Wysiadłam z auta Charliego i skierowalam sie w strone wejścia do domu.
Pocieszał mnie fakt, że będę sama.
Wiedziałam że rodzice Charliego wraz z moimi są w kancelarii, a Charlie zabrał dzieciaki na plac zabaw.
Odrazu po wejściu do domu wzielam kilka łyków wody, po czym udałam się w strone swojego pokoju w glebi duszy ciesząc się, że umyłam włosy na basenie i mogę odrazu wskoczyć do łóżka i z niego nie wychodzic.
Jednak los chciał pokrzyżować moje plany, bo odrazu po wejściu ujrzalam Natana z kwiatami w ręce, a tuż za nim wystrojony mój pokój.
Na ten widok łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu.
Na podłodze i łóżku rozsypane były płatki czerwonych róż, na łóżku leżała pizza i napoje. Klimat dodawaly tez swieczki, ktore byly porozstawiane po calym pokoju.
I chłopak, którego kocham całym swoim sercem stojący na środku pokoju, z torebka prezentowa w ręce i bukietem pieknych fioletowych róż.
Nie zastanawiając się dłużej podeszlam do chłopaka I objelam go w pasie.
-wcale nie byłeś z żadna nieznajoma, prawda? - spytałam z nadzieją, pociągając nosem.
-Nie byłem. Nie ma żadnej nieznajomej. Jesteś tylko ty Soph. - powiedział odsuwając mnie lekko od siebie, po czym spojrzał mi w oczy. - I chciałbym cie o cos spytac... - zaczął, a ja zobaczylam ze się stresuje
-Natan - odparlam, jednak dopiero po chwili dotarło do mnie, co tu się dzieje.
Chłopak uklęknął na jedno kolano, wyciągając przed siebie pierścionek i łapiąc mnie za reke, a ja juz totalnie się rozkleiłam.
Popatrzylam na niego z rozczuleniem, podczas gdy on pocalował mnie w dłoń.
-Sophia, nie mam przygotowanej jakiejś super przemowy, jednak chce ci powiedziec, że zawsze będziesz miała we mnie oparcie. Na dobre i złe będę razem z tobą i moge ci obiecać że przejdziemy przez wszystko razem. Chciałbym zbudować z toba dom i założyć rodzinę bo jesteś dla mnie najwazniejsza. Nie wyobrażam sobie być z nikim innym. Tylko tobie bezgranicznie ufam i to obok ciebie chce się codziennie budzić i zasypiać. Twój uśmiech chce oglądać i twój głos chce słyszeć Soph. Mam nadzieję że w końcu będziemy razem szczęśliwi, o ile oczywiście zgodzisz się zostac moja narzeczoną. Sophio Jones wyjdziesz za mnie? - spytał na co ja energicznie pokiwałam głową, przykładając dłoń do twarzy.
Gdy Natan założył mi pierścionek - który tak swoją drogą był przepiekny. Miał fioletowy diamencik i był delikatny i skromny. - odrazu wpilam się w jego usta rzucając się na niego, na co brunet podniósł mnie, nie przerywając pocałunku
-Kocham cie Natan - powiedzialam, po czym splotłam nasze dłonie, co chwilę zerkając na pierścionek
-Ja ciebie tez Soph - odpowiedział i znów ucałował moja dłoń, również patrząc na pierścionek.
Dla mnie te zaręczyny byly jak z marzen. Byliśmy tylko my, w ustronnym miejscu, mogąc nacieszyć się sobą.
-to dlatego Charlie zabrał twoje rodzeństwo na plac zabaw, prawda? - spytałam, ocierając łzy I powoli dochodząc do siebie, a brunet pokiwał głową, na co ja się zaśmiałam.
Dokładnie tak sobie to wszystko wyobrażałam. Skończyliśmy razem, tak, jak oboje tego pragnęliśmy. Byliśmy szczęśliwi I mieliśmy siebie u boku, co dla mnie było najważniejsze.
Reszta wieczoru była dla mnie bardzo magiczna. Siedzielismy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Planowaliśmy nasza przyszłość i ciągle się że sobą droczylismy, oczywiście robiąc przerwy na krótkie pocałunki. Tylko po to, abyśmy końcowo oboje mogli zasnąć wtuleni w siebie.
Już na zawsze razem. Razem dążąc do celów i razem przeciwstawiać się przeciwnością.
Razem moglismy zbudować wspólną, szczesliwa przyszłość o której marzyliśmy i która była dla nas na wyciągnięcie ręki.
N + S = ♡
![](https://img.wattpad.com/cover/374765545-288-k266479.jpg)
CZYTASZ
under one roof [ZAKOŃCZONE]
Novela Juvenil17 letnia Sophia Jones pewnego dnia dowiaduje się, że jej kuzyn wprowadza się do jej domu wraz ze swoimi rodzicami w związku z pożarem, który wybuchł w ich domu. Sophia dogaduje się z Charliem i wszystko wydaje się być dobrze, dopóki nie poznaje jeg...