Rozdział 45

5 1 0
                                    

Czas po spotkaniu z Pedrim ciągnął się dla Gaviego w nieskończoność. Każda godzina była jak walka z samym sobą, z myślami, które krążyły w jego głowie jak huragan. Z jednej strony pragnął naprawić to, co zniszczył, ale z drugiej – nie potrafił uwolnić się od poczucia winy, które drążyło jego duszę. Każde wspomnienie Pedriego, każdy moment spędzony z nim, teraz wydawał się odległym snem, który rozpadł się na kawałki.
Gavi próbował skupić się na treningach, jednak każdy ruch na boisku przypominał mu o Pedrim. Czuł, że jego ciało jest w jednym miejscu, a umysł w zupełnie innym. Trenerzy zaczęli to zauważać, a koledzy z drużyny spoglądali na niego z niepokojem. Gavi nie był sobą. Zawsze pełen energii i pasji, teraz poruszał się po boisku jak cień, bez ducha, bez serca.

Jednak największa walka toczyła się w jego wnętrzu. Każdego dnia zastanawiał się, czy powinien walczyć o Pedriego, czy może lepiej byłoby pozwolić mu odejść i nie ranić go więcej. Zdradził go w chwili słabości, ale wiedział, że konsekwencje jego czynu mogą być nieodwracalne. Czuł się jak tonący człowiek, który sam podciął linę swojego ratunku.

Wieczorami Gavi siedział w swoim mieszkaniu, przyciemniał światła i wpatrywał się w puste ściany. Czasem wyciągał telefon i przewijał stare wiadomości od Pedriego, czytał je na nowo, choć znał je na pamięć. Jednocześnie bał się zadzwonić, bo wiedział, że rozmowa może nie przynieść ukojenia, a jedynie więcej bólu. "Czy kiedykolwiek mi wybaczy? Czy nasza miłość była wystarczająco silna, by to przetrwać?" – te pytania nie dawały mu spokoju.
W pewnym momencie Gavi zaczął uciekać w ciemniejsze zakątki swojej psychiki. Presja, którą czuł, jego niepewność co do przyszłości, oraz ból po zdradzie wobec osoby, którą kochał, zaczęły przytłaczać go coraz bardziej. Myśli o tym, czy kiedykolwiek będzie w stanie znowu być szczęśliwy, zaczęły wypełniać jego umysł. Każdego dnia jego walka wewnętrzna stawała się cięższa do zniesienia.

Kilka dni po spotkaniu w kawiarni, Pedri nie wytrzymał ciszy. Choć jego serce nadal było rozdarte, postanowił spotkać się z Gavim, by raz na zawsze wyjaśnić sytuację. Zamiast milczeć i unikać siebie, chciał usłyszeć, co Gavi ma do powiedzenia, ale przede wszystkim sam potrzebował zrozumieć, co dalej. Nie mógł żyć w zawieszeniu, w miejscu, gdzie miłość i ból przeplatały się tak blisko siebie.

Spotkali się w małym parku na obrzeżach miasta, z dala od ludzi i tłumu. Pedri czuł, jak napięcie w jego ciele rośnie, gdy zbliżał się do Gaviego, siedzącego samotnie na ławce. Gavi wyglądał na wykończonego, jakby od wielu dni nie spał. Jego twarz była blada, a oczy przepełnione smutkiem.

Cieszę się, że przyszedłeś – powiedział cicho Gavi, choć jego głos drżał. – Wiem, że to wszystko moja wina. I zrozumiem, jeśli nie chcesz już nigdy ze mną być.

Pedri usiadł obok, ale nie spojrzał na Gaviego. Wpatrywał się w ziemię, zbierając w sobie siły, by powiedzieć to, co od dawna miał na myśli.

– Zdradziłeś mnie – powiedział w końcu, a jego głos brzmiał twardo. – Ale to nie tylko o zdradę chodzi, Gavi. Straciłem zaufanie. Nie wiem, czy mogę z tobą być, nie wiedząc, czy znowu mnie nie zranisz.

Gavi przytaknął. W jego oczach pojawiły się łzy, ale powstrzymał je, nie chciał okazywać słabości. – Wiem, Pedri. Naprawdę wiem. Chciałbym cofnąć czas, zrobić to wszystko inaczej. Ale... nie wiem, czy potrafię być kimś, kto cię nie zrani.

Te słowa uderzyły Pedriego mocniej, niż się spodziewał. Nie było w nich fałszu. Gavi, choć skruszony, nie obiecywał rzeczy, których nie mógł spełnić. Był brutalnie szczery, co jeszcze bardziej pogłębiało przepaść między nimi.

– Musimy to zakończyć, przynajmniej na jakiś czas – powiedział w końcu Pedri, a jego głos drżał. – Obaj musimy poukładać swoje życie. Ty musisz zrozumieć, kim jesteś, a ja muszę pozbierać siebie po tym wszystkim.

Gavi nie mógł się z tym kłócić. Wiedział, że Pedri miał rację, choć jego serce krzyczało, by walczyć o tę miłość. Ale obaj byli na zbyt różnych ścieżkach. Zamiast walczyć, potrzebowali czasu, by odnaleźć siebie nawzajem.

– Zawsze będę cię kochać, Pedri – powiedział cicho Gavi, nie mogąc już dłużej powstrzymywać łez. – Zawsze.

Pedri wstał, a jego serce było ciężkie jak kamień. – Ja ciebie też, Gavi. Ale czasem miłość nie wystarczy.

I z tymi słowami Pedri odszedł, zostawiając Gaviego samego na ławce, z jego łzami i poczuciem winy, które jeszcze długo będą go prześladować.

Pod ciężarem uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz