~ II ~

23 6 0
                                    

- Sakura widzisz się dzisiaj z Itachim? - zapytała mama robiąc mi obiad. Wróciłam z godzinę temu, noc była wspaniała. Tylu rzeczy się dowiedziałam. Ino razem z Saiem zapisali się na lekcje salsy, żeby poprawić swoje relacje. Śmieszne, prawda? Chociaż może kiedyś też namówię Itachiego, bo brzmi to całkiem ciekawie. Hinata zaprosiła na weekend Naruto, wiec pewnie w poniedziałek dowiemy się z Ino pikantniejszych szczegółów.

- Nie mamo, musi coś załatwić dzisiaj. Jutro się widzimy i raczej zostanę u niego na noc. - Moja mama nie była staroświecka, wręcz przeciwnie. Ta kobieta jest po prostu genialna. Nigdy nie sprzeciwiała się temu, co chce robić w życiu, nie kazała podejmować decyzji według jej mniemania, a oceny nie grały dla niej roli, zależało jej tylko żebym zdawała i przede wszystkim napisała maturę. Nie mogę powiedzieć, że źle się uczę. Nigdy nie miałam z tym problemów. Jestem ścisłowcem. Matmę mam w jednym paluszku.

- Dobrze, to może wpadniecie w sobotę na obiad? - zapytała z uśmiechem.

- Nie wiem czy sam nie będzie chciał czegoś ugotować, chociaż może to dobry pomysł żeby przyjść tu. - zaśmiałam się.

- To zróbmy tak, w sobotę on do nas przyjdzie na noc i zostanie na obiedzie, pasuje? - nie czekała aż odpowiem. - Tylko powiedz mi co zrobić? Jakiś makaron? A może paprykowa i na drugie sushi? Tak to dobry plan. - mówiła do siebie. Bardzo lubiła karookiego. W sumie nie dziwię się. Mój ojciec i tak był teraz na wyjeździe służbowym, ale on nie przepada za Itachim. Ciągle mówi, że jest za stary, że czegoś mu brakuje i nie ma perspektyw na przyszłość. No cóż, dało się to przeżyć. - A Ty jakie masz plany na wieczór? - wyrwała mnie z rozmyślań.

- W sumie to żadne. Nikt nie ma dzisiaj dla mnie czasu. - zrobiłam smutną minę i skierowałam głowę w stronę mamy. Swoim wzrokiem dała mi do zrozumienia, że też nie ma dziś czasu. Itachi dzisiaj nie dawał, żadnego znaku życia. Mówił, że będzie zajęty, ale że aż tak. Może Sasori będzie coś wiedział.

- Sasori? - uchyliłam lekko drzwi i wcisnęłam w małą szparkę głowę.

- Nie skradaj się tak, wchodź. – Siedział na łóżku robiąc coś w laptopie, poklepał na miejsce obok siebie. Przyjęłam jego zaproszenie i od razu znalazłam się przy nim kładąc głowę na jego ramieniu. Spojrzałam na komputer, na którym widniało zdjęcie naszej rodziny i rodziny Uchiha. Jak mówiłam nasze mamy zawsze były blisko siebie tak więc nic dziwnego, że mamy takie zdjęcia. Miałam na nim może z 4 latka. - Szkoda, że już nie jest tak jak kiedyś, co?

-Co? - zapytałam zdezorientowana. Wskazał palcem na naszego ojca. Posmutniałam nie powiem, ale mam wrażenie, że już się przyzwyczaiłam. W domu bywał od święta. Co prawda nie zauważam już tego tak jak kiedyś, mam Itachiego, dobry kontakt z mamą. Nie brakuje mi go. Niestety Sasori nie dogaduje się za dobrze z moją mamą. Hm tak, moją mamą, mama Sasoriego umarła rok po jego narodzeniu. Łatwo się domyślić, na początku był Sasori, po śmierci jego matki nasz ojciec ożenił się z moją matką i pojawiłam się ja. Lekko zagmatwane, ale kocham go jak rodzonego brata. Utrzymywał dobry kontakt tylko z tatą, mamie chyba ciężko było przywyknąć do dziecka innej kobiety. Ale wychowała go jak swojego syna. Było cicho przez dłuższy czas, nagle na zdjęciu dostrzegłam małą postać, wychylającą się zza nogi Itachiego.

- Czy to.. - wskazałam palcem na ekran monitora.

- Sasuke. Brat Itachiego, z tego co wiem w Twoim wieku, może z 4 miesiące starszy. Pamiętasz go?

- Jak przez mgłę. Gdzie on w sumie jest?

- Szkoła prywatna w Fungog, mieszka w internacie, ale z tego co mi wiadomo nie ma problemów z nauka.

- To czemu tam w ogóle jest? - zapytałam ciekawa.

- Nie wiem Saki, nie pamiętam dokładnie, ale już chyba do podstawówki tam chodził.

- Sasori, pytam dlaczego się tam dostał. - zrobiłam maślane oczka - Proszę powiedz.

- Nie wiesz, naprawdę? – pokiwałam przecząco głową. - Taka jest prawda, ze nic nie zrobił. W końcu co mógłby zrobić sześciolatek.

- To co tam robi?

- Fukago ojciec Itachiego i Sasuke posłał go tam, bo wydawało mu się, że jego syn będzie geniuszem. Itachi nie był taki kreatywny więc padło na Sasuke. Ktoś w końcu musi przejąć rodzinną firmę prawniczą, nie?

- O żartujesz, jak Itachi się dowie to się zdziwi - siedziałam z szeroko otwartymi oczami. – A właściwie skąd to wszystko wiesz?

- No właśnie, właśnie od niego. - podrapał się po głowie.

- To Ty masz kontakt z Sasuke? - zdziwiłam się.

- Sakura, nie z Sasuke. Itachi mi wszystko powiedział.

- To dlaczego nie powiedział tego mnie? – nastała cisza. - Muszę zadzwonić, sorki Sasori – wybiegłam z pokoju brata i szybko popędziłam do swojego. Wybrałam numer Itachiego, jedyne co usłyszałam to abonent czasowo niedostępny. Bez sensu.

"O której jutro wpadać? Dobranoc"

Telefon się już nie odezwał tego wieczoru. Jak mógł mnie tak oszukać? Zawsze mówił, że to był problematyczny dzieciak, że rodzice sobie z nim już nie radzili. A tu dowiaduje się, że to następca firmy ich ojca. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, a co dopiero takich rzeczy. Może nie powinnam tak reagować, bo nawet go nie pamiętam, ale jak sam Itachi mógł wprowadzić mnie w taki błąd? Na dodatek powiedział o tym Sasoriemu. Rozumiem, że to jego najlepszy przyjaciel, ale ja jestem jego dziewczyną. Nie mogę. Jeszcze nie odbiera, nie odpisuje, zaczyna mnie irytować cała ta sytuacja. Położyłam się już do łózka, do snu poczytałam jakąś książkę, mimo wszystko długo nie mogłam zasnąć.

Ostateczny wybór ~ sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz