Ledwo zdążyłam otworzyć powieki a już żółć podeszła mi do gardła. Słońce oświetlało mi twarz a zapach pomieszczenia wydawał mi się inny niż był zawsze. Czułam, że kręci mi się w głowie.
Usiadłam na skraju łóżka i przetarłam dłońmi twarz. Otworzyłam oczy i szybko zorientowałam się, że nie byłam u siebie w domu. Zaczęłam sobie przypominać wydarzenia z wczorajszej imprezy u Daniela. Wiedziałam, że po tej sytuacji będzie dla mnie tylko zapomnieniem. Tematem zamkniętym.
Moje serce ponownie roztrzaskało się na kawałki a łzy zaczęły płynąć strumieniami. Nie chciałam teraz myśleć o tym gdzie jestem. Dusiłam się powietrzem, wszystko wydawało się toksyczne. Z automatu wzięłam do rąk telefon. Odczytałam powiadomienia, które przyszły kilka godzin temu.
Od : Gavin Wright
Cześć. Już po nią jadę. Znam adres.
Halo. Przyjechałem
Wychodźcie!!
Złapałam się za głowę z zażenowania. Pamiętałam prawie wszystko tylko nie to, że to właśnie Gavin po mnie przyjechał. Przetarłam dłonią łzy które skapywały mi po twarzy.
Wstałam w idealnym momencie, ponieważ bardzo szybko usłyszałam mocne pukanie do drzwi. W progu stanął mężczyzna który przyjechał po mnie tamtej nocy. Minę miał obojętną, ale przepełnioną czymś jeszcze. Wydawało mi się, że w jego oczach zauważyłam troskę, nie współczucie.
Już wiedziałam gdzie się znajdowałam. Miejsce w którym byłam było mieszkaniem trzech braci. Odruchowo zaczęłam szukać swoich rękawiczek. Nigdzie ich nie widziałam.
- Nie o tym chciałem głównie pogadać, ale o tym też by się przydało. - powiedział Gavin wchodząc do pokoju. Usiadł przy biurku które stało naprzeciwko łóżka. - O tej twojej ranie. - rozjaśnił. Jedyne co mogłam wydusić w tej chwili to ciężkie westchnienie.
Gavin uważnie mi się przyglądał. Od góry do dołu skanował mnie wzrokiem a na jego usta wtargnął się cwaniacki uśmiech. Ja także postanowiłam spojrzeć się w miejsce gdzie patrzył chłopak. Byłam w innym ubraniu niż w swoim. Wiedziałam, że T-shirt który miałam na sobie nie był mój. Oznaczało to, że musiał mnie widzieć kiedy byłam nago. Na moją twarz wtargnął się rumieniec zawstydzenia.
- Spokojnie. Sama się przebrałaś. Zdołałem cię obudzić. - odparł. Coś mu nie ufałam. Patrzyłam na niego podejrzliwie, ale w końcu spuściłam wzrok na swoje stopy. - Makijażu nie zmyłaś bo kiedy się przebrałaś jedyne co musiałem zrobić to zanieść cię do łóżka. Przepraszam, że nie odwiozłem cię do domu, ale mówiłaś, że to nie najlepszy pomysł. - powiedział na co zdziwiona uniosłam brwi.
- Nie no.. luz. - odpowiedziałam krótko. - to ja powinnam przeprosić cię za to, że tak to wyszło. Nie chciałam, żebyś po mnie przyjeżdżał. - Nie chciałam być w tym momencie nie miła. Czułam, że byłam mu coś winna. Chłopak uśmiechnął się na moje słowa.
- „Luz" - odpowiedział przedrzeźniając mnie. - Teraz musisz się naszykować na poznanie mojej mamy. - automatycznie cała się spięłam, jakby od tego zależało moje życie. - I apropos twojej obrzydliwej rany na ręce.. tniesz się? - zapytał z grubej rury.
Spojrzałam na chłopaka tak samo jak wcześniej. Nie miał w sobie za gorsz kultury, nie był moralnym człowiekiem, nawet pomimo tego, że przysłowiowo mnie uratował.
- Nie tne się. Skąd taki pomysł? Przecież mogłam się skaleczyć nożem. - powiedziałam oburzona. Dlaczego wpadło mu do głowy to, żeby ściągać bandaż?
![](https://img.wattpad.com/cover/373605407-288-k899183.jpg)
CZYTASZ
Gitarzysta
Novela JuvenilOpowieść o tym jak struny zakochały się w klawiszach. Nastoletnia Luna marzy o karierze pianistki. Jednak szara rzeczywistość nie pozwala jej na dalsze działania. Na konkursie na który przygotowuję się już większość czasu, dostaje propozycję grania...