

Zaśmiałam się, a jego uśmiech był jak muzyka dla moich oczu. Podniosłam książkę, którą niosłam, i delikatnie uderzyłam go nią w ramię.

- Harry, naprawdę? – Powiedziałam z uśmiechem. - Myślałam, że zrezygnujesz z tych swoich sztuczek.– Dodałam, delikatnie śmiejąc się na zalotne wygłupy chłopaka

Harry zrobił teatralny ukłon, uśmiechając się szeroko.

- Nigdy! – Odpowiedział, udając poważny ton. - Nawet jeśli muszę codziennie wdzięczyć się przed tobą, zawsze będę gotów na zabawę.

Spojrzałam na niego z rozbawieniem, a następnie złapałam go za ramię, szukając wsparcia, gdy stawiałam kroki w stronę słońca.

- Czasami się zastanawiam, jak ty w ogóle funkcjonujesz bez publiczności. – Powiedziałam, uderzając go znowu książką. - Wiesz, że od teraz będę wymagać od ciebie przynajmniej szczypty powagi? -Odparłam z bladym uśmiechem patrząc na niego.

Harry zatrzymał się, posyłając mi lekko zaskoczone spojrzenie.

- Powagi? – Zapytał, teatralnie wzdrygając się. - To dopiero wyzwanie, ale dla ciebie zrobię wyjątek. – Roześmiałam się, a moja radość była widoczna w każdym kroku i geście.

Patrzyłam na niego, ciesząc się z tego, że mogę znów być tutaj z nim. Hook patrzył na mnie, a jego serce było pełne ulgi i radości, że mogę wrócić do normalności.

- Wiesz, nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie. – Powiedziałam, spoglądając na młodego pirata z ciepłym uśmiechem. - Dzięki, że zawsze jesteś przy mnie bo gdyby nie ty, byłabym nie dość, że Dianą szaszłykiem to jeszcze z grilla.- Zaśmiałam się, próbując z tego żartować. Czasami mam wrażenie, że to w pewnym sensie ucieczka.

Harry spojrzał na mnie z czułością, ale z nutą żartobliwości w głosie. Nie zrobił sobie nic z mojego komentarza, bo był już do tego przyzwyczajony.

- To zaszczyt. – Odpowiedział, uśmiechając się szeroko. - Już nikt nigdy cię nie skrzywdzi. – Dodał poważniej.

Nasze rozmowy i śmiech były jak balsam dla duszy, a wspólne chwile na patio były dla mnie ukojenie po wszystkich wydarzeniach, które przeszliśmy. Pomimo ciągłych żartów i flirtu, wiedziałam, że nasza więź jest silniejsza niż kiedykolwiek, a przyszłość pełna obietni.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz