XIII

89 4 2
                                    

Przez całe życie wychowywałam się i mieszkałam w Auradonie, gdzie nigdy nie zetknęłam się z agresją czy nadmiernym piciem alkoholu. Oczywiście, zdarzały się drobne przepychanki i okazjonalne picie lekkiego alkoholu, głównie wina czy szampana podczas ważnych kolacji, ale nigdy na tak ekstremalnym poziomie jak ten dziwny facet. Dodatkowo, nie byłam szczególnie wrażliwa na widok krwi, choć nie lubiłam go zbytnio; jednak połączenie tych wszystkich bodźców sprawiło, że poczułam się bardzo niedobrze.

Podczas gdy wymiotowałam, Betty stojąc obok, nie mogła się powstrzymać od śmiechu, zauważając, że dobrze dobrałam fryzurę, jakbym wszystko to przewidziała.

~°~


Gdy wróciłyśmy na trybuny, a ja czułam się już zdecydowanie lepiej, Harry zapytał mnie chyba z pięć razy, czy na pewno wszystko jest w porządku i czy ten facet mi nic nie zrobił. Niedługo miały się rozpocząć zawody, a Harry delikatnie przesuwał palce po moich plecach, co jakiś czas zawijając pasemko moich loków na palcu.

Nagle ojciec znanego mi rodzeństwa wyszedł na środek areny, zaczynając wygłaszać przemowę, która oficjalnie otworzyła turniej. Z jego słów wynikało, że każdy, kto ma ochotę, może stanąć na arenie. W przypadku przegranej, na jego miejsce wchodzi nowa osoba, a zwycięzca pozostaje.

Pierwsze rundy zaczęły się, a na środek areny wychodzili głównie pijani piraci. Zauważyłam, że pojedynki odbywają się bez żadnych zasad, co dodawało zabawie pikanterii, ale jednocześnie utrudniało sytuację książąt, którzy chcieli się popisać swoimi umiejętnościami.

-Weszłabym tam i ich wszystkich rozniosła. – Stwierdziła znudzona dziewczyna, na co zachichotałam.

-Po moim trupie. – Odpowiedział jej brat, wzdychając, co sugerowało, że ten temat przewijał się już od jakiegoś czasu.

-Mam nadzieję, że szybko kopniesz w kalendarz. – Odparła mu z irytacją, podpierając głowę dłońmi. Na jej słowa zasłoniłam dłonią usta i spojrzałam na przyjaciela.

-Jeszcze zatańczę na twoim grobie. – Zaśmiał się, nie zwracając uwagi na obrażoną siostrę.

-I według ciebie on jest dobry? – Mruknęła do mnie Betty, na co spojrzałam na nią surowo, a chłopak zerknął na mnie zaciekawiony.

–-Harry na pewno się o ciebie martwi. – próbowałam wybrnąć. -Sama zobacz, w jakim stanie oni walczą. A co jeśli któryś z nich cię trafi? – Dodałam od razu. Dziewczyna tylko przewróciła oczami i wróciła do oglądania walki.

~°~

Każdy głośno kibicował swoim faworytom, gdy nagle na arenie pojawił się dużych rozmiarów mężczyzna. Zaczął wygrywać z każdym przeciwnikiem, a Betty, znudzona jego dominacją, zaczęła krzyczeć, próbując wyprowadzić go z równowagi i skłonić do błędu. W miarę jak liczba chętnych do walki z nim malała, Harry wstał, podniósł moją dłoń z kolana i ucałował ją, po czym zaczął się oddalać, rzucając mi figlarne oczko.

Spojrzałam pytająco na Betty, która odpowiedziała mi takim samym wzrokiem. Obie odwróciłyśmy się w stronę Harry'ego, który właśnie rozmawiał z ojcem, a ten, z wyrazem zadowolenia, klepnął go w ramię.

Gdy kolejny zawodnik odpadł Harry wskoczył na arenę, a ja przyglądałam się temu z niedowierzaniem, natomiast jego siostra głośno wiwatować.
Nastolatek, zaczął prowokować zawodnika, wymachując zuchwale rękami i rzucając zaczepne komentarze. Jego celem było wytrącenie rywala z równowagi jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku. Mężczyzna, początkowo zdziwiony, szybko zaczął się irytować, co sprawiło, że atmosfera na arenie stała się napięta. Widzowie z niecierpliwością czekali, aż spór przerodzi się w rzeczywistą walkę, podczas gdy nastolatek kontynuował swoje prowokacje, przyciągając uwagę wszystkich zgromadzonych.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz