XXXVI

43 4 1
                                    

Razem z Harrym i naszymi przyjaciółmi uznaliśmy, że musimy maksymalnie wykorzystać wakacje. Dziś planowaliśmy spotkać się u mnie, by świętować moje urodziny.

Właśnie zajmowałam się przygotowaniami, szykując pokoje dla gości. Ponieważ pogoda była wyjątkowo piękna – słońce świeciło, a lekki wiatr muskał liście – zdecydowałam, że cała impreza odbędzie się w ogrodzie.

Na stołach rozłożono białe obrusy, które w połączeniu z jasnozielonymi serwetkami tworzyły elegancką i świeżą atmosferę. Wzdłuż brzegów stołów ustawiłam małe wazoniki z białymi liliami i subtelnymi zielonymi liśćmi, które dodawały uroku.

W ogrodzie rozwiesiłam białe girlandy świetlne, które w połączeniu z zielenią tworzyły efekt migoczącej sieci. Białe lampiony zwisały z gałęzi drzew, a jasne zielone poduszki ozdobiły krzesła, zapewniając zarówno stylowy akcent, jak i wygodę.

Na środku ogrodu znajdowała się altana z białymi zasłonami, które delikatnie powiewały na wietrze. Wokół niej rozstawiono zielone poduszki i dywaniki, tworząc przytulną przestrzeń do odpoczynku i rozmów. Całość dopełniały białe balony i serpentyny, które w słońcu wirowały.

~°~

Moi goście zaczęli powoli przybywać, a ja serdecznie ich witałam. Każdemu z osobna oferowałam ciepłe powitanie, uśmiechając się szeroko i dziękując im za przybycie. Rozmawiałam z każdym z nich, wskazując miejsca, gdzie mogą się rozsiąść, i opowiadając o przygotowanych atrakcjach. Atmosfera była pełna radości i entuzjazmu, a każdy gość czuł się mile widziany.

- Kto by się spodziewał, że wybierzesz akurat te kolory? – Zaśmiała się Uma, przyglądając się dekoracjom.

- Szok i niedowierzanie, prawda? – Zapytałam ironicznie, również patrząc na nie z udawanym zdziwieniem. Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

- A gdzie jest moja ulubiona księżniczka? – Zapytał retorycznie Harry, rozkładając szeroko ramiona i uśmiechając się od ucha do ucha. - Wszystkiego najlepszego, gwiazdo. – Dodał, mocno mnie przytulając i całując po całej twarzy, co wywołało mój radosny śmiech.

- Jesteście straszni. – Stwierdziła morskowłosa, przyglądając nam się z udawaną odrazą.

Zaśmialiśmy się wszyscy razem, a następnie ruszyliśmy do reszty gości. Przy stole panowała niesamowita energia, wypełniona śmiechem i żartami. Chłopcy, jak zwykle, zaczęli się wygłupiać i popisywać swoimi umiejętnościami aktorskimi. Ich przekomarzania i przedrzeźnianie się wywołały falę niekontrolowanego śmiechu, sprawiając, że wszyscy zgromadzeni ledwo mogli złapać oddech.

- Szczerze mówiąc, te twoje zasłony nic nie dają. – Stwierdziła Mal, wachlując się ręką z gorąca.

- Na szczęście wiem, jak temu zaradzić. – Odpowiedziałam, poruszając brwiami. Wyciągnęłam zza siebie duży pistolet na wodę. - Na początku miałam używać go na przekleństwa, ale teraz znalazłam dla niego nowe zastosowanie. – Dodałam, wzruszając ramionami z uśmiechem.

- Wojna? – Zapytał Carlos, szeroko się uśmiechając.

- Wojna! – Krzyknęłam z radością, wstając z krzesła.

Gdy przyniosłam resztę pistoletów na wodę, chaos wybuchł na dobre. Każdy atakował każdego, a co chwilę powstawały nowe sojusze, które równie szybko się rozpadały. Woda leciała we wszystkie strony, a śmiech i okrzyki towarzyszyły każdemu nowemu atakowi.

– Uważaj! – krzyknęła Uma, gdy zaskoczyła mnie strumieniem wody z jej pistoletu.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Jane, która wcześniej stała z boku, nagle dołączyła do zabawy i przechyliła pistolet w moją stronę. Woda trysnęła mi na plecy, a ja pisnęłam z zaskoczenia.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz