Rozdział 16

25 6 6
                                    

GRACE

Kolejne tygodnie mijały bardzo szybko. Projekty, które musieliśmy zrealizować, były bardzo wymagające. Wszyscy byli zaangażowani na 110%. Siedzieliśmy w pracy dłużej, niż wymagał tego kontrakt, ale nikt nie miał nic przeciwko. Nie robiliśmy tego za darmo.

Na jakiś czas sprawy prywatne musiałam zepchnąć na dalszy plan. Nawet nie wiedziałam, jak rozpocząć poszukiwania. St. Ives nie było dużym miastem, ale co ? Miałam tam jechać, chodzić od domu do domu i pytać o Billa? Nawet nie wiedziałam, jak teraz wygląda. Moje życie z filmu z gatunku dramat, zmieniło się w denne reality show. Tak właśnie się czułam. Zastanawiałam się, czy lepiej byłoby, gdybym o tym wszystkim się nie dowiedziała. Żyłabym w przekonaniu, że ojciec mnie porzucił, matkę pochowałam i zaczęłabym nowy rozdział, który będę pisać na własnych zasadach. Tak byłoby prościej, ale Grace Williams została powołana na świat, by zapierdalać rollercoasterem.

Oprócz spraw dotyczących moich rodziców, moją głowę zaprzątał również Mike. Spędzaliśmy razem czas, chodziliśmy na kolacje, byliśmy w kinie. Raz on zostawał na noc u mnie, raz ja u niego. Prowadzaliśmy się za rękę, obdarowywaliśmy pocałunkami, ale ani razu nie wylądowaliśmy w łóżku. Spaliśmy przytuleni, przed snem dużo rozmawialiśmy. Po prostu poznawaliśmy się na nowo. Byłam już tak wykończona i swoim i jego podnieceniem, że miałam ciągle zamglone oczy. Miałam problem ze skupieniem się, przez co praca chwilami szła mi mozolnie.

Mike cały czas obserwował Lucasa. Jego zazdrość była irracjonalna, bo chłopak był po prostu miły. Nasza relacja nie była jeszcze nazwana i choć wiele razy miałam ochotę poruszyć ten temat, to koniec końców zdecydowałam, że pozwolę tyczyć się sprawom własnym tempem. Co ma być, to będzie. Byłam przyzwyczajona do obsesyjnego kontrolowania każdego kroku w moim życiu, ale po śmierci Dorothy zdałam sobie sprawę, że już nie muszę tego robić, że mogę odpuścić. Że to, co przez lata we mnie wszczepiła, ciągły stan gotowości, nie służy mi, jest niezdrowy i przede wszystkim wykańczający. Rozważałam pójście na terapię, ale najpierw chciałam spróbować sama. Miałam zasób wiedzy, ale jeśli on okaże się zbyt okrojony, poproszę o pomoc specjalistę. Chciałam żyć pełnią życia. Chciałam być szczęśliwa.

Musiałam zejść myślami na ziemię. Praca sama się nie wykona. Na całe szczęście kochałam to, co robiłam i przychodzenie do biura nie było codzienną mordęgą.

- Jesteś dziś bardzo zamyślona. - Lucas przysiadł na brzegu mojego biurka i patrzył na mnie z góry uśmiechając się.

Był przystojnym mężczyzną i mógł podobać się kobietom. Zauważyłam, że Emma była wyraźnie zainteresowana i to chyba działało w dwie strony, bo Lucas podpytywał mnie czasem o nią, a ja bawiłam się w małą swatkę.

- Trochę się dzieje. Pracuję tu dopiero od kilku tygodni, a już czuję, że potrzebuję urlopu. - zaśmiałam się odchylając się w fotelu w tył, mocno przy tym się przeciągając. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem aż tak bardzo spięta. - Kończę robić logo dla firmy kateringowej. Możesz zerknąć? - na moją prośbę, Lucas zmienił miejsce i teraz stał koło mnie, opierając się o biurko. Przyglądał się z uwagą temu, co stworzyłam, ale nie potrafiłam wyczytać z jego twarzy, czy mu sie podoba.

- Jesteś w tym dobra. Klientka będzie zadowolona. Zobacz, jak to będzie wyglądało z pudrowym różem w tle? - złapałam za myszkę, by zrobić to, co zaproponował i w tym momencie do mojego gabinetu wszedł Mike.

- Grace, widziałaś maila, którego wysłał do Cieb... - urwał w połowie zdania, kiedy zauważał Lucasa pochylającego się nade mną. - Co Ty tu robisz? Nie powinieneś teraz siedzieć przy swoim biurku i pracować? - warknął na chłopaka.

Wszyscy skłamali...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz