20. Wspomnienia

10 5 3
                                        

Kto by pomyślał, że relacja może zmienić się jeszcze z trzy razy jednej nocy. To było dziwne, ale też naprawdę satysfakcjonujące.

Rano obudziłam się w mieszkaniu Wrightów. W tym samym łóżku co ostatnio, jednak nie spałam sama. Obok mnie leżał Gavin który nadal spał. Patrzyłam się w sufit i myślałam nad tym jaka jestem w tym momencie szczęśliwa. Wszystko mogło się jednak spieprzyć jednego dnia, tak samo jak relacja zmienić się jednej nocy, prawda?

Słońce świeciło na drzwi do pokoju. Nie chciałam jeszcze wstawać, ale było już trochę po godzinie dwunastej. Rozebrałam się z wczorajszych ubrań i ubrałam się w ciuchy na codzień. Popatrzyłam ostatni raz na chłopaka i dopiero teraz zauważyłam na jego ręku tatuaż. Przedstawiał on węża oplątanego na tętnicy. Zaintrygowało mnie to.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni, gdzie jak zwykle przesiadywała Alice. Widzenie jej twarzy przyprawiało mnie o uśmiech.

- Cześć. - odezwała się pierwsza. Lekko się do niej uśmiechnęłam i przetarłam dłońmi oczy.

- Dzień dobry. - odpowiedziałam siadając na kanapie. Odkąd częściej tu przebywałam pozwalałam sobie na o wiele więcej i nikt nie miał do tego pretensji.

- Jak było? Widziałam, że coś zaszło pomiędzy tobą a Gavinem. - zaśmiała się. - Tylko proszę, dzieciaki zabezpieczajcie się. - tym razem powiedziała to naprawdę poważnie.

- Nic nie robiliśmy.. tylko ze sobą spaliśmy. - odparłam lekko zażenowana tą sytuacją. Pani Wright w odpowiedzi się uśmiechnęła już w pełni zapominając o pierwszym pytaniu, które zadała. Cieszyłam się z tego powodu bo szczerze mówiąc sama nie wiedziałam co miałabym powiedzieć.

Spojrzałam szybko w telefon, żeby zobaczyć, czy ktoś do mnie pisał lub dzwonił. Zamarłam gdy zobaczyłam piętnaście nieodebranych numerów od mamy i trzy od taty. Ciężej mi się oddychało, a ja pomimo dobrych chwil miałam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej. Alice mówiła coś w tle, ale ja starałam się skupić na oddychaniu.

Od : tata

Musimy poważnie porozmawiać.

Wiedziałam, że jeśli przyjdę do domu teraz to będę mieć mniej przewalone, ale co jeśli w ogóle nie wrócę do domu? Uniknę konsekwencji, a oni by mnie nawet nie szukali. Stresowałam się coraz bardziej i nie wiedziałam co mam zrobić. Mam tu stać i gapić się w telefon z przerażeniem wymalowanym w moich oczach? To jest chyba właśnie moje przeznaczenie.

Nie mam szansy na dobre życie. Pomimo wzlotów i upadków nie mam szansy na to, żebym miała dobre zakończenie. Zawsze muszę się stresować. Z dziwnego transu w którym się znajdowałam wyrwał mnie dotyk.

Henry uważnie mi się przyglądał dotykając moje ramię. Dopiero teraz zauważyłam to jak bardzo się trzęsłam i to, że mama chłopaków przestała rozmawiać patrząc się na mnie ze zmartwieniem. Opierała się o blat kuchenny powstrzymując łzy. Co mogłam zrobić przez ten krótki czas? Czy powiedziałam jej coś nie miłego czy tylko tam bezczynnie stałam?

- Wszystko okej? - spytał chłopak, co było naprawdę głupim pytaniem bo przecież widział, że nie było okej. Prychnęłam na jego pytanie i strzepałam sobie jego dłoń z mojego ramienia. - Okej, rozumiem nie chcesz, żebym cię dotykał.

- Czy „Wszystko okej?", pytasz się o to, chociaż widziałeś, że tak nie jest. - coraz bardziej się trzęsłam, tylko teraz nie mogłam stwierdzić czy bardziej ze złości czy ze smutku.

- Luna.. cholera. Przyszedłem tu dopiero przed chwilą. Trzęsłaś się i nie odpowiadałaś mojej mamie na pytania, więc nie wiedziałem czy sie pokłóciłyście czy chodzi o coś totalnie innego! - powiedział jakby z wyrzutem. Ale miał rację, nie powinnam była go oceniać odrazu. - Poza tym chciałem tylko powiedzieć, że chce wizytówkę od tego mężczyzny, coś mi Gavin mówił, a ja chcę do niego zadzwonić.

GitarzystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz