ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

82 7 1
                                    

#ktfMK

- Poczekajcie, muszę odebrać – oznajmia Chris, gdy wszyscy razem jemy śniadanie na tarasie.

Odchodzi kilka metrów na bok, przykładając do ucha komórkę.

- Tutaj, w Hamptons?

Kilka razy przytakuje, a jego brwi wyraźnie zaczynają się unosić.

- Jestem na wakacjach, Jeremiah – mówi do swojego rozmówcy. – To kosztuje dodatkowe dwa procent. – Złowieszczo unosi kącik ust, bawiąc się sznurkiem plażowych spodenek.

Uważnie mu się przyglądam. Może nie powinnam podsłuchiwać, ale coś w środku nie pozwala mi przestać.

- Umów mnie na siedemnastą. Pojadę do niego i przedstawię ofertę. Ach, no i wyślij mi adres – rzuca, po czym się rozłącza.

Chowa telefon do kieszeni i wraca do nas z uśmiechem. Przelotnie całuje mnie w czubek głowy, po czym siada na swoim miejscu. Upija łyk kawy i patrzy prosto na mnie, marszcząc brwi.

- Julie? – Macha mi dłonią przed oczami, co natychmiast pozwala mi wrócić do rzeczywistości. Znów zgubiłam się we własnych myślach.

- Jeremiah to twój szef, tak? – dopytuję.

- Zgadza się. – Wkłada sobie do ust kawałek rogalika. – Coś czuję, że zarobię dzisiaj dobre pieniądze. – Znów się uśmiecha, kręcąc głową.

Nie wszystkie wspomnienia z przeszłości zdążyły zniknąć. Wiem, że po prostu zadzwonił do niego szef i musieli porozmawiać, ale nie mogę zapanować nad tym, że w mojej głowie od razu pojawiła się myśl, że być może to Elijah... albo ktoś inny, o kim zdecydowanie nie chciałabym słyszeć. Zaufanie Chrisowi na nowo nie przyjdzie ot tak.

- Co masz zrobić? – Dolewam sobie soku pomarańczowego, próbując ukryć lekkie zdenerwowanie. Wiem, że się stara i nie chcę, żeby pomyślał, iż bezpodstawnie go o coś oskarżam.

- W przyszłym miesiącu do Waszyngtonu miał przylecieć ważny klient – zaczyna, rozsiadając się wygodniej na białym krześle. – Ale Jeremiah się dowiedział, że właśnie pasie się na wakacjach tutaj, w Hamptons. Ma dwóch synów, bliźniaków – kontynuuje, a jego twarz coraz bardziej się rozpromienia. – Za dwa miesiące kończą dwadzieścia jeden lat. Wiesz, szanowny pan Walles szasta milionami jak papierowymi samolocikami, więc chce im kupić na urodziny po samochodzie. I przy okazji jeden dla siebie. Tacy klienci to prawdziwe złoto i trzeba uważać, żeby ktoś inny ich nie ukradł. Dlatego zamiast czekać do przyszłego miesiąca, pojadę dzisiaj do niego i złożę mu najlepszą możliwą ofertę – kończy, popijając kawę.

- Brzmi rozsądnie. – Kiwam głową z uznaniem. – Nie stresujesz się?

- Coś ty. – Oczy Christophera szeroko się otwierają. – Uwielbiam patrzeć, jak te bogate dupki spijają każde słowo z moich ust. A sprzedanie trzech samochodów na raz, to byłby zajebisty wyczyn. Jeremiah i tak daje mi dobrą prowizję, a jeśli dorzuci do tego dodatkowe dwa procent, to... - Przesuwa językiem po zębach. – Na zakończenie studiów zabiorę cię w rejs dookoła świata albo coś, pewnie zdążę tyle uzbierać.

- Przestań. – Przewracam oczami, szturchając go w ramię.

- Dray, a co z twoją chatą w Redlands? – Do rozmowy włącza się Tyler.

Oczy wszystkich wędrują na Chrisa. Liam i Hailey nie wrócili jeszcze ze swojego zaręczynowego rejsu i podejrzewam, że nie zobaczymy ich zbyt szybko. Muszą się nacieszyć sobą.

- Na razie go wynajmuję. Całkiem miłe starsze małżeństwo, nie mają dzieci. Płacą na czas, nie imprezują, bo mają po sześćdziesiąt parę lat, więc nie muszę się martwić, że coś zniszczą – oznajmia, poprawiając włosy.

Keep That Forever | Abyss #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz