Weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi. Zaczelam zdejmowac buty czując narastającą we mnie ekscytację.
Wielkimi krokami zbliżały się wakacje, dziś był pierwszy czerwca, co znaczy że mogę chodzić do szkoły na pół gwizdka, nie przejmować się nauczycielami i sprawdzianami tylko bawić się z przyjaciółmi. To był mój ulubiony czas podczas roku szkolnego.
Gdy weszłam do kuchni, odrazu poczułam cudowny zapach, który świadczył o tym, że mama upiekła lasagne. Kochałam lasagne
-wrocilam! - krzyknelam bo nie zastałam mamy w kuchni.
-cześć skarbie - powiedziała i wstała z kanapy podchodzac do mnie. - jak w szkole? -zapytała po czym dodała szybko - w sumie to po co ja pytam - zaśmiała się - przecież dziś pierwszy czerwca więc jak mogło być w szkole - usmiechnela sie promiennie co odwzajemnilam I również się zaśmiałam przyznając mamie rację.
Sarah Jones. Moja mama. Szczupla brunetka, z powalającym usmiechem. Nie znałam bardziej pogodnej osoby od niej. Zawsze swoim uśmiechem potrafiła wyciągnąć mnie z dołka, i szybko poprawiała mi humor. Przychodziło jej to z łatwością. Zawsze gdy miałam problem wiedziałam że moge do niej przyjść. Była dla mnie naprawde ogromnym wsparciem. Moja mama była cholernie otwartą osobą i bardzo szybko nawiązywała z kimś kontakt. Koleżanki zawsze wolały przychodzic do mnie niz do którejś z nich, bo moja mama była bardziej wyluzowana i zawsze można było z nią pożartować.
W sensie nie żeby ich mamy byly jakieś sztywne, ale to moja była tą ulubioną mamą. I wcale się nie dziwilam że tak ją uwielbiali.
Jest naprawde cudowna I kocham ją całym sercem.
Po chwili mama nałożyła mi obiad i gdy zaczelam jesc, do kuchni wszedl tata.
-o wrocila moja ulubienica - rzucił z uśmiechem po czym pocalowal mnie w glowe
-tak jakbyś miał jeszcze jakaś druga córkę - odpowiedziałam, na co tata się zasmial
-Dlatego jestes moja ulubioną - rzekł po czym usiadl naprzeciwko mnie I zaczął również jesc obiad.
James Jones. Mój tata, czyli najwiekszy żartowniś jakiego znam. Potrafi rozweselić każdego i uważam że idealnie się z mamą dobrali. Są naprawdę zabawnym duo i uwielbiam ich przekomarzanki.
Ale oprocz tego ze sa zabawni, to sa naprawde zgranym duetem. Tata jest prawnikiem, a mama jego sekretarką i trochę taką prawą ręką. Współpracowali razem. Tata przyjmował klientów, a mama załatwiała mu sprawy papierkowe i umawiała wizyty.
Gdy skonczylam jesc, odłożyłam talerz do zlewu i odwróciłam sie z zamiarem pójścia na gore, jednak zatrzymał mnie głos mamy.
-Sophi - uwielbiałam te zdrobnienie - musimy porozmawiać chwilkę, chodz tutaj - wskazała na kanapę, na której siedział już tata.
Zaczelam przypominać sobie w myślach czy zrobiłam cos zlego w ostatnim czasie, ale nic nie przyszło mi do głowy, więc doszłam do wniosku że raczej nie mam się czym przejmować.
Popatrzylam na nich, na co oni posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
-dzwoniła do nas dziś ciocia Alice - zaczął tata i popatrzyl na mame, jakby szukał pomocy
-I mieli ostatnio dosc trudną sytuację - przejęła pałeczke mama
-jaką sytuację? - spytałam bo mnie to zaciekawilo. Uwielbiałam ciocie, wujka i mojego kuzyna Charliego. Spotykaliśmy się bardzo często, a to ze rodzice wzięli mnie na rozmowę tylko podsycilo moją ciekawość.
-dziś w nocy ktoś podpalił im dom - powiedziała na jednym wdechu na co ja wybłuszylam oczy
-c-co? - spytałam z przerażeniem - ale jak to? I kto? - zadawałam wszystkie pytania, które przychodziły mi na myśl - dlaczego? Czy wszytko z nimi w porządku?
CZYTASZ
under one roof [ZAKOŃCZONE]
Ficção Adolescente17 letnia Sophia Jones pewnego dnia dowiaduje się, że jej kuzyn wprowadza się do jej domu wraz ze swoimi rodzicami w związku z pożarem, który wybuchł w ich domu. Sophia dogaduje się z Charliem i wszystko wydaje się być dobrze, dopóki nie poznaje jeg...