MICHAEL
Minęło kilka dni od powrotu z York. Codziennie pytałem Grace, czy detektyw Lory wysłał umowę, ale za każdym razem dostawałem tą samą odpowiedź. Dni zamieniły się w trzy tygodnie. Nie zdawałem sobie sprawy, że minęło aż tyle czasu. Mieliśmy mnóstwo pracy, przez co dzień za dniem leciał w ekspresowym tempie.
Coś tutaj się nie kleiło, dlatego postanowiłem sam sprawdzić, co jest grane. Wybrałem numer do biura detektywistycznego, ale odezwała się automatyczna sekretarka. Rozłączyłem się, ale po chwili wybrałem numer kolejny ra. Gdy znów odezwał się automat, postanowiłem się nagrać.
„Dzień dobry, Panie Lory. Z tej strony Michael Scott. Bardzo proszę o kontakt w wolnej chwili. Dziękuję i do usłyszenia."
To było niemożliwe, żebyś facet przez trzy tygodnie nie wysłał umowy. Chyba, że zmarł. Wstałem od biurka i wyszedłem z biura w poszukiwaniu Grace. Mimo tego, że miała oddzielny gabinet, to często pracowała w sali konferencyjnej. Była osobą, która swoje pomysły najpierw szkicowała ołówkiem, a dopiero później robiła je w wersji graficznej. Miała niesamowity talent i ogromną wyobraźnię.
Poczułem wibracje w kieszeni. Od razu odebrałem.
- Dzień dobry, Panie Scott. Mówi Aiden Lory. Prosił Pan o kontakt.
- Dzień dobry. Dziękuję, że Pan oddzwania. Chciałem zapytać o umowę, bo minęły już trzy tygodnie i trochę jesteśmy zaniepokojeni.
- Wysłałem umowę kilka dni po naszym spotkaniu. Pani Williams wysłała maila z przeprosinami i infmormacją, że na tę chwilę musi zrezygnować z moich usług z powodów finansowych.
- Przepraszam, nie powiedziała mi tego. Nie chciałem wprowadzać zamieszania. Odezwę się do Pana niebawem. Do usłyszenia. - rozłączyłem się, nie czekając na odpowiedź.
Wiedziałam, że Grace nie jest ze mną do końca szczera, ale nie spodziewałem się, że wielokrotnie kłamała mi prosto w oczy.
Kiedy nie zastałem jej u siebie, poszedłem do konferencyjnej, ale już z daleka widziałem przez przeszklone ściany, że i tam jej nie ma. To nie była jeszcze pora lunchu. Nie miałem pojęcia, gdzie mogła się udać.
Przy windzie spotkałem Jaxona. Chłopak miał zaledwie dwadzieścia dwa lata, a obsługiwał naszą firmową stronę i media społecznościowe, jakby miał co najmniej kilkunastoletnie doświadczenie. To między innymi dzięki niemu nasza firma rozrastała się.
Jax oczy miał wlepione w telefon, nawet nie zareagował, jak zwróciłem się do niego po imieniu.
- Jax! Słyszysz mnie?! - podniosłem nieco głos, żeby oderwać go od telefonu.
- Przepraszam, szefie. Nie zauważyłem Cię. Dostałem właśnie maila o szkoleniu „Jak z sukcesem prowadzić social media". Chcę się zapisać.
- Jesteś w tym najlepszy. Powinieneś pomyśleć o tym, żeby samemu organizować takie szkolenia dla początkujących. - odpowiedziałem z pełną powagą. - Widziałeś Grace?
- Może kiedyś. Na razie skupię się na poszerzaniu swoich umiejętności. A Grace jest u Lucasa. Ten kretyn usunął cały projekt, nie zapisując wcześniej kopii, a jutro ma spotkanie z klientem.
![](https://img.wattpad.com/cover/377734382-288-k953425.jpg)
CZYTASZ
Wszyscy skłamali...
Mystery / ThrillerBędąc już dorosłym mężczyzną, Michael nadal miał problem z zaakceptowaniem tego, co wydarzyło się w ostatniej klasie liceum. I kiedy wydawało mu się, że wychodzi na prostą, w jego firmie pojawiła ONA. Dziewczyna, przez którą przeszedł największy kos...