ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

85 7 0
                                    

#ktfMK

Z góry założyłam, że mieszkanie Chrisa jest duże. Nie pomyliłam się. Jest również absolutnie piękne i przytulne. Ogromne okna sprawiają, że pomieszczenia łapią słońce w trudny do opisania sposób. Jasne ściany, wysokie sufity, drewniane meble, dużo roślin. Mam wrażenie, że to trochę nie w jego stylu, patrząc na to, jak urządził dom w Redlands.

Odkładam torbę na ciemnozieloną kanapę i zakładam ręce na piersi. Rozglądam się dookoła, a pierwsze, na czym zatrzymuję wzrok, to ogromna kuchnia, która jest połączona z salonem. Unoszę kącik ust na myśl o tym, że będziemy mogli przygotowywać w tym miejscu wspólne niedzielne śniadania.

- I jak, podoba ci się? – Jego spokojny głos przecina panująca w mieszkaniu ciszę.

- Jest tak przytulnie... - odpieram cicho, cały czas uważnie mierząc wzrokiem wszystko, co znajduje się wokół mnie.

Ruszam trochę dalej, otwierając podwójne drewniane drzwi, prowadzące zapewne do sypialni. Wielkie łóżko okryte ciemnozieloną narzutą z mnóstwem ozdobnych poduszek, oldschoolowe kinkiety tuż nad nim i ogromne okno, z którego widok rozpościera się wprost na jedną z głównych waszyngtońskich ulic.

- To wszystko chyba nie do końca jest w twoim stylu, prawda? – Odwracam się, czując za plecami jego obecność.

Chłopak podchodzi do mnie, mocno obejmując mnie w talii i opiera głowę na moim ramieniu.

- Czy ja wiem... - zaczyna. – Właściwie, to całkiem mi się podoba. Jest jakoś tak przyjemniej, niż w Redlands.

- W Redlands było pięknie – przerywam od razu. – Ale mam wrażenie, że to mieszkanie ma duszę. To chyba bardzo stary budynek?

- Zgadza się, jeden z najstarszych w Waszyngtonie. – Kręci głową, obejmując mnie jeszcze mocniej. – Zachowały się nawet stare drewniane podłogi.

- Uwielbiam miejsca, które mają swoją historię. – Uśmiecham się pod nosem. – Będzie nam tu dobrze – dodaję, powoli obracając się w jego stronę.

Wpatruję się w niebieskie oczy, w których nie widzę już smutku ani żalu. Z każdym dniem odnoszę coraz większe wrażenie, że Chris w końcu jest szczerze i prawdziwie szczęśliwy. Składam na jego ustach delikatny pocałunek, opierając dłonie po obu stronach jego twarzy.

- Myślisz, że będzie dobrze? Że tym razem nam się uda? – pytam, patrząc na niego z oczekiwaniem.

- Uda nam się, jestem tego pewien. Przeszłość odeszła, razem ze swoimi demonami. Jesteśmy inni. Do końca życia będę żałował tego, że cię skrzywdziłem, ale mimo wszystko wierzę, że w końcu nam się uda i że kiedyś mi wybaczysz – odpowiada spokojnie, po czym chowa mi za ucho zbłąkany kosmyk włosów.

- Wiesz, trochę o tym myślałam... - mówię, kierując się w stronę łóżka. Siadam na nim, wsuwając dłonie pod uda. – Koniec końców, ta rozłąka chyba wyszła nam na dobre. I właściwie, to o wiele bardziej podobają mi się studia tutaj. W dodatku udało mi się dostać stałe stanowisko w Washington's Eye. No i gdyby mnie tutaj nie było, to nie poznalibyśmy wszystkich. Czuję, że od dzisiaj będzie już tylko lepiej. – Opieram głowę na swoim ramieniu, posyłając mu uśmiech.

Chris przyciąga mnie do siebie i czuję, jak mocno bije mu serce.

- Dostałeś się na studia tutaj po znajomości, czy normalnie? – Unoszę brwi, delikatnie się od niego odsuwając.

- Normalnie. – Przewraca oczami i przygryza dolną wargę. – Mam zamiar skończyć zarządzanie w biznesie.

Przechylam głowę nieco w bok i kręcę nią z uznaniem.

Keep That Forever | Abyss #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz