~ XXX ~

10 4 0
                                    

Każdy dzień mijał coraz szybciej, już dziś Akane ma urodziny. Już pojutrze wyjeżdżam. Jak to wszystko zleciało, a w sumie wykorzystywałam każdy dzień tutaj w stu procentach. Właśnie jechałam z Sasorim po prezent dla jego dziewczyny. Zatrzymaliśmy się pod galerią handlową. Znałam już trochę Akane i dobrze wiedziałam, że jest gadżeciarą. Uwielbia bibeloty. Podjechaliśmy pod sklep z ozdobami do domu. Weszliśmy do środka i powoli zaczęliśmy się rozglądać. Szybko w oko wpadł mi duży zegar naścienny, wyglądał jak wyjęty prosto z metra londyńskiego. Spodoba jej się, więc prezent ode mnie i Sasuke mam już z głowy. Co z Sasorim? Chodził pomiędzy pułkami nazywając wszystkie rzeczy niepotrzebnym śmieciami. Wariat. Wyglądało to naprawdę komicznie.

- Nic tu nie znajdę, nie ma szans. - powiedział zrezygnowany.

- Poszukaj jeszcze, jak faktycznie nic nie będzie, pojedziemy do innego sklepu. Na przedmieściach jest też duży..

- Sakura. - przerwał mi. - To bez sensu. Ja chyba wiem co kupię. Nie wiem czy to mądre posuniecie, ale myślałem o tym od dłuższego czasu. Chcę się jej oświadczyć. - kopara mi opadła. Mój braciszek chce mieć narzeczoną, potem żonę, dzieci. Co się dzieje? Czyżby w końcu dorósł. - Ja wiem, że jesteśmy krótko ze sobą, ale jestem w stanie dla niej zrobić wszystko. Kocham ją.

- Sasori, to były chyba najbardziej zaskakujące słowa, jakie padły z Twoich ust. - przytuliłam go lekko. - To w takim razie gdzie jedziemy?

- Nie musimy nigdzie jechać. – uśmiechnął się zadziornie. Żartował sobie ze mnie?

- A ppierścionek? - zapytałam.

- Już kupiony, czeka w domu. - nie wierzę. Czyli planował to od dawna. - Myślisz, że powie tak?

- Ja bym odmówiła, nie wie dziewczyna w co się wpakuje. – zażartowałam. Od razu popchnął mnie lekko w bok, przez co prawie wpadłam w szafki sklepowe. - Mówiłam? – ruszyłam przed siebie. - Wariat!

...

Taksówka przyjechała po mnie idealnie o 17, wstąpiliśmy jeszcze po Sasoriego i ruszyliśmy w stronę imprezy, gdzie znajdowała się już sama solenizantka z moją Sakurą. Babskie przygotowania. Sakura ostrzegła mnie o planach swojego brata. Odważny krok i bardzo szybki. Sam nie chciałbym jeszcze żony, ale chce by w przyszłości była nią Sakura. Czuję się jak hipokryta, chcę żeby się spełniała, ale chcę też żeby tu została i chciałbym ją tutaj zatrzymać przy swoim boku. Weszliśmy do domu, na dole trwała już impreza, tak jak zwykle najpierw babskie pogadanki, dopiero potem reszta gości. Szukałem wzrokiem różowych kosmyków, ale nie było ich tutaj. Akane też nie zauważyłem.

- O Sasuke! Witaj! - usłyszałem piskliwy głos, a po chwili czyjś ciężar na szyi.

- Cześć Yumiko. Mogłabyś? - odsunąłem jej drobne ciało od siebie. Była to koleżanka Akane, młodsza o rok od dziewczyn. To niby tylko rok, a naprawdę zachowuje się jak dziecko.

- Dawno Cię nie widziałam, już wolny? - uśmiechnęła się zalotnie.

- Nie. - ppowiedziałem sucho. Odwróciłem się i zacząłem kierować w stronę kuchni. Nagle poczułem jej rękę na swojej, która mnie zatrzymała. Obróciłem głowę w jej stronę z pytającym spojrzeniem.

- Ja na Ciebie poczekam Sasuke, będę cierpliwa. - złożyła na moim policzku delikatny pocałunek i odeszła. Nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Podszedłem do barku i zrobiłem sobie drinka. Usadowiłem się wygodnie na kanapie, przysłuchując się rozmowie Sasoriego z jakimiś ludźmi.

- Stary patrz! - jeden z nich zwrócił się do niego i pokazał na schody, którymi właśnie schodziła Akane w czerwonej sukience. Tylko tyle zdążyłem zauważy gdy nagle zza jej pleców ujrzałem różowe pasma włosów, a po chwili szeroki uśmiech skierowany w moją stronę. Wyglądała jak zwykle olśniewająco, jej krótkie włosy opadły falami na ramiona, czarna sukienka idealnie podkreślała jej figurę, ale też bez przesady. Jej długie nogi zdobiły sandałki na obcasie. Sakura miała gust, od zawsze. Nigdy nie ubrałaby się wyzywająco, to nie dla niej. Zawsze była elegancka. Makijaż, który codziennie jest lekki dzisiaj zastąpił idealnie dopracowany, ale również nie do przesady. Była idealna i tylko moja. Zdawałem sobie sprawę ile facetów w tym momencie się jej przygląda. Po chwili obie były już na dole, jako pierwszy do Akane podszedł Sasori z bukietem róż i wręczył jej go czule całując, następnie ja podszedłem i uścisnąłem dziewczynę mocno, składając jej życzenia. Teraz mogłem już iść do mojej zdobyczy, pochwyciłem jej rękę i przyciągnąłem do siebie całując.

- Cześć piękna. - powiedziałem.

- Może zaprosi mnie Pan na drinka? - powiedziała uroczo.

- Zapraszam. - po zrobieniu napojów wszyscy skierowali się w stronę salonu gdzie stał już wielki tort urodzinowy. Sasori zapalił świeczki i zaprosił Akane. Po chwili zdmuchnęła je wszystkie wsłuchując się w gwizdy i oklaski gości. Jakie było jej zdziwienie gdy chciała obrócić się w stronę Sasoriego, a on właśnie klęknął na jednym kolanie. Zasłoniła rękami usta, a jej oczy w momencie się zeszkliły. Złapałem Sakure mocniej za rękę gdy zobaczyłem jak jej brat sięga do kieszeni marynarki i wyjmuje małe czarne pudełeczko po chwili je otwierając.

- Tak Cię kocham. Zostaniesz moja na całe życie? Wyjdziesz za mnie Akane? – powiedział lekko zestresowany. Ja bym się nie odważył zrobić tego przy takim tłumie, ale cóż to jego decyzja. Dziewczyna uklęknęła przed nim chwytając jego twarz w dłonie i składając na jego ustach pocałunek.

- Tak. - powiedziała prawie szeptem. - Tak, tak, tak! - Ponownie po całym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk oklasków i krzyków. Nie byłem zbytnio zadowolony gdy różowowłosa uciekła mi dobierając się do pary i gratulując im. Sam również do nich podszedłem i uściskałem oboje. Cała zabawa trwała do samego rana. Tańce, karaoke, alkohol, papierosy. Wyszedłem właśnie na taras, nie było to dla mnie zaskoczeniem gdy zobaczyłem Sakure z papierosem. Leżała na leżaku i przyglądała się gwiazdom. Wyglądała nieziemsko, nawet gdy wypuszczała dym z ust.

- Nakryłeś mnie. - usłyszałem jej cichy głos. Odwróciła głowę w moją stronę lekko się uśmiechając.

- Skąd wiedziałaś, że to ja? - zapytałem.

- Tylko Ty stałbyś za mną 5 minut, nie odzywając się. Ewentualnie jakiś zboczeniec. - zaśmiała się. Usiadłem obok niej i złapałem za jej drobną dłoń. - Jednak zboczeniec.

- Zwariowałaś. - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Na Twoim punkcie, jak najbardziej. - spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami. Już sam nie wiem czy świeciły z ilości alkoholu jaki spożyła, czy z żalu. - To będziemy kiedyś my, prawda?

- Już teraz moglibyśmy to być my.. - powiedziałem dość poważnie.

- Bez przesady Sasuke, teraz nie ma na takie rzeczy czasu.

- A gdyby był? Zostałabyś tu? Dla mnie? Dla nas? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

- Myślałam, że chcesz żebym się spełniała. Przecież tak mówiłeś..

- Mówiłem, ale myślisz, że chcę żebyś wyjeżdżała?

- Teraz już nie mam wyjścia.. – powiedziała cicho.

- Widać co jest dla Ciebie ważniejsze. - powiedziałem srogo i w szybkim tempie wstałem i wszedłem do środka, zostawiając ją samą. Pewnie płakała, zawsze płacze. Wyszedłem z domu. Nie wiem czy to alkohol, czy emocje, czy wszystko razem. Nie wytrzymam tu bez niej..

Ostateczny wybór ~ sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz