XXXIX

75 6 2
                                    

Następnego dnia, po pełnej namiętności nocy, postanowiliśmy wybrać się na spacer przez las. W głębi lasu znajdowała się zachwycająca łąka, pełna dzikich kwiatów i z miękką trawą, która wydawała się idealnym miejscem na romantyczną mini randkę. Spakowawszy najważniejsze rzeczy, wyruszyliśmy w stronę tej malowniczej polany, zanurzeni w świeżym, porannym powietrzu i z niecierpliwością oczekując chwili spędzonej w tej magicznej scenerii.

Gdy dotarliśmy na polanę, rozłożyliśmy koc na miękkiej trawie, a słońce zaczęło przyjemnie grzać.

- To miejsce jest absolutnie magiczne. – Powiedziałam, rozkładając jedzenie, które wcześniej spakowaliśmy.

-Zgadzam się. – Odpowiedział chłopak, uśmiechając się szeroko.

Usiedliśmy obok siebie, a on otworzył kosz piknikowy, wyciągając świeże owoce i kawałki sera.
Zaczęliśmy jeść i rozmawiać o tym wszystkim i niczym. W trakcie rozmowy zauważyłam, że jego spojrzenie było pełne czułości.

-Cieszę się, że możemy spędzać razem takie chwile. – Powiedział, chociaż nie przestawał się uśmiechać. - Szczególnie, że nie zostało nam ich dużo. – Dodał, a w jego oczach kłębiły się różne emocje.

- Zdecydowanie. – Zgodziłam się, dotykając jego ręki, a chłopak spojrzał na nią lekko się uśmiechając. - Dlatego te chwile są naprawdę wyjątkowe.

W chwilach ciszy, które następnie nastały, po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem, patrząc na piękno otaczającej nas przyrody.

~°~

Gdy nasza randka zbliżała się do końca, zaczęliśmy pakować rzeczy i zbierać się do powrotu. Złote promienie delikatnie oświetlały las, przez który mieliśmy wrócić.

- To był naprawdę piękny poranek. – Powiedziałam, wstawiając ostatnie rzeczy do kosza piknikowego.

- Każdy spędzony z tobą jest piękny. – Stwierdził Harry, pomagając mi złożyć koc, a ja pocałowałam go w policzek.

Kiedy ruszyliśmy w stronę lasu, rozmawialiśmy o tym, jak wspaniale było spędzić czas razem. Jednak nasza rozmowa została przerwana, gdy usłyszeliśmy cichy, żałosny dźwięk dochodzący z krzaków.

-Co to było? – Zapytał Harry, zatrzymując się i nasłuchując.

Podążając za dźwiękiem, dotarliśmy do niewielkiego zagłębienia w lesie, gdzie na ziemi leżał mały szczeniak. Jego sierść była brudna, a oczy pełne strachu.

- O Boże, co się stało? – Zawołałam, podchodząc bliżej. Szczeniak próbował się ruszać, ale zauważyłam, że miał z tym niemały problem.

-Wygląda na to, że jest ranny. – Powiedział Harry, delikatnie kucając obok zwierzęcia i lekko głaszcząc go po główce.

- Musimy go zabrać do weterynarza jak najszybciej. – Zaproponowałam, patrząc na niego z troską.

Harry skinął głową i delikatnie wziął szczeniaka na ręce, starając się go uspokoić.

Wracając przez las, staraliśmy się jak najszybciej dotrzeć do samochodu, aby jak najszybciej udać się do najbliższego weterynarza. Każdy krok, który robiliśmy, był pełen nadziei, że uda się pomóc temu bezbronnemu szczeniakowi i zapewnić mu lepszą przyszłość.

Gdy dotarliśmy do weterynarza, okazało się, że piesek był w bardzo złym stanie. Lekarz dokładnie go obejrzał i stwierdził, że maluszek spędził w lesie już od dłuższego czasu. Był zarobaczony, a dodatkowo miał poważne problemy zdrowotne.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz