Rozdział 6

27 5 7
                                    

MICHAEL

To było dziwne uczucie widząc Grace płaczącą. Nie powinienem mieć do niej żadnych ciepłych uczuć i nie podobało mi się te obce ukłucie w serce. Od rana kotłowała mi się w głowie nasza rozmowa. Nie mogłem się nad niczym skupić. Kiedy Emma poprosiła o wolne dla nich obiecując, że odrobią godziny nieobecności w sobotę, zachodziłem w głowę, co się wydarzyło. To wszystko gówno powinno mnie obchodzić. Zachowywałem się, jakbym miał syndrom sztokholmski. To było niepokojące. Korciło mnie, żeby zadzwonić do Emmy i o wszystko wypytać. I kiedy już myślałem, że jestem spokojny i mogę zająć się nowym projektem, dziewczyna weszła do mojego gabinetu.

- Czy Ty przypadkiem nie pytałaś mnie trzy godziny temu o wolne? - zapytałem zdziwiony.

- Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Byłam u Grace, kiedy ktoś do niej zadzwonił. Powiedziała tylko, że stan jej matki się pogorszył. W popłochu zaczęła zbierać swoje rzeczy, a kiedy zorientowała się, że auto zostawiła pod pracą, zaproponowałam podwózkę. I wiesz, gdzie ją zawiozłam? Pod dom opieki na Wavertree.

- Pani Williams choruje?! - nie chciałem tak zareagować, ale było już za późno.

Emma wpatrywała się we mnie i widziałem w jej oczach, że wie coś więcej.

- Na to wygląda. Nic więcej nie wiem.

- To by wyjaśniało, dlaczego była zapłakana, kiedy przyjechała po kluczyk od auta. - wyrzuty sumienia powoli zaczęły ogarniać moje ciało. Naskoczyłem na nią, że przyjechała węszyć, a tymczasem mówiła prawdę i do tego jej mama chorowała. Ale kutas ze mnie.

- Była tu? - zapytała zdziwiona.

- Tak. Wzięła klucze i wyszła. Dlaczego poprosiłaś o wolne? - dopytywałem.

- Rano, jak weszłam do łazienki, to zastałam Grace w ataku paniki. Wpadła w moje ramiona i płakała. Nie była w stanie pracować. Kiedy już byłyśmy u niej, zdążyła mi tylko powiedzieć, że chodziliście razem do szkoły. - Emma uciekała ode mnie wzrokiem. Czułem, że Grace powiedziała coś jeszcze.

- Nic więcej nie powiedziała? - byłem nieustępliwy.

- Nie. Zaraz zadzwonił telefon i wyszłyśmy. - kłamała. Z jakiegoś powodu nie chciała mi powiedzieć, ale wiedziałem, że prędzej czy później dowiem się wszystkiego. 

- Okej, wracaj do domu. Nie ma sensu, żebyś została i tak nie mógłabyś się skupić. Widzę, że ta sprawa Cię poruszyła.

- Dzięki. Dam znać, jeśli Grace się do mnie odezwie. - mówiąc to, wstała z fotela i ruszyła w stronę drzwi.

- Skąd pomysł, że chcę wiedzieć coś więcej w tym temacie?

- Bo widzę, jak błyszczą Ci oczy, kiedy o niej rozmawiamy. - zatkało mnie. Nie czakała na moją odpowiedź. Zniknęła za drzwiami, a ja zostałem sam na sam z głuchą ciszą.

Błyszczały mi oczy? Kurwa. Emma nie miała pojęcia, o czym mówiła. Być może miałem jakiś blask w oku, kiedy pojawiał się temat Grace, ale na prawno nie miało to związku z dobrymi uczuciami. Nienawidziłem tej kobiety. Nie mogłem doczekać się ostatniego dnia jej pracy. Nigdy, nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałem, że znów chciałbym ją zobaczyć. Co prawda wyrosła na piękną kobietę, na pewno podobała się mężczyznom. Gdyby nie nasza przeszłość, mógłbym całować te usta do utraty tchu. Kurwa. Stop. Jestem pojebany.

Wszyscy skłamali...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz