5

58 8 2
                                    

W przestronnym gabinecie alfy Min zebrali się wszyscy jego najbliżsi współpracownicy aby uczcić zdobycie kontraktu przez ich firmę.

- Napracowaliśmy się nad tym panowie, ale się opłaciło - powiedział Jin

- Tak, masz rację - powiedział główny Alfa - JK gdzie jest Tae?

- Nie wiem, nie mogę się do niego dodzwonić od godziny, zaczynam się martwić.

- Spokojnie zapewne zaraz się zjawi - powiedział Namjoon podając drinka brunetowi - nie denerwuj się tak.

- Szkoda, że nie mogliśmy zaprosić Jimina i Van na to oblewanie - powiedział Hobi- napracowali się nad tym strasznie.

- Na teren watachy może wchodzić tylko sfora - przypomniał JK.

- Tak wiem o tym, ale...- jego wypowiedź przerwało delikatne otwieranie drzwi.

- Tae gdzieś ty był, zaczynałem się...- Jungkook przestał mówić gdy chłopak odwrócił się w jego stronę ukazując tym samym swoją pobitą twarz- co się stało ?!

Gdy to powiedział wziął bruneta za rękę i zaprowadził w głąb pokoju aby lepiej przyjrzeć się swojemu przeznaczonemu.
W gabinecie zapanowała cisza i każdy z mężczyzn przypatrywał się chłopakowi który został posadzony na fotelu.

- Kiedy mówiłem, że lód nam się dzisiaj przyda nie chodziło mi o to - powiedział Jin przykładając do jego policzka kilka kostek lodu owiniętych w ręcznik.

- Dziękuję Jin.

- A teraz mów co się stało - powiedział JK wpatrując się w dziurawe i brudne spodnie chłopaka z widocznymi plamami krwi.

- Bo ja- zaczął cicho Tae wpatrując się w swoje nogi - chciałem Ci zrobić niespodziankę i upiec twoje ulubione ciasto marchewkowe, ale nie miałem mąki więc poszedłem do sklepu obok lasu. Gdy już miałem wchodzić ktoś pociągnął mnie za włosy i zaciągnął do ciemnej alejki.

- Kto?- powiedział Jungkook zaciskając zęby w złości.

- Trzy bety, oni chcieli...- brunet przerwał słysząc warczenie swojego mate.

- Jak udało ci się im wyrwać ?- spytał Namjoon

- Ktoś mi pomógł.

- Kto?

- Twój asystent, Jimin.

- Jak to?

- Oni stali nade mną i nagle ktoś z całym impetem dosłownie wskoczył na nich.- opowiadał łamiącym się głosem- Krzyknął do mnie, abym uciekał, więc poderwałem się na nogi i zacząłem biec. Nie mogłem go tak zostawić więc okrążyłem budynek i włączyłem tą aplikację co emituje światła i dźwięk radiowozów, po czym odpaliłem na największą głośność. Bety się przestraszyły i uciekły, niestety w tym czasie zdążyły bardzo mocno poturbować Jimina.

- Gdzie on teraz jest? - po raz pierwszy głos zabrał Yoongi, na pozór spokojny choć jego ciało zdradzało zdenerwowanie.

- Okazało się, że mieszka niedaleko więc pomogłem mu wstać i zaprowadziłem go.

- Może trzeba go zawieźć do lekarza?

- Pytałem czy wezwać karetkę albo zawieźć go do szpitala. Powiedział, że nic mu nie jest i jutro będzie zdrowy.

- Oby faktycznie tak było - odezwał się Hoseok

- Tae?- powiedział JK przypatrując się skulonej postaci chłopaka który teraz unikał kontaktu wzrokowego - czego nam nie mówisz?

Na te słowa wszyscy z powrotem skupili uwagę na brunecie który wpatrywał się intensywnie w podłogę skubiąc skórki przy paznokciach.

- Tae- wyszeptał spokojnie Jungkook który cały ten czas klęczał przed swoim chłopakiem - znam cię od czterech lat i doskonale wiem kiedy coś cię dręczy. Proszę, powiedz.

- Kiedy wszedłem z Jiminem do jego mieszkania - powiedział niepewnie biorąc głęboki wdech - tam, tam nie było nic. Jeden pokój w którym na podłodze był cienki materac i dwa krzesła. Kawałek dalej za drzwiami maleńka łazienka. Żadnej kuchni, lodówki chociażby szafki, nic. Położyłem go na tym materacu i przykryłem mizernym kocem, potem poprosił mnie abym zamknął drzwi jego kluczami i odpłynął.

- Masz te klucze przy sobie? - zapytał Min

- Tak- pokazał je po czym wręczył Alfie który wyciągnął po nie rękę.

- Po co ci one?- spytał Jin

- Później upewnię się czy na pewno nie potrzebuje pomocy - odpowiedział dostrzegając jak wszyscy obecni mężczyźni spojrzeli po sobie nie dowierzając - co jest?

- Nie obraź się Alfo - powiedział Nam- po prostu jesteśmy zdziwieni, nigdy nie interesowałeś się życiem prywatnym naszych pracowników.

- Tak wiem, ale ten pracownik uratował życie członkowi naszego stada.

- A może dlatego, że coś cię do niego ciągnie? - zapytał blondyn - daj spokój, od trzech tygodni wymyślasz zadania, aby być bliżej niego.

- Chyba nie myślałeś, że tego nie zauważymy? Na zebraniach wpatrujesz się w niego jak w obrazek - powiedział Jin

- Eh sam nie wiem dlaczego - powiedział Min przecierając twarz rękoma.

- Może to twój mate - powiedział JK siadając obok Tae i pocierając jego zimne dłonie w swoich.

- Przecież bym wiedział, że to on.

- Nie, jeśli bierze tabletki maskujące zapach. O ile nie jest słabą betą to na pewno jest omegą. To, że nie wyczuwamy od niego zapachu świadczy samo za siebie - powiedział Hobi.

- Po co miałby je brać?

- Ja biorę moje tabletki zawsze gdy wychodzę na zewnątrz stada - odpowiedział Hobi.

- Ja przestałem brać swoje gdy JK mnie naznaczył - powiedział Tae.

- Dlaczego?

- Gdy byłem w szkole pastwili się nade mną tylko dlatego, że jestem omegą. Gdy się przeprowadziłem i zmieniłem szkołę zacząłem je brać. Dzięki nim nikt się mnie nie czepiał - odpowiedział brunet.

- Kiedyś gdy wracałem z zakupów, rzucił się na mnie jakiś alfa i zaczął się do mnie dobierać. Moim trzem kolegom, którzy byli tego dnia ze mną, ledwo udało się go odciągnąć. Od tamtego dnia zawsze biorę tabletki gdy opuszczam nasze tereny - powiedział Hobi.

- No jak długo wystarczają te tabletki?

- Są różne rodzaje lecz przeważnie bierze się jedną na dobę - odpowiedział Tae który podszedł do biurka i pisał coś na kartce - proszę, jego adres Alfo. Mam nadzieję, że faktycznie do niego zajdziesz, będę wtedy spokojniejszy.

- Choć Tae, musimy opatrzyć twoje rany - powiedział wyprowadzając swojego przeznaczonego za rękę.

- JK - powiedział Yoongi zatrzymując chłopaków - gdy skończysz z Tae sprawdź nagrania z kamer sklepu, w przeciągu doby chce mieć te bety w swojej piwnicy.

- Oczywiście Alfo- odpowiedział chłopak po czym z partnerem wyszli z gabinetu.

WILCZE SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz