Cały kolejny tydzień zamykaliśmy wielki i bardzo rentowny projekt, co skutkowało tym, że do mieszkania przychodziłem tylko spać. W piątek nasi klienci zaakceptowali wszelkie plany i właśnie staliśmy w biurze dyrektora świętując.
- Uwaga leci korek!- krzyknął Jin otwierając szampana.
- Chciałbym wam jeszcze raz podziękować za waszą ciężką pracę - mówił Yoongi podnosząc swój kieliszek i lekko kłaniając się do 20 osób którzy brali udział w projekcie - wiem, że ten tydzień był ciężki i każdy z was zostawał w pracy do późna, dlatego jeszcze dzisiaj na wasze konta zostanie przelana premia.
Na te słowa sala wypełniła się oklaskami po czym każdy wypił szampana którego trzymał w dłoni.
- Nie pijesz?- usłyszałem głos Tae za sobą.
- Nie piję alkoholu - odpowiedziałem.
- Nigdy? - zapytał zdziwiony chłopak.
- Nigdy
- No to może sok pomarańczowy? - powiedział Jungkook który właśnie wymieniał mój nietknięty kieliszek szampana na sok.
- Dziękuję- powiedziałem uprzejmie, choć ciarki przechodziły mi po plecach gdy przypomniałem sobie nasze spotkanie w lesie. Po zapachu rozpoznałem, że wilk nazywany JK to właśnie Jungkook, a ten drugi basior odpowiadał Namjoonowi. To spotkanie dało mi wiele do myślenia, zastanawiałem się wciąż kto jeszcze z firmy należy do stada mojego przeznaczonego. Tae wygadał się kiedyś, że Jungkook jest jego mate, więc zapewne on też należał do Wilczych Serc.
- No nic zmywam się stąd - oznajmił Tae przerywając moje myśli.
- Tak szybko? - zapytał JK.
- Tak, mam jeszcze plany na dzisiaj, a pan Min mnie nie potrzebuje, więc miłego weekendu Jimin. Kook widzimy się później.
- Skoro on może już iść do domu to może ja też? - zapytała z nadzieją Van.
- Cóż już 18.00 wszystko mamy zrobione więc możesz śmiało iść - powiedział Jungkook.
- No to wracam do moich dziewczynek, miłego weekendu panowie.
- Postaraj się odpocząć Van.
- Z moimi trojaczkami? Nieosiągalne - zaśmiała się kobieta po czym wyszła ze sali.
- Jimin przykro mi, ale musisz jeszcze chwilę zostać. W poniedziałek mnie nie będzie i muszę przekazać ci zadania - powiedział Namjoon odkładając pusty kieliszek na stół.
- Oczywiście panie Kim- powiedziałem po czym dokończyłem sok i podążyłem do jego gabinetu.
Przekazywanie obowiązków potrwało dwie godziny, blondyn miotał się po gabinecie, co chwilę przepraszając, iż musi wziąć wolne i że wciąż dokłada mi dodatkowych obowiązków. Kiedy w końcu skończył zaproponował mi podwózkę, którą oczywiście odrzuciłem wymigując się nieistniejącym autobusem.
Gdy byłem w połowie drogi do domu dostałem wiadomość z banku o dwóch przelewach na moje konto: wypłata i premia. Nareszcie! - pomyślałem zamierzając zrobić zakupy w sklepie obok mojego mieszkania. Pół godziny później z reklamówką w ręce wychodziłem zadowolony ze sklepu w myślach planując co by tu zamówić na kolację. Gdy przechodziłem obok ciemnej alejki usłyszałem znajomy głos "Proszę zostawcie mnie!" Na ten dźwięk moje nogi same poniosły mnie w ciemność. Nagle moim oczom ukazało się trzech dorosłych bet które stały nad dość szczupłym chłopakiem kopiąc go po nogach.-Tae?- wyszeptałem po czym nie myśląc wiele zacząłem biec w stronę oprawców i rzuciłem się na całą trójkę powalając ich na ziemię.
- Tae uciekaj!- krzyknąłem do bruneta, który natychmiast wstał i ruszył przed siebie.- Przez ciebie straciliśmy taką ładną dupkę - powiedział jeden z bet podnosząc się z ziemi.
Nie zdążyłem nawet wstać z betonu po upadku a już dwójka chłopaków przyciskała mnie do ściany.
- Chodź ty też jesteś niczego sobie - powiedział najwyższy z nich ściskając mój pośladek.
- Ale najpierw zanim się z tobą zabawimy będziemy musieli cię ukarać - powiedział blondyn uderzając pięścią w mój brzuch. Po czym cała trójka zaczęła mnie bić i kopać. Wiedziałem, że proszenie ich o litość nie ma najmniejszego sensu, i tak zrobią co będą chcieli. Gdy rzucili mną o ziemię moja głowa zaczęła mocno pulsować a wizja rozmywać. Każdy kopniak sprawiał mi ogromny ból, czułem jak moje ciało robi się w kilku miejscach mokre. Krew - pomyślałem starając się choć ochronić głowę dłońmi. Nagle w całej alejce rozbrzmiał dźwięk i charakterystyczna poświata radiowozu.
- Kurwa ktoś wezwał gliny!
- Zapewne ta pierwsza szmata!
- Nie czas na to, spierdalamy!
Gdy bety opuściły alejkę natychmiast przy mojej głowie pojawił się Tae wyłączając coś w telefonie na co dźwięk radiowozu wyciszył się a po chwili ucichł.
- Specjalna aplikacja imitująca policje - powiedział Tae- dasz radę wstać czy wezwać karetkę?
- Nic mi nie będzie, jutro będę jak nowonarodzony.
- Mam nadzieję, bardzo cię pobili.
- Nie przejmuj się tym, pomożesz mi wstać? Mieszkam zaraz za rogiem.
- Oczywiście - powiedział chłopak biorąc moje ręce w swoje delikatnie ciągnąc. Gdy już wstałem założył sobie jedną moją rękę na ramię po czym ruszył w drogę. Było mi słabo i co chwilę miałem wrażenie, że zaraz stracę świadomość, ale po krótkim czasie dotarliśmy do mojego mieszkania. Tak nikły spacer a wykończył mnie już totalnie, całkowicie zapomniałem o tym jak bardzo nie chcę aby ktoś wiedział w jakiej melinie mieszkam. W tym momencie chciałem się tylko położyć i spać tak długo, aż moje rany się zagoją.
- Tae mógłbyś zamknąć mieszkanie jak będziesz wychodził? - zapytałem bruneta gdy ten pomógł mi położyć się na materacu i przykrył kocem.
- Oczywiście Jimin, ale jesteś pewny, że nie potrzebujesz lekarza? Mogę skoczyć po samochód i zawieźć cię do szpitala, to żaden problem, naprawdę - powiedział z przejęciem.
- Nic mi nie będzie Tae - odpowiedziałem ledwo już kontaktując - drugi zestaw kluczy jest na krześle.
- Dobrze, ale kładę twój telefon zaraz obok ciebie, jeśli cokolwiek by się działo to dzwoń.
- Yhm- tylko tyle udało mi się odpowiedzieć zanim pochłonęła mnie ciemność.
CZYTASZ
WILCZE SERCA
Fanfiction"-Jimin jesteś moim mate, dlaczego mam wrażenie, że odemnie uciekasz. - Bo może tak jest. - Dlaczego? Nie rozumiem, zrobiłem coś nie tak? - Ja ... - Proszę, Jimin daj nam szansę. Gdy to powiedział upadł przed chłopakiem na kolana trzymając w swoic...