Rozdział 41

5 1 0
                                    

Słowa Gaviego wciąż dźwięczały w uszach Pedriego. "Może lepiej byłoby, gdybyś mnie zostawił." Te zdania były jak nóż wbijany powoli i precyzyjnie. Pedri nie mógł się z tym pogodzić, ale jednocześnie czuł, że Gavi odsuwa się coraz bardziej. Chciał mu pomóc, chciał być jego wsparciem, ale co, jeśli sam nie był wystarczająco silny?

Tej nocy Pedri długo nie mógł zasnąć. Leżał w łóżku, wpatrując się w sufit, analizując każdą rozmowę, każdą chwilę, która doprowadziła ich do tego punktu. Czy coś przeoczył? Czy mógł zrobić coś lepiej? Myśli wirowały w jego głowie, a on czuł coraz większą bezsilność. Wiedział, że Gavi walczył z czymś, czego on sam nie do końca rozumiał – z ciemnością, która go pochłaniała od środka.

Następne dni były jeszcze gorsze. Gavi zamknął się całkowicie w swoim pokoju, unikał nie tylko Pedriego, ale również wszystkich innych. Ferran i Ansu, którzy zawsze starali się go wspierać, także byli bezradni.

— Próbowałem z nim porozmawiać, ale to jakby rozmawiać z kimś zupełnie innym — mówił Ferran z frustracją do Pedriego po jednym z treningów. — On się od nas odcina.

Pedri nie wiedział, co zrobić. Każda próba dotarcia do Gaviego kończyła się kolejną kłótnią, a jego słowa stawały się coraz bardziej raniące. Raz, kiedy Pedri przyszedł do niego z obiadem, Gavi wyrzucił talerz na ziemię, rozbijając go na milion kawałków.

Przestań mi narzucać swoje zasrane współczucie! — wrzasnął wtedy, a jego twarz była zniekształcona gniewem i rozpaczą.

Pedri nie odpowiedział. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi, czując, jak narasta w nim coś niebezpiecznego – złość, zmęczenie, bezsilność. Ile jeszcze będzie w stanie to znieść?

Pewnego dnia, kiedy wrócił z treningu, w mieszkaniu panowała cisza. To było dziwne, bo zazwyczaj Gavi słuchał muzyki, choćby w tle. Ale tego dnia... nic. Pedri poczuł dziwne ukłucie niepokoju. Przeszedł przez salon, a potem ruszył korytarzem do pokoju Gaviego. Zapukał delikatnie, ale nie usłyszał odpowiedzi.

— Gavi? — zawołał, ale nikt nie odpowiedział.

Serce zabiło mu szybciej. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Pokój był ciemny, zasłony były zaciągnięte, a w powietrzu unosił się niepokojący zapach.

Na łóżku leżał Gavi, całkowicie nieruchomy, a obok niego puste opakowania po lekach. Pedri poczuł, jak jego serce na moment przestaje bić. Z krzykiem rzucił się na Gaviego, próbując go obudzić, ale ten nie reagował.

— Gavi! Gavi, do cholery, otwórz oczy! — krzyczał, jego dłonie trzęsły się, gdy próbował go potrząsnąć. Telefon wypadł mu z kieszeni, ale nie zważając na to, szybko wybrał numer alarmowy, dławiąc się słowami, próbując opanować panikę.

Chwile czekania na karetkę wydawały się wiecznością. Pedri czuł, że jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczy. Trzymał Gaviego za rękę, błagając go, żeby się obudził, żeby jeszcze raz otworzył oczy i spojrzał na niego tak, jak kiedyś – z miłością i ciepłem.

Kiedy wreszcie przyjechali ratownicy, wszystko działo się jak we mgle. Pedri został na korytarzu, obserwując, jak lekarze wkładają nieprzytomnego Gaviego na nosze i zabierają go do szpitala.

W szpitalu czas zatrzymał się. Pedri siedział w poczekalni, wpatrując się w białe ściany, podczas gdy lekarze walczyli o życie Gaviego. Ansu i Ferran pojawili się później, próbując dodać mu otuchy, ale nikt nie potrafił powiedzieć nic, co miałoby sens. Nikt nie wiedział, co teraz zrobić, jak z tym wszystkim sobie poradzić.

— Przetrwa to, Pedri. Zobaczysz — powiedział Ansu, kładąc rękę na jego ramieniu.

Ale Pedri nie mógł już niczego przewidzieć. Każda sekunda była jak wieczność, a on bał się, że straci Gaviego na zawsze.

Po kilku godzinach lekarz wyszedł z sali, na której leżał Gavi. Pedri wstał, z trudem łapiąc oddech.

Przeżyje — powiedział lekarz, patrząc na zebranych. — Udało nam się go ustabilizować, ale jego stan jest poważny. Będzie musiał pozostać pod opieką psychiatryczną. To nie była jego pierwsza próba...

Te słowa były jak uderzenie młotem. Pedri wiedział, że teraz wszystko się zmieni. Gavi przeżył, ale ich życie już nigdy nie będzie takie samo.

Pod ciężarem uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz