Daniel Roy przyszedł pięć minut po chłopakach. Nie wiedział od czego zacząć rozmowę, ale ja nie próbowałam nawet powiedzieć „cześć". Byłam za bardzo zraniona tym co mi zrobił i nie czułam się tym źle. Powiedział to samo co Gavin, czyli dowiedział się dzięki plotkom, które nie wiadomo jak powstały.
Może mama powiedziała jakieś nauczycielce, że nie będzie mnie przez dłuższy czas w szkole, a ona rozgadała to całej klasie i cała klasa poszła powiedzieć dosłownie wszystkim w szkole. Chociaż nie powinna była udostępniać informacji w jakim szpitalu się znajduję to i tak prawdopodobnie to zrobiła. Karciłam sama siebie za to, że nie mogłam słuchać Daniela z uśmiechem na twarzy. Szczerze mówiąc, wisiało mi to co do mnie mówił.
Dalej siedziałam w szpitalu i naprawdę to lubiłam. Nie musiałam chodzić do szkoły i wszystko było by na plus gdyby nie Emily, która przynosiła mi zeszyt od matematyki, który był poplamiony moją krwią. Gdy to zobaczyła bardzo mocno się skrzywiła i powiedziała, że kupi mi nowy. Coż za szlachetny gest z jej strony.
Nie chciałam się tłumaczyć tym, że mogła się czuć winna. Wiedziałam, że tak nie było i wolałam trzymać się tej wersji nikogo nie usprawiedliwiając.
Dziś przyszedł do mnie Henry wręczając mi kolorowankę, żeby nie było mi nudno. Mówił, że to od Gavina, ale dlaczego Gavin nie mógłby przyjść sam ją wręczyć? Może dla niego ostatnia sytuacja także była niekomfortowa. Nie wiem co sobie wtedy myślałam, ale w tym momencie naprawdę żałowałam tego, że to zrobiłam.
Samo wspomnienie tego przyprawiło mnie o mdłości. Pocałowałam Gavina Wrighta i to wcale nie był żart. Panika we mnie narastała z każdą minutą. A ja nic nie mogłam na to poradzić.
***
Prawie cały dzień zajęło mi myślenie o chłopaku z oczami koloru złotego. Myślałam, że nie przyjdzie i już zawsze będzie wysyłał swoich braci, aż do momentu mojego wyjścia ze szpitala. Myliłam się bo właśnie siedział przy moim łóżku wpatrzony w podłogę. Zastanawiał się nad czymś, a mi samej ciężko było zacząć rozmowę.
- Dzięki, że przyszedłeś. - odezwałam się w końcu, ale trudno było mi wydusić chociaż jedno słowo. Chłopak w odpowiedzi się lekko uśmiechnął i ponownie kontyunował patrzenie się w płytki.
- To o co poprosiłam wtedy.. ja..
- Nic nie zrobiłaś. - nie pozwolił mi dokończyć tego co chciałam powiedzieć, za co byłam mu naprawdę wdzięczna. Skinęłam tylko głową i pozwoliłam tej całej sytuacji po prostu być. - Jeszcze później przyszedł Daniel i totalnie straciłam głowę. Nie miałam ochoty na nic. - wyznałam. Chłopak zareagował dziwnie na te słowa. Szybko i energicznie podniósł głowę i skupił swoje spojrzenie na mnie. Nie było ono łagodne co mnie trochę zaniepokoiło.
- Daniel przyszedł? - spytał jakby był zdziwiony. W sumie ja też byłam.
- No tak. - westchnęłam, ale starałam się zachować obojętną minę. - Gadał o różnych rzeczach, ale cóż. Nie słuchałam go za bardzo. - czułam potrzebę powiedzenia mu o tym. Miałam bardzo dziwne przeczucia co do tej całej sytuacji.
- Daniel przyszedł i z tobą rozmawiał? Dobrze rozumiem? - spytał poraz drugi, żeby się upewnić. Zmarszczyłam czoło lekko podirytowana jego zachowaniem.
- Powiesz mi o co chodzi, że się tak dopytujesz?
- Miał cię nie ruszać. Miał nie mieć z tobą żadnego kontaktu i miał się od ciebie odczepić. - zdenerwowany patrzył w jeden punkt w ścianie a nozdrza gniewnie mu falowały. Myślałam, że przez napływ emocji zaraz wywali to głupie siedzenie. - Ten gnojek naprawdę chce umrzeć. - zaśmiał się, ale nie był to dobry i sympatyczny śmiech. Był on przesiąknięty chęcią mordu, gniewem, podirytowaniem i czymś czego nie potrafiłam nazwać.
W jego oczach coś błysnęło. Coś naprawdę niebezpiecznego przez co zaczęłam się bać. Niestety matka mi języka nie ucieła.
- Ogarnij się. - odpowiedziałam patrząc na niego beznamiętnie. W środku drżałam ze stachu, ale nie chciałam pokazywać tego po sobie.
- Czyli nagle chcesz, żeby do ciebie przychodził? - Gavin wstał gwałtownie i podszedł trochę bliżej łóżka. Boże, tak bardzo chciałam stamtąd uciec.
- Nie robił teraz nic złego. - oznajmiłam krzyżując ręce na piersi.
- Ach, rozumiem. Czyli wybaczysz mu? Boże, dziewczyno jesteś tak cholernie naiwna. On cię próbuje przyciągnąć do siebie, myśli, że zapomnisz. Pokazałaś mu, że jesteś zakochana po uszy i proszę bardzo! - gestykulował rękoma, jakby zdawał najważniejszy egzamin w jego życiu. Jakby od tego co powie, zależało jego całe życie. Spojrzałam się na niego gniewnie a w oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Jego złość w tym momencie minęła, ale mnie to nie powstrzymało od dodania kilku groszy od siebie. Skoro on mógł, to dlaczego ja nie?
- Cholera Gavin! Przestań, dlaczego ci to tak przeszkadza, co? Wiesz co? Mi to nie przeszkadza i lepiej, żeby tak zostało. - zaczęła mnie boleć głowa.
- Dlaczego mi to przeszkadza? D L A C Z E G O mi to przeszkadza? - spytał zdenerwowany.
- Tak!! - krzyczałam a oczy zaczęły napełniać się łzami.
- Bo jesteś cholerną idiotką i to, że cię nie lubie, to nie znaczy, że nie jesteś dla mnie ważna. Chłopak westchnął podchodząc do mnie. Zmusił mnie do patrzenia mu się prosto w oczy. Chciał przeżreć moją duszę i wypalić mnie od środka. Czułam bardzo dziwne uczucie na klacie. Coś mnie przygniatało. Jesteś dla mnie ważna. - powiedział. Jesteś dla mnie ważna? Dla Gavina jestem ważna? To dlaczego on nie potrafił być ważny dla mnie? Przynajmniej tak mi się wydawało.
- C-co? - wydusiłam z siebie szokowana.
- Jesteś dla mnie ważna. - oznajmił jakby to było nic. Dla mnie było. Poraz kolejny myślałam, że się przesłyszałam. Chciałam, żeby to było przesłyszenie.
- A..ale.
- Ale..co? - spytał nie patrząc na mnie. Wzięłam głęboki oddech a po policzku zleciała pojedyńcza łza.
- Ale ty nie jesteś dla mnie ważny. - odparłam na jednym wydechu.
- Więc po co mnie całowałaś? - i na to pytanie nie potrafiłam odpowiedzieć. Gavin tym razem się na mnie spojrzał a w jego oczach ujrzałam ból. Nie kłamał a to mnie złamało. Otwierałam usta i je zamykałam bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. - Mhm. Nie wiesz. - powiedział głosem przesiąkniętym jadem. Odwrócił się w stronę drzwi i złapał za klamkę, a ja nie potrafiłam go powstrzymać chociaż bardzo chciałam, żeby został.
- Następnym razem, nie rób mi nadziei. - odparł i w jedną sekundę zniknął z pomieszczenia.
Zareagowałam tak bo nie spodziewałam się takiego wyznania. Zareagowałam tak bo jestem idiotką. Zareagowałam tak bo jestem zniszczona, a moje wnętrze składa się jedynie z odłamków. Zareagowałam tak bo sama nie wiem co czuję w stosunku co do niego.
![](https://img.wattpad.com/cover/373605407-288-k899183.jpg)
CZYTASZ
Gitarzysta
Novela JuvenilOpowieść o tym jak struny zakochały się w klawiszach. Nastoletnia Luna marzy o karierze pianistki. Jednak szara rzeczywistość nie pozwala jej na dalsze działania. Na konkursie na który przygotowuję się już większość czasu, dostaje propozycję grania...