~ V ~

23 4 0
                                    

- Uchiha - powiedziałam prawie szeptem, co on tu robi? Z jego twarzy uciekł uśmiech, stał wpatrując się we mnie, a ja w niego. Jak on wyrósł. Chyba mnie nie usłyszał. Nie wiedziałam jak się zachować.

- Kochanie, zgubiłaś się? - słyszałam głos Itachiego i zbliżające się kroki. - Co się stało? – zobaczył mnie. Podszedł obejmując mnie w tali. - Sasuke? - on zaś lekko się uśmiechnął. Itachi wypadł za drzwi, zbił z nim piątkę i przytulił go po bratersku. Sasuke był od niego wyższy i to dużo bardziej. Nie uszło to mojej uwadze, wysocy mężczyźni zawsze przyciągali mnie do siebie. - Miałeś byś jutro, ale niespodzianka.

- W takim razie pomyliłem dni. Wybacz, że przeszkadzam. Nie chce robić problemu. - jego zimny ton głosu, aż przeszył moje ciało. Nadal patrzyłam na niego. Był bardzo podobny do Itachiego, miał tylko krótsze włosy i ostrzejsze rysy twarzy.

- Przecież nie przeszkadzasz, dawaj te rzeczy zaraz Ci pomogę je zanieść do góry.

- Nie rób sobie problemu, dam rade sam. Ty się zajmij koleżanką. - spojrzał na mnie i jego wzrok zsunął się na moją koszulkę. O nie. Momentalnie zrobiłam się cała czerwona. Stałam przed nim w samej koszulce, ledwo zakrywającej moją pupę, a na dodatek na piersiach miałam odciśnięte od mąki ręce Itachiego.

- To nie koleżanka to właśnie moja dziewczyna, Sakura. Na pewno ją pamiętasz. To córka przyjaciółki mamy. Często się bawiliście razem jak byliście młodsi. – Sasuke prychnął ze śmiechu.

- Ja zaraz zejdę. - zaczęłam iść do tyłu, ale przodem do nich tak żeby brat Itachiego nic nie zobaczył. Wyglądało to bardzo dziwnie, więc w jednej chwili obróciłam się na pięcie i pobiegłam do góry.

...

- Widzisz, uciekła. Sory stary, po prostu nas zaskoczyłeś. - uśmiechnąłem się pod nosem przenosząc do środka swoje rzeczy.

- A gdzie rodzice? - zapytałem.

- Wyjechali załatwić Ci ten kurs.

- To jednak byliście sami i ewidentnie Wam przerwałem - wchodząc do kuchni

zauważyłem istny Armagedon. - No brat. Po Tobie bym się nie spodziewał.

- Ale co? - Zaczął sprzątać mąkę z podłogi i blatów.

- Ona taka słodziutka i niewinna, a Ty przecież taki grzeczny – powiedziałem ironicznie. - A tu proszę. Nie dość, że tutaj pobojowaliście to chyba bałbym się wchodzić do Twojego pokoju jak ona tu półnaga po domu paraduje. - Widocznie mogłem nic nie mówić. Zdenerwował się. Podszedł do mnie tak blisko, że tylko ja mogłem usłyszeć co mi powie.

- Nie patrz na nią tak, nie myśl o niej tak i trzymaj się od niej z daleka. – zagroził mi. Robiło się coraz ciekawiej.

-Itachi zakochany? Serio? - zakpiłem. - Przyznam racje, nie za bardzo ja pamiętam, ale wyrosła. Ciałko ma bardzo zgrabne - chciałem go podirytować bardziej. Miał już coś powiedzieć, ale nagle do pomieszczenia weszła różowowłosa.

- Wybacz za wcześniejszy stan, jak pewnie Ci powiedział gotowaliśmy. – ubrała czarne leginsy, a do tego białą luźną koszulkę, spadającą jej z ramienia i odsuwającą czarne ramiączko od stanika.

- Nie ma problemu. - odwróciłem się ponownie w stronę brata. - Musiało być bardzo gorąco. Itachi aż cały kipiał. Zabawne.

- Tak więc, Sakura. – przedstawiła się. Ciągle utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy. Coś w niej jest, nie powiem.

- Haruno? Przecież się znamy od dzieciaka. - Złapałem za jej nagie ramie. - Jeszcze pamiętam gdzie jest mój pokój wiec zaniosę tam swoje rzeczy i trochę się prześpię. Do potem Haruno. - minąłem ją i poszedłem na górę. Itachi mnie zabije. Wszedłem do swojego starego pokoju. Pusto. Odłożyłem torby pod szafą, a sam położyłem się na łóżku, wpatrując się w sufit.

...

- Itachi, wszystko okej? - zapytałam go ponieważ wyglądał na niezadowolonego. Objęłam go rękami w pasie. - Ej Uchiha. - zepchnął je z siebie. - Co Ci jest?

- Nic. Wybacz Sakura musze wyjść.

- Co? Gdzie? - zbulwersowałam się.

- Muszę się przejść. – Złapał mnie za rękę i ucałował w policzek. Po chwili usłyszałam tylko trzask drzwi. A temu co znowu? Myśli, że będę tu na niego czekać? Kierowałam się na górę. Chciałam wziąć swoje rzeczy i również już wyjść. Schodząc na dół wpadłam na Sasuke.

- Przepraszam. - spojrzałam speszona w jego oczy.

- Nic się nie stało. Idziesz już? – nie odrywaliśmy od siebie wzroku.

- Tak, tak.

- To może Cię odprowadzę? – czułam miły ton w jego głosie.

- Brzmi naprawdę świetnie, ale się spieszę. Przepraszam Sasuke.

- Nie musisz ciągle przepraszać. Nie będę Cię zatrzymywać, więc do zobaczenia w poniedziałek. - lekko się uśmiechnął. Było w nim coś, co powodowało, że sama się uśmiechnęłam. No tak, będziemy chodzić razem do klasy.

- Do zobaczenia. - jeszcze raz odwróciłam się w jego stronę i wyszłam za drzwi. Starałam się jak najszybciej dojść do domu. Na szczęście daleko nie miałam i po drodze nie spotkałam Itachiego. Weszłam szybko do domu od razu wspinając się po schodach.

- Co się stało? - słyszałam głos matki z dołu.

- Itachi. - Sasori odpowiedział. Czyżby już rozmawiał z nim? Co za.. Jestem wściekła. Kolejny raz zachowuje się jak dureń. Wskoczyłam pod kołdrę, zabrałam laptopa i postanowiłam cały dzień leżeć i oglądać filmy. Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Dostałam smsa od Itachiego około 20. Naprawdę? Teraz sobie przypomniał?

"Kochanie?"

"Proszę, daj mi odetchnąć. Nie mam teraz czasu. Jutro załatwiam sprawy związane ze szkołą więc tym bardziej nie będzie kiedy pogadać."

Nie odpisał. Szybko poszłam spać, a co za tym idzie bardzo szybko wstałam. Byłam bardzo głodna a na zegarku widniała godzina ósma. Już jutro o tej godzinie będę się męczyć w szkole. Zaszłam na dół, przygotowałam sobie pyszne śniadanie i usiadłam przed telewizorem. Rodzice jeszcze spali, a Sasori wychodził wczoraj na jakąś imprezę więc pewnie został u jakiegoś kumpla. Niedziela mijała mi bardzo szybko.

...

Jestem zły na siebie, za to wczorajsze zachowanie. Nie chce jej teraz zawracać głowy. Wymyślę coś w poniedziałek. Na dodatek wczoraj wyszedłem z Sasorim i chłopakami na miasto nic jej o tym nie mówiąc. Kilka dziewczyn przylepiło się do nas, ale tylko z nimi tańczyliśmy. Może gdy reszta już poszła doszło do czegoś z wysoką blondynką, ale to był tylko szybki numerem. Zostało mi rozmówić się z Sasuke. Była 12, a on ciągle siedział w swoim pokoju. Mama mi mówiła, że spędzili miły wieczór razem. Bardzo za nim tęskniła. Ja powoli zaczynam się zastanawiać czy w ogóle jest tu potrzebny. Boje się, że może namieszać w związku moim i Sakury. Zapukałem do jego drzwi.

- Sasuke - wszedłem nie słysząc odpowiedzi. Siedział na łóżku czytając książkę "Prawo

Cywilne".- Chcę Ci przekazać ważną wiadomość. Jestem z Sakurą bardzo szczęśliwy i już naprawdę długo ze sobą jesteśmy. Kocham ją i.. - Nie dał mi dokończyć.

- Boisz się, że Ci ją zabiorę? – Zaczął się śmiać. – Itachi nie będę musiał, przecież sam z niej zrezygnujesz, dobrze o tym wiesz.

- Nie jestem Tobą i nie zrezygnuje z niej. - wysyczałem. - To Ty się bawisz dziewczynami.

- Przynajmniej ich do siebie nie przywiązuje, tak jak Ty to teraz zrobiłeś z Sakurą. A teraz wybacz chciałbym czytać dalej. – wykurzył mnie.

- Czemu tak uważasz?

- Jeszcze przed nią sam opowiadałeś mi historie o swoich podbojach. Myślisz, że to Ci nie wróci? – już wróciło, przemknęło mi przez myśl. – Widzisz, znowu zaczynasz chodzić na imprezy.

- Zamknij się. - trzasnąłem drzwiami od jego pokoju i wróciłem do swojego.

Ostateczny wybór ~ sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz