16. Przepraszam

16 5 1
                                    

Dwa dni temu wypisali mnie ze szpitala. Cieszyłam się z jednej strony, ale z drugiej średnio. Musiałam dbać o ranę co nie było łatwe. Niedługo musimy z braćmi Wright zrealizować nasz plan z pierwszym koncertem. Trochę się stresuję, ale jestem też bardzo podekscytowana. Zaplanowałam sobie, że pójdę na noc do mojej wymyślonej koleżanki. Mama będzie chciała wynagrodzić mi to co zrobiła ostatnio, więc bez problemu mnie puści.

Nie wiem jednak jak pokażę się znów Gavinowi. Jestem załamana sytuacją, która wydarzyła się ostatnio. Nie odzywaliśmy się do siebie, pomimo tego, że próbowałam kilkukrotnie napisać mu, że przepraszam i nie to miałam na myśli. Usuwałam ją, bo sama nie wiedziałam co miałam na myśli. Nic mnie już nie uratuje z tej sytuacji.

Nie mogłam przez to jeść, a jeszcze gorzej było z zasypianiem. Z trudem szłam spać, czego nie wspomnę o ubieraniu się. Całe te dwa dni przesiedziałam w piżamie w mieszkaniu i dopiero teraz odważyłam się założyć na siebie jakiś dres. Spięłam włosy w kok i zakryłam korektorem sińce pod oczami. Wymieniłam opatrunek i z zapałem wyszłam z pokoju.

Jak zwykle z salonu było słychać dźwięki telewizora, a z kuchni gotującą się wodę. Taty znów nie było w domu, ale mama nic mi nie zrobi przez najbliższy czas. Nie muszę się niczego obawiać. Przeszłam do salonu i uśmiechnęłam się w stronę swojej rodzicielki, na tyle szczerze na ile mogłam. Ona jednak na mnie nie spojrzała. Założyłam swoje trampki i kurtkę. Wzięłam plecak na plecy i złapałam za klamkę. Teraz wyjście publiczne było o wiele trudniejsze. Wiedziałam, że będą rozmawiać. Pytać. Ja nie chciałam, żeby mnie pytali. Co miałabym im odpowiedzieć? Może powiedzieć im tą wersję, którą powiedziała moja matka? Tak chyba będzie najbezpieczniej.

- Pamiętaj, żeby się nie wychylać. - odparła blondynka siedząca przed telewizorem. Nie spodziewałam się żadnego komentarza z jej strony.

- Okej. - odpowiedziałam. Bardzo chciałam stąd wyjść.

- I co do twoich zajęć z matematyki.. - serce podeszło mi do gardła. Przecież musiała rozmawiać z nauczycielami. Może się dowiedziała, że przez cały czas kłamałam jej w żywe oczy. - pójdziesz na nie. W tym tygodniu. - to co teraz poczułam to ulga. Wiedziałam, że może to nie będzie najlepszy moment, na zapytanie się o „nocowanie", ale warto było spróbować.

- Dobrze. Mam pytanie mamo. - kobieta przyciszyła telewizor, przez co przełknęłam głośno ślinę, zastanawiając się nad tym jak skonstruować swoją wypowiedź. - Mogę w piątek nocować u tej koleżanki u której nocowałam ostatnio?

- Tak, ale jeśli dowiem się, że powiesz cokolwiek.. co się wydarzyło.. - nie pozwoliłam jej dokończyć usatysfakcjonowana odpowiedzią.

- Dobrze mamo. Wiem, mam nie mówić. - odpowiedziałam. Emily ponownie podgłośniła telewizor. Uznała to za skończony temat.

***

Gdy dotarłam do szkoły i przekroczyłam granicę dzielącą mnie od normalnego życia bez edukacji szkolnej wszystkie oczy były skierowane na mnie. Przechadzałam się wśród szeptających równieśników. Czułam się nie komfortowo i gdyby nie kłótnia z brunetem, napisałabym do niego o pomoc. I to świadomie. Brawo ty.

Starałam się nie łapać kontaku wzrokowego z innymi, więc szłam przed siebie patrząc sobie na nogi. Modliłam się tylko o to, żeby na nikogo nie wpaść. Czułam, że jeśli będę słuchać tych szeptów na mój temat cały dzień będą mi się śniły po nocach. Będą powtarzały : „co za niezdara", „myśli, że jak sobie coś zrobi to zwróci na siebie uwagę", „atencjuszka", „niech się jeszcze potnie". Zamiast „złotego dziecka", tak mnie właśnie nazywali teraz. Byłam atencjuszką, nic nie wartą niezdarą.

GitarzystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz