V

162 10 0
                                    

Odchodząc od Harry'ego, czułam się głupio. Wyglądało to tak, jakby miał rację, a ja bała się konsekwencji. Skąd on wiedział, co widać w moich oczach, skoro ja sama nie byłam pewna, co czuję, patrząc na niego? A co, jeśli to był jeden z jego głupich żartów, który źle zinterpretowałam? Niestety, nigdy się nie dowiem, co tak naprawdę miał na myśli.

-Diana! — Usłyszałam nagle czyjś krzyk, który wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłam się w stronę osoby, która mnie zawołała, i zobaczyłam, że to Gil. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do niego.

-Hej, Gil, miło cię znów widzieć. — Odpowiedziałam z uśmiechem. Dopiero wtedy zauważyłam stojącą obok Umę, która, jak zwykle, przewróciła oczami na mój widok. Jednak tym razem dostrzegłam na jej twarzy ledwo zauważalny uśmiech.

-Słyszałem, że twoja mama prowadzi najlepszą restaurację w Auradonie. — Powiedział Gil z uśmiechem. — Żałuję, że nie miałem okazji spróbować jej potraw. — Dodał, próbując ukryć smutek. Bawił się nerwowo palcami, starając się nawiązać ze mną kontakt. Choć był trochę głupiutki, byłam pewna, że to dobry człowiek.

-Tak, moja mama jest naprawdę świetna w tym, co robi, a jej jedzenie jest wyborne.— Pwiedziałam z bladym uśmiechem, wspominając mamę. Poczułam smutek na myśl, że, jak wielu innych, prawdopodobnie pogrążona jest w głębokim śnie lub przemieniona w kamień. — Ale nie zgadzam się, że nie spróbujecie jej dań. — Dodałam szybko. Gil otworzył szerzej oczy, a Uma skupiła na mnie całą swoją uwagę.

-Nie? — Zapytał z niedowierzaniem, przyglądając mi się uważnie.

-Oczywiście, że nie. Jestem pewna, że Mal zrobi wszystko, co w jej mocy, abyście wy i reszta dzieci mogli wrócić. — Powiedziałam z nadzieją. — A jeśli ona zawiedzie, sama znajdę sposób, żeby was stamtąd wyciągnąć. — Dodałam z determinacją w głosie.

-Naprawdę tego chcesz? — Zapytał dobrze mi znany głos zza moich pleców. Przeszył mnie dreszcze, gdy poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Młody pirat nachylił się, zaglądając mi przez ramię.

-Tak. — Odpowiedziałam bez chwili namysłu. — Chciałabym, żebyście mogli żyć bez obaw o to, co przyniesie jutro. Tutaj mielibyście szansę się rozwijać. Jestem pewna, że moglibyśmy się od was wiele nauczyć, a wy od nas.— Dodałam, zamyślając się na chwilę.

-Czyli zależy ci na nas? — Zapytał, patrząc mi głęboko w oczy. Widziałam, że mówiąc "nas", miał na myśli siebie.

-Tak, zależy mi na was wszystkich. — Odpowiedziałam, podkreślając ostatnie słowo, dając mu do zrozumienia, że chodzi mi o wszystkich, nie tylko o niego.

-Och, uważaj, bo się jeszcze zakocham. — powiedział, udając rozmarzonego, po czym teatralnie zagrał omdlewającą damę.

-On zawsze taki? — Zapytałam, chichocząc pod nosem.

-Tak, nie jesteś pierwsza, ale teraz zachowuje się jeszcze dziwniej. — Zaśmiał się blondyn, ale pod wpływem złowrogiego spojrzenia pirata natychmiast spoważniał. Poczułam się dziwnie, bo jego odpowiedź zabrzmiała tak, jakby sugerował, że Harry próbuje mnie podrywać, ale spokojnie, bo to już wcześniej się zdarzało.

Byłam pochłonięta tą myślą jeszcze przez chwilę, aż w końcu Mal zawołała nas, a wszyscy ruszyliśmy w jej stronę, zastanawiając się, co będzie dalej. Ustaliliśmy, że Doug, Gil i Jane spróbują odnaleźć wróżkę chrzestną, a reszta grupy uda się do domku dobrej wróżki, gdzie podobno mogła przebywać Audrey. Podeszłam do każdej z tych osób, życząc im powodzenia i prosząc, by na siebie uważali. Gdy wyruszyliśmy, trzymałam się na końcu, nie mogąc przestać myśleć o tym, czy moim rodzicom nic się nie stało. W tym skupieniu zauważyłam, że Harry zwolnił i czekał, aż go dogonię.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz