XXIII

71 4 1
                                    

Dzień przed balem miałam ręce pełne roboty, przygotowując część menu, które zostało wybrane przez dyrekcję. Byli oni zachwyceni moimi pomysłami, co dodało mi jeszcze więcej zapału. Gotowałam i piekłam, korzystając z pomocy mamy, która bardzo chciała mi pomóc, aby zapewnić, że będę miała siłę na jutrzejszą zabawę.

W kuchni panował intensywny ruch – warzywa były siekane, ciasta mieszane, a zapach świeżo pieczonego chleba wypełniał pomieszczenie. Mama, pełna entuzjazmu, nie tylko pomagała w pracach, ale także rozmawiałyśmy i tańczyłyśmy w rytm muzyki, którą włączyłam, by umilić sobie czas. Muzyka, której dźwięki płynęły z głośników, wprowadzała nas w wesoły nastrój i dodawała energii do naszej wspólnej pracy.

Następnego dnia od samego rana powtarzały się te same czynności, ale teraz w większym pośpiechu, bym mogła zdążyć się przygotować. W południe przyjechał Dough, przynosząc moją sukienkę oraz maskę zaprojektowaną przez Evie.

~°~

Siedziałam na jednym z eleganckich foteli, otoczona przez specjalistki wynajęte przez mamę. Jedna z nich starannie malowała mi twarz, podczas gdy druga zajmowała się układaniem moich włosów. Każdy ruch pędzla i szczotki był precyzyjny, a zapach kosmetyków wypełniał pomieszczenie. Choć mogłam zająć się tym sama, mama nalegała, by skorzystać z profesjonalnej pomocy, chcąc, żebym poczuła się naprawdę wyjątkowo na nadchodzący bal.

Oczywiście, wynajęte specjalistki pochodziły z polecenia cioci Charlotty, która nie opuściła mnie na krok. Siedziała obok, czuwając nad każdym detalem i upewniając się, że wszystko jest perfekcyjnie dopracowane. Dzięki jej obecności nie było mowy o żadnych błędach – każda chwila była starannie dopracowywana, aby zapewnić mi nieskazitelny wygląd.

Po kilku godzinach byłam gotowa. Makijaż był wyrazisty, idealnie komponujący się z elegancką suknią, którą już wcześniej założyłam, by uniknąć zniszczenia pracy kobiet zakładając ją później. Teraz, gdy wszystko było na miejscu, mogłam podziwiać efekt końcowy.

- Wyglądasz pięknie. – Stwierdziła ciocia Charlotta, patrząc na mnie z zachwytem, gdy obracałam się wokół własnej osi, aby każda z nich mogła zobaczyć całość.

- Nigdy bym się nie spodziewała, że kiedykolwiek zobaczę cię w takim kolorze. – Oznajmiła mama, siedząca wyprostowana na kanapie, uważnie obserwując każdy detal.

- Oh, Tiana, przestań, bardzo ładnie wygląda. – Zwróciła się do niej przyjaciółka, której blond włosy lśniły w świetle.

- Nie mówię, że wygląda źle, tylko odważnie. – Odpowiedziała mama z uśmiechem, co sprawiło, że zachichotałam.

- Ciekawe, co powie Naveen. – Zaśmiała się Charlotta, poprawiając usta pomadką.

Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, wyobrażając sobie reakcję mojego ojca na mój nietypowy wygląd.

~°~

W drodze do szkoły postanowiłam najpierw odwiedzić Wyspę, gdzie czekały na mnie Uma i Celia. Obiecałam im, że podrzucę je na miejsce, więc zaraz po ich odebraniu ruszyłyśmy w kierunku szkoły.

Gdy dotarłyśmy na miejsce, nasze oczy dostrzegły tłum uczniów w eleganckich strojach, wszyscy byli zamaskowani, co nadawało wydarzeniu wyjątkowy, tajemniczy klimat. Wśród barwnych masek i lśniących sukni poczułyśmy się trochę nie na miejscu, ale zaraz po chwili zdecydowałyśmy się nałożyć nasze maski, które idealnie pasowały do naszych strojów. Ubrane w maski, ruszyłyśmy w stronę wejścia do sali, gotowe na rozpoczęcie wieczoru pełnego tajemnic i zabawy.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz