Gdy już wsiedlismy do auta, nikt nie wydobył z siebie ani słowa. Natan skupiał się na drodze podczas kierowania pojazdem, a Livia i Rafael siedzieli oparci o drzwi samochodu i wpatrywali się każde w swoje okno ze łzami w oczach.
Mimo tego ze Natan był silniejszy, to dostał w oko, przez co tworzyło mu się lekkie limo.
Westchnęłam.
Tak bardzo chciałam z nim teraz porozmawiać o tym co się stało, jednak nie chciałam tego robić przy jego rodzeństwie. To jeszcze dzieci.
Dzieci, które na codzień doświadczały sytuacji, których nie powinny.
-Gdzie jedziemy? - spytała dziewczynka
-do mnie do domu - odpowiedziałam szybko, zanim Natan zdążyłby się wtrącić z jakimś innym planem. Chciałam mieć go teraz przy sobie.
Dziewczynka w odpowiedzi jedynie pokiwała glowa, na znak ze rozumie.
Popatrzylam na Natana I nie mogąc się powstrzymać położyłam dłoń na jego udzie, na co chłopak lekko się wzdrygnał, jednak po chwili sie rozluźnił.
Gładziłam go delikatnie kciukiem. Chciałam, aby wiedział że go wspieram.
Chwilę później parkowalismy już pod moim domem. Obróciłam się i ujrzalam szeroko otwarte oczy dzieciaków.
Tak myślałam.
-Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknelam, chcąc rozluźnić atmosferę, aby rodzeństwo bruneta poczuło się bardziej komfortowo.
Czym prędzej wysiadłam z auta I pognałam w strone wejścia.
Jednak chwilowo zwolniłam, po to aby Livia I Rafael mogli mnie wyprzedzić.
-pierwsi! - wykrzykneli, dotykając drzwi w tym samym momencie.
Usmiechnelam sie do nich i im pogratulowałam czekając na bruneta.
Weszliśmy do domu i zaczęliśmy kierować sie wglab korytarza. Nie umknęło mi że dzieciaki miały usta otwarte jakby zobaczyły conajmniej kosmitę.
Chociaz wsumie im się nie dziwilam.
Nie chodzi już tylko o to ze pewnie nigdy nie były w takim domu. Sama uważam że mój dom jest w bardzo nowoczesnym, eleganckim i ładnym stylu. Rodzice bardzo sie postarali przy jego budowie. Zadbali o wszystkie szczegóły, sięgając po poradę architekta, co wyszło na dobre.
Rzucilam się na kanapę, patrząc na rodzeństwo Smith. Wszyscy zachowywali się teraz tak samo. Natan usiadl obok mnie i patrzył po prostu przed siebie, a Livia zlapala Rafaela za reke I usiedli na kanapie po drugiej stronie, bardzo do siebie zciśnięci. Również patrzyli się przed siebie, ale nie w pusta przestrzeń, tak jak ich brat. Oni patrzyli się na Natana, który w ich głowach był bohaterem.
Chcialam przerwać tą ciszę więc wstałam, co zwróciło uwagę całej trójki. Nawet zamyślonego bruneta.
-chcecie lody? - zwróciłam się do nich, jednak brunet odrazu pokiwał głową, a dzieciaki patrzyły na niego, tak jakby to on miał im powiedziec czy mogą. - wstawać - ponagliłam te dwójkę - wolicie waniliowe czy czekoladowe? - spytałam po czym zaczelam kierować się się kuchni, modląc się aby poszli za mną.
Na szczescie tak się stało.
Nałożyłam kazdemu z nich lody waniliowe i czekoladowe i postawiłam talerz na wyspie kuchennej.
-zjedzcie sobie - usmiechnelam sie - jak zjecie przyjdźcie do nas - powiedzialam po czym wskazałam na salon.
Te dzieci były bardzo nierozmowne.
CZYTASZ
under one roof [ZAKOŃCZONE]
Teen Fiction17 letnia Sophia Jones pewnego dnia dowiaduje się, że jej kuzyn wprowadza się do jej domu wraz ze swoimi rodzicami w związku z pożarem, który wybuchł w ich domu. Sophia dogaduje się z Charliem i wszystko wydaje się być dobrze, dopóki nie poznaje jeg...