12.🌙

110 6 2
                                    

                                 NATAN

Przez cały czas czułem na sobie usta brunetki, od których nie mogłem się oderwać. Pragnąłem je poczuć odkąd wczoraj odebrałem ją z imprezy u Jacoba.

Cholera ona była taka idealna i czułem jak idealnie wpasowywuje się w moich ramionach. Tak jakby była dla mnie stworzona.

Czułem jak osuwa jej się grunt pod nogami, gdy naciskam na jej wargi i wsuwam język do jej ust, aby pogłębić pieszczotę.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie, próbując zaczerpnąć oddechu, a ja zauwazylem te słodkie rumience na jej twarzy i delikatnie się Uśmiechnąłem.

-no to ten.. - zaczęła mocno zawstydzona - już - odparła po czym lekko sie odsunęła.

Dajcie mi siłę, czy ona musi być taka słodka i niewinna?

Wpatrywalem się w nią i czułem że usmiech nie schodzi mi z twarzy

-było... okej? - spytała spoglądając na mnie tymi błękitnymi oczami

Kurwa było lepiej niż okej

-bylo okej - Uśmiechnąłem się widząc jak odrazu zalała ją ulga -może pooglądamy gwiazdy? - spytałem wznosząc glowe ku niebu

-tak, może - odpowiedziala wciąż zawstydzona - a może otworzysz prezent ode mnie? - podniosła wzrok I wpatrywala się we mnie z iskeirkami nadziei w oczach.

Prawda jest taka, że zawsze chłopaki pytają mnie o to, co chciałbym dostać, bo wiedzą, że tak wolę. Sophia nie spytała. Jednak to może i lepiej? Po raz pierwszy będę miał niespodzianke.

-tak, moze - uwielbialem nasze przekomarzanki - to ja skocze po prezent, a ty rozłóż kocyk - zadecydowałem i skierowalem się w strone wejścia do domu.

Wziąłem prezent I najszybszym tempem na jaki było mnie stać wyszedłem na zewnątrz.

Usiadlem na kocyku obok Sophi i posłałem jej szeroki usmiech. Gdy już miałem rozpakowywac prezent, nagle reka brunetki mnie powstrzymała.

-stój - wypaliła, na co ja podniosłem na nią wzrok nie rozumiejąc o co jej chodzi - nie wiedziałam co ci kupić bo mimo wszystko nie znamy się zbyt długo, ale pomyslalam... - przerwałem jej

-jest okej - podniosłem reke i pogładziłem ją po policzku - to prezent od ciebie Sophio Jones. Czy jest jakaś szansa ze mi się nie spodoba? -spytałem na co ona spuściła wzrok lekko się uśmiechając, co oczywiście udzieliło się i mi.

Wziąłem się za rozpakowywanie małego pudełeczka. Gdy już uporałem się z otwarciem ujrzałem sznurkową męską bransoletkę z inicjałami mojego imienia.

N i S

Natan Smith.

Ale czy to dziwne, że gdy dluzej się w nią wpatrywałem, przyłapałem sie na tym, że N i S to były pierwsze litery naszych imion?

Uśmiechnąłem się pod nosem, co nie umknęło uwadze Sophi

-podoba ci się? - spytała, swidrujac we mnie błękitnymi oczami, a ja zobaczyłem w jej wzroku zmartwienie.

Była najsłodsza dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem.

-bardzo mi się podoba - odpowiedziałem odrazu, po czym nałożyłem bransoletkę, a Sophia pomogła mi ją zapiąć.

Rozłożyłem ramiona i popatrzyłem w kierunku brunetki.

-chodz tutaj - ledwo co wypowiedziałem te słowa, a dziewczyna już się we mnie wtuliła. Objąłem ją mocniej ramionami, wdychając jej vaniliowy zapach.

under one roof [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz