Rozdział 37

5 1 0
                                    

Kilka tygodni po traumatycznym wydarzeniu, które niemalże rozdarło ich relację na strzępy, Pedri i Gavi zaczęli odkrywać nowe, jaśniejsze aspekty swojego związku. Po raz pierwszy od dawna oboje poczuli powiew nadziei. Mimo że zmagali się z wieloma trudnościami, zaczęli dostrzegać radość w małych momentach – tych codziennych chwilach, które, choć niepozorne, budowały ich więź.

Jednego ranka, słońce w Barcelonie wstało wyjątkowo wcześnie, a jego promienie delikatnie wpadały przez okno sypialni. Gavi obudził się pierwszy, odwracając się w stronę Pedriego, który spał spokojnie, jakby cały świat przestał istnieć. Jego twarz była spokojna, a uśmiech błądził mu po ustach nawet we śnie. Gavi po raz pierwszy od dawna poczuł się naprawdę szczęśliwy.

Zamiast wybudzać Pedriego, Gavi postanowił przygotować śniadanie. Cicho wysunął się z łóżka, starając się nie zakłócać spokoju ukochanego. W kuchni przygotował ulubione kanapki Pedriego, kawałki owoców i sok pomarańczowy – ich mały rytuał po porannych treningach.

Kiedy Pedri obudził się, zobaczył stół nakryty, a Gavi'ego z uśmiechem, podającego mu filiżankę kawy.

— Wow, co za niespodzianka — powiedział Pedri, wciąż lekko zaspany, ale uśmiechnięty od ucha do ucha. — Czy ja zasłużyłem na to królewskie śniadanie?

Gavi zaśmiał się, siadając naprzeciwko niego.

— Zasługujesz na to każdego dnia. Chciałem tylko ci to przypomnieć.

To był prosty moment, ale dla nich obu był to znak, że życie, mimo ciemnych chwil, może być pełne takich radosnych i miłych momentów. Śniadanie spędzili w lekkiej atmosferze, śmiejąc się i rozmawiając o nadchodzących treningach, meczach i wspólnych planach. Po raz pierwszy od dawna nie czuli presji czy ciężaru.

Kilka dni później, po porannym treningu, Pedri i Gavi wrócili do domu, tylko po to, by zastać przed drzwiami niespodziewanego gościa. Ferran Torres stał tam z tajemniczym uśmiechem na twarzy, trzymając w rękach coś, co wyglądało jak pudełko pełne prezentów.

— Co tu robisz? — zapytał Gavi, nie mogąc ukryć zaskoczenia.

— Mam dla was niespodziankę. Ansu i ja stwierdziliśmy, że zasługujecie na trochę relaksu, więc... mamy małą imprezę niespodziankę — powiedział Ferran, wpychając się do środka z pudełkiem. — Przygotowaliśmy wszystko – jedzenie, muzykę... No i trochę oddechu od codzienności.

Gavi i Pedri spojrzeli na siebie zaskoczeni, ale szybko na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Ferran i Ansu zawsze wiedzieli, kiedy i jak rozładować napięcie, a ta niespodziewana wizyta była dokładnie tym, czego oboje potrzebowali.

Chwilę później Ansu dołączył z kolejnym pudełkiem, tym razem pełnym przekąsek i napojów. Razem, czwórka piłkarzy spędziła wieczór w luźnej atmosferze, słuchając muzyki, śmiejąc się i ciesząc się wspólnym towarzystwem. To był moment, w którym wszyscy mogli zapomnieć o presji związanej z piłką nożną, o problemach osobistych i po prostu cieszyć się byciem młodymi.

W jednym momencie Ferran zaproponował grę w karty, a Ansu podchwycił pomysł. Gavi, który normalnie był bardziej wycofany, tego wieczoru był pełen energii i radości. Pedri patrzył na niego z uśmiechem, wiedząc, że te chwile są tym, czego obaj potrzebowali, by na nowo poczuć, że życie ma też jasne strony.

Zawsze wiedziałem, że jesteście najgorszymi graczami w karty — zażartował Pedri, wygrywając kolejną rundę.

— Po prostu miałeś szczęście! — Ferran odpowiedział ze śmiechem. — Następnym razem się odgryziemy.

Wieczór zakończył się wspólnymi żartami i obietnicą, że powtórzą to wkrótce. Gavi czuł, że jego przyjaciele naprawdę są z nim na dobre i na złe, a te chwile, choć proste, miały ogromne znaczenie.

Pod koniec tego pełnego radości dnia, Gavi i Pedri leżeli razem, tym razem bez ciężaru na sercu, ale z poczuciem spełnienia i nadziei. Gavi po raz pierwszy od dawna czuł, że może spojrzeć w przyszłość z optymizmem. A Pedri, choć wiedział, że czekają ich jeszcze trudne momenty, był przekonany, że razem mogą stawić czoła każdemu wyzwaniu.

— Dziękuję ci za to wszystko — wyszeptał Gavi, kładąc głowę na ramieniu Pedriego. — Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.

Pedri uśmiechnął się, głaszcząc delikatnie jego włosy.

Jesteśmy w tym razem. Zawsze będziemy — odpowiedział, a obaj zasnęli spokojnie, wiedząc, że mają siebie nawzajem.

Pod ciężarem uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz