14.🌙

82 5 0
                                    

Kolejne dni mijały dosc szybko. Nim się obejrzałam, a był już początek sierpnia.

Od mojego wypadu z Charliem minęły 3 dni i szczerze mogę stwierdzić że od tamtego czasu mocno zbliżyliśmy się do siebie. Ta wycieczka była nam potrzebna.

I tak jak ustaliliśmy, odrazu po wycieczce udaliśmy się do naszych rodziców z naszym chytrym planem. Co prawda rodzice nie wyrazili jeszcze zgody, jednak powiedzieli że się zastanowią, co tak w sumie w ich języku oznaczało ze tak.

Zresztą znałam swoich rodziców ja tyle, że wiedzialam już że zaczeli rozważać to wcześniej.

Skonczylam ubierać strój kąpielowy i zaczelam wiązać włosy w wysokiego koka.
Właściwie to nie tyle co iść, bo ja i Charlie musimy zejsc jedynie na dół mojego domu, bo wszyscy uzgodnilismy, że nie chciemy iść na basen gdzie nie będzie aż tylu osób. Dlatego padło na basen tutaj, z czego w sumie byłam zadowolona.

Zeszłam na dół I tam zastałam Charliego w kąpielówkach.

-gotowa? - spytał i popatrzyl na mnie, na co na pokiwalam głową.

-za ile przyjdą? - spytałam, upewniając się czy dobrze związałam koka

-Peter napisał że już jadą. Zabrali się wszyscy jednym samochodem - odparł kuzyn, na co ja przytaknelam na znak ze rozumiem.

Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

Charlie poszedł otworzyć i chwilę później zajmowaliśmy miejsca na leżakach w pomieszczeniu gdzie znajdował się basen.

Te pomieszczenie wyglądało bardzo wakacyjnie. Basen był ogromny i miał też kółko, w którym znajdowało się jacuzzi. Ściany były przeszklone, aby czuć się jakby było się na dworze i aby słońce wpadało do środka. Wkoło basenu były rozłożone specjalne panele, a na nich leżaki i różnego rodzaju siedzenia. Gdzie niegdzie stały też palmy. Od zawsze zastanawiało mnie skąd moi rodzice je wzięli. Były naprawde ogromne.

Położyłam ręcznik na leżak i poprawiłam stanik od bikini. Obejrzalam się za siebie i zobaczyłam, że wszyscy już byli w basenie oprócz mnie I bruneta.

-a ty nie wchodzisz? - wypaliłam nim zdazylam to przemyśleć

-wchodze - odpowiedział odrazu - czekam na moją ulubienice - odparł po czym puścił do mnie oczko.

Popatrzylam na niego czując jak moje serce przyspiesza.

Jejku

-Ah tak? - zaczelam się droczyć - a od kiedy to ja niby jestem twoją ulubienicą? - spytałam

Popatrzyl na mnie z psotnymi iskierkami w oczach.

-właściwie to odkąd wyszliśmy razem do kina na wycieczce szkolnej - odpowiedział, tak jakby to było oczywiste.

Chwila, co?

Nie miałam za dużo czasu na przeanalizowanie tego co powiedzial.

Patrzyłam na niego w osłupieniu, co Natan oczywiście wykorzystał. Podbiegł w moją stronę i przerzucił sobie mnie przez ramię, a ja zaczęłam krzyczeć.

-puszczaj! - wydarlam się - nie nawidze cie! - krzyczałam dalej, wierzgajac nogami

-tez cie lubie Soph - odpowiedział z lekkością.

-pożałujesz - burknęłam

-Nie mogę się doczekać - zadrwił, na co palnęłam go z piesci w plecy, jednak brunet ani drgnął.

Po chwili poczułam jak Natan przekręca mnie tak, abym leżała na jego rekach.

-Nie - zaprotestowałam - nie skacz - spojrzałam na niego z paniką w oczach.

under one roof [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz