Kiedy Pedri wszedł na boisko treningowe, poczuł znajomy zapach trawy i świeżego powietrza. Treningi były jego codziennym rytuałem, ucieczką od problemów i myśli, które go dręczyły. Ale tego dnia coś było inaczej. Jego wzrok mimowolnie szukał Gaviego. Chłopak był jak zawsze w ruchu, kręcił się między kolegami z drużyny, żartował, śmiał się, ale Pedri widział coś więcej. Widział cienie pod jego oczami, drobne oznaki zmęczenia, które nie dały się łatwo ukryć.
„Co się z nim dzieje?” – pomyślał Pedri, ale zaraz odgonił tę myśl. Przecież nie był odpowiedzialny za problemy Gaviego. Miał wystarczająco dużo swoich. Zerwanie z dziewczyną nadal go bolało, choć minęło już kilka tygodni. Było mu ciężko, ale teraz było już za późno na naprawienie tego, co się zepsuło.
Gavi podbiegł do niego, trzymając piłkę pod pachą. „Zbierasz się czy co? Dziś strzelam ci hat-tricka na małej grze” – rzucił z szerokim uśmiechem.
Pedri odwzajemnił uśmiech, choć w środku czuł dziwne napięcie. „Nie bądź taki pewny siebie, chłopcze. Zobaczymy, kto tu komu pokaże, co to znaczy grać w piłkę” – odpowiedział żartobliwie, choć jego myśli były gdzie indziej.
Trening przebiegł jak zwykle – intensywnie, z rywalizacją i żartami. Ale Pedri czuł, że jego uwagę coraz bardziej przykuwał Gavi. Coś w nim sprawiało, że nie mógł się skupić. Gavi był wszędzie – jego śmiech, jego ruchy, jego bliskość. Pedri zaczynał odczuwać coś, czego nie rozumiał i co przerażało go coraz bardziej.
Po zakończonym treningu usiadł na ławce, próbując uspokoić bijące serce. Ansu Fati, który zauważył jego zamyślenie, podszedł do niego i delikatnie uderzył go w ramię. „Co jest, stary? Jesteś nieobecny dziś. Wszystko w porządku?”
Pedri westchnął, przetarł twarz dłońmi i spojrzał na Ansu. „Nie wiem, chyba za dużo myślę ostatnio. Treningi, mecze, presja… sam wiesz, jak to jest.”
Ansu skinął głową. „Wiem, wiem. To normalne. Ale jeśli coś cię gryzie, mów. Wszyscy tu jesteśmy po to, żeby sobie pomagać.” Po chwili milczenia dodał: „Zauważyłem, że ty i Gavi ostatnio trzymacie się blisko. Dobrze się dogadujecie, co?”
Pedri poczuł, jak coś ściska go w żołądku na dźwięk imienia Gaviego. Próbował zachować spokój. „Tak, Gavi jest spoko. Dobrze się nam gra razem. Po prostu… nie wiem, coś jest inaczej ostatnio. Ale to nic takiego.”
Ansu przyjrzał mu się uważnie, jakby wiedział, że Pedri nie mówi wszystkiego, ale postanowił nie naciskać. „No dobra, ale pamiętaj, co mówiłem. Jak coś – pogadamy.”
Pedri skinął głową, ale jego myśli już dryfowały w stronę Gaviego. Coś w jego wnętrzu zaczynało się budzić, coś, co miało zmienić wszystko.