Rozdział 29 - Bo może wszechświat chciał, żebym cię tamtej nocy uratował.

2.5K 128 60
                                    

Po dłuższej przerwie witam się z wami ponownie!

Tęskniłam.

Grace POV

Siedziałam w fotelu pasażera, wpatrując się w znaki drogowe, drzewa i latarnie, które błyskawicznie przemykały za szybą. Samochód Alexa znacznie różnił się od perfekcyjnie utrzymanego wnętrza auta Cole'a. Wnętrze tego pojazdu było chaotyczne, na siedzeniach walały się porozrzucane papierki, puste butelki po wodzie i jakieś resztki, które wyraźnie wskazywały na to, że ten samochód widział więcej niż jedną imprezę. Zupełnie nie przypominał schludnego i eleganckiego Porsche, w którym siedziałam jeszcze kilkanaście minut temu.

Nie mogłam skupić się na drobnych różnicach między nimi, bo sama myśl o dzisiejszym wyścigu popsuła mi humor. Nie chciałam tam być. Po prostu nie miałam na to najmniejszej ochoty. Czułam, że to, co się wydarzy, będzie tylko kolejnym powodem do spięć, a ostatnią rzeczą, o której marzyłam była sprzeczka z chłopakiem obok.

Jechaliśmy w ciszy, co chwilę zerkając na siebie, jakby każde z nas czekało na to, aż drugie coś powie, jednak żadne nie zaczynało rozmowy. Cisza była zaskakująco wygodna, choć wiedziałam, że w głowie chłopaka pewnie kotłują się różne myśli.

Miałam wrażenie, że żałuje, że musi mnie gdzieś zabierać, zamiast pojawić się na wyścigu. Obserwując go, wyobrażałam sobie, że pewnie liczy minuty, próbując obmyślić plan, jak chociaż na chwilę się tam pojawić. Jednak, zamiast przybliżać się do miejsca, w którym odbywał się wyścig, zdawaliśmy się z każdą chwilą od niego oddalać.

Nagle moją uwagę przykuł dwa znajome złote łuki. Automatycznie przypomniały mi o nuggetsach, o których marzyłam cały wieczór. Zauważyłam, że Cole wcale nie zmienia kierunku, mimo że zbliżaliśmy się do fast fooda. Chłopak nie skręcił w żadną boczną uliczkę, nie przyspieszył ani nie próbował ominąć budynku. Wręcz przeciwnie - jechał prosto w stronę restauracji.

Spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszeliśmy dźwięk otwierającego się okna. Miły, przyjazny głos kobiety odezwał się z głośnika.

- W czym mogę pomóc?

Chłopak spojrzał na ekran menu, po czym bez wahania odpowiedział.

- Poproszę dwadzieścia nuggetsów, dwa sosy słodko-kwaśne i dwa śmietanowe.

Kobieta w okienku potwierdziła zamówienie.

- Coś do picia? - dodała po chwili.

Spojrzał na mnie pytająco, a ja szybko spojrzałam na tablicę obok.

- Woda może być - odpowiedziałam, nieco ciszej.

- Dwie duże cole poproszę - dodał, odwracając się w stronę okienka.

Sięgnęłam do torebki, wyciągając kartę, gotowa zapłacić za nasze zamówienie, jednak chłopak mnie uprzedził. Jego ręka znajdowała się już przy terminalu, zanim zdążyłam zaprotestować.

- Mogłam zapłacić - powiedziałam z lekką irytacją, ale on tylko wzruszył ramionami.

Podjechaliśmy do okienka obok, gdzie odebraliśmy zamówienie. Kobieta z uśmiechem podała nam papierową torbę, która od razu znalazła się na moich kolanach. Ciepło promieniowało przez cienki papier, a zapach smażonego kurczaka momentalnie wypełnił wnętrze samochodu.

Kiedy auto ruszyło, Cole wyciągnął rękę i położył ją delikatnie na moim udzie. Było to niespodziewane, a ja poczułam, jak przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Spojrzałam na jego dłoń, potem na niego, ale nie poruszyłam się. Wciąż czułam ciepło jego dotyku, które w jakiś sposób mnie uspokajało, mimo że serce biło mi szybciej. Chwyciłam torbę z jedzeniem i położyłam ją pod swoje stopy.

Whispers of VictoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz