~ III ~

17 5 0
                                    

Wstałam rano i to bardzo wrześnie, jest 8, obudził mnie dźwięk telefonu. Szybko sprawdziłam co to wywołało. Itachi..

"Wpadnij około 17-18. Czekam kotku, kocham Cię"

Kotku? A wczoraj to telefonu nawet w planach nie miał odebrać. Zdenerwowanie nie opuściło mnie nawet na chwilę. Czym tak ważnym zajmował się wczoraj, że nie mógł się ze mną skontaktować? Nie wiem czy zaliczę ten wieczór do najprzyjemniejszych. Odłożyłam telefon i ponownie położyłam się spać.

...

Dzwoniła wczoraj. Mogłem jej powiedzieć o całej sytuacji, ale dziś też jest dzień. Wszystko jej wyjaśnię. W końcu to mój brat. Wstałem i wykonałem wszystkie poranne czynności  stwierdziłem, że to idealny czas na śniadanie.

- Witaj mamo - stała przy patelni. - Już nie śpisz?

- Itachi, wystraszyłeś mnie. - Stwierdziłam, że zrobię naleśniki na śniadanie. Ojciec na pewno też się ucieszy. - widziałem ten lekki uśmiech, ale wyczułem pewien niepokój.

- Przyjedzie w niedziele, już wszystko załatwiłem. Nawet chyba będzie w klasie z Sakurą. Więc zadbamy o to żeby się nie czuł się zagubiony. Nie martw się. – przytuliła się do mojego ramienia.

- Tak się boje Itachi. On nam tego nigdy nie wybaczy. - mówiła zmartwiona.

- W sumie sam bym nie wybaczył. - po chwili ciszy zacząłem się śmiać. - Zatruję. Uśmiechnij się będzie dobrze. O której jedziecie?

- Zaraz po śniadaniu się zbierzemy, ciotka nas jeszcze zaprosiła do jakiegoś baru więc jutro nie wiem czy wrócimy wrześnie.- zamyśliła się. - Tak mi głupio, nawet nie wiem o nim nic - posmutniała. - Ale to była jego propozycja. Sam chciał tu już wrócić, chodzić do normalnej szkoły, poznać ludzi, ale dalej chce kontynuować naukę prawa. Dlatego te kursy będą dla niego najlepszym wyjściem w tej sytuacji.

- Skoro sam tego chciał to czym się przejmujesz – Ucałowałem mamę w policzek. Zdążyła już zrobić jedzenie.

- Kochanie gotowe! – zawołała ojca. Zszedł już ubrany i gotowy do wyjścia, jak zwykle w garniturze.

- Dzień dobry. – Powiedział gdy już wszedł do kuchni. Ucałował ją w czoło, a mnie poklepał po ramieniu. - Sakura dzisiaj przychodzi? – zwrócił się do mnie. Pokiwałem twierdząco głową. - To super, bardzo lubię tą dziewczynę. Jak już mówiłem idealna kandydatka na żonę. Uśmiechnięta, kulturalna i potrafi rozmawiać.

- Tato, bez przesady. - zaczynały mnie już wkurzać jego plany na moją przyszłość, z Sakurą planujemy to wszystko inaczej. Zawsze musiał mieć wszystko pod kontrolą.

- Daj mu spokój kochanie, bo nigdy jej już nie przyprowadzi. - zwróciła się miło do niego. Ma taki ciepły ton głosu, jakby ciągle opowiadała jakąś piękną historie.

- Ja tylko sugeruję, że lepiej brać póki chce.

- To możesz sobie już to darować, Sakura taka nie jest. - do końca śniadania siedzieliśmy w ciszy. Pozmywałem i stwierdziłem, że to idealny moment na papierosa. Wyszedłem na taras. Robi się coraz chłodniej. Jak ja nienawidzę jesieni. Musze dzisiaj przygotować super kolacje da Sakury, to jej ostatnie dni wolności przed szkołą. Oby się  polubiła z Sasuke. Rodzice zbierali się już do wyjścia, ja zaś postanowiłem posprzątać w domu, a szczególnie u siebie, bo tam dopiero jest syf. Przechodząc przez wąski korytarz zatrzymałem się przed drzwiami. Drzwiami, które od tak dawna były zamknięte. Otworzyłem je. Szary pokój, w środku znajdowało się duże łózko z czarną pościelą, puste pułki naścienne i wielka czarna szafa. Już za niedługo nie będzie tutaj tak pusto. Uśmiechnąłem się na wspomnienie brata. Sprzątanie zajęło mi kilka godzin, zbierała się już godzina 17, wiec powoli zacząłem przygotowywać ulubione danie Sakury. Spaghetti. Kupiłem wino, może wypadałoby jeszcze jakieś świeczki zapalić? Przygotowałem stół, jedzenie już prawie gotowe. Tak się za nią stęskniłem, uzależnia mnie od siebie, ale to jak każda kobieta. Mają w sobie to coś, to od czego nie można się oderwać. Ubrałem czarną koszule, zależało mi żeby się jej podobać. Usłyszałem dzwonek, podbiegłem szybko do lustra, zdejmując gumkę z moich włosów. Jakoś nie mam ochoty ich ściąć. Otworzyłem drzwi uśmiechając się do wybranki mojego serca, ona zaś nie miała aż takiej szczęśliwej miny.

- Cześć kochanie. - zaprosiłem ją do środka i złożyłem pocałunek na jej ustach. Nie odpowiedziała, odebrałem od niej kurtkę i powiesiłem na wieszaku.

- Musimy porozmawiać. – Powiedziała stanowczo.

- Też chcę z Tobą o czymś porozmawiać, chodź zrobiłem cos pysznego.

- Pięknie pachnie. – uśmiechnęła się delikatnie.

...

- Twoje ulubione. – odsunął krzesło, tym samym zapraszając mnie do stołu. No tak miał racje, uwielbiam spaghetti.

- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam z lekkim uśmiechem. Doceniam, że tak się postarał.

- A Ty? Może zacznij – nałożył mi porcje.

- Pierwsza zapytałam - Uśmiechnęłam się do niego starając się nie pokazać ani grama zdenerwowania na swojej twarzy.

-Oj Haruno, dobrze – odłożył sztućce. - Chciałem troszkę później o tym porozmawiać, a nie tak wchodzić z buta. Znasz mojego brata Sasuke, prawda? - Co? Może teraz chce mi powiedzieć to czego dowiedziałam się od Sasoriego.

- Nie pamiętam go za dobrze. – odpowiedziałam szczerze.

- Bo widzisz.. – zawiesił się. - Sasuke wraca. Tutaj do nas do domu. Bedzie się uczył w normalnej szkole, bez internatu. Pozna nowych znajomych i przede wszystkim spędzi czas z nami. – dotknął ręką mojej ręki. Mimowolnie ją cofnęłam.

- Normalnej szkole? Prawnicza mu nie odpowiada? - jego oczy nagle się poszerzyły. - Sasori mi powiedział. Jak mogłeś mi powiedzieć, że jest w jakiejś szkole specjalnej, bo coś  przeskrobał? Tak naprawdę uczy się na prawnika i przejmie firmę po Twoim ojcu? - siedział jak wryty.

- Bo nie wiedziałem Sakura. Też się dowiedziałem teraz, no niedawno. Że to było kłamstwo, o tym, ze wraca. Dlatego wczoraj nie mogłem się spotkać, załatwiłem mu szkołę. Przy okazji chyba będzie chodził z Tobą do klasy. – zmarszczyłam lekko brwi. Nie wiem czy jestem gotowa na kolejnego Uchihe w swoim życiu. - Jest w Twoim wieku. Rodzice pojechali dzisiaj załatwić mu kursy prawnicze najlepsze w okolicy, a tylko miasto dalej. Po prostu sam zadzwonił, powiedział, że już nie chce tam być i jakoś pogodzi kursy, szkołę i da rade. Wszyscy jakoś dziwnie na to reagujemy. – przeczesał włosy ręką. - Rodzice się stresują. Ja w sumie też, bo dawno nie miałem brata. Przepraszam Sakura, że dopiero teraz. Nie wiedziałem jak to ogarnąć.

- To ja przepraszam za ten wyskok. - podeszłam do niego od tylu. - Na pewno będzie wszystko dobrze, a teraz dokończ jeść kochanie. - zaczęłam całować go po szyi.

Ostateczny wybór ~ sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz