Rodział 2

31 11 2
                                    

GRACE

Przez chwilę żałowałam, że podpisałam tę umowę. Michael Scott zachował się, jak szaleniec. Obawiałam się, że będą z nim problemy, ale potrzebowałam tej pracy. Nie mogłam żyć z oszczędności, bo one miały przecież swój limit.

W poprzedniej firmie pracowali głównie mężczyźni. Często słyszałam szowinistyczne żarty, ale dopóki nie dotyczyło to mojej pracy i pomysłów, puszczałam je mimo uszu. Czarę goryczy przelało spotkanie z potencjalnym klientem, które miałam poprowadzić. Miałam świetny pomysł na kampanię reklamową i byłam pewna, że przypadnie on wszystkim do gustu. I tak też było. Tylko zespół uznał, że lepiej będzie, jeśli to Garry go przedstawi, bo mężczyzna wygląda wiarygodniej i pewniej. Probowałam ich przekonać, że skoro jest to mój pomysł, to ja powinnam pokazać go klientowi. Zostałam przegłosowana i nie było więcej tematu. Rozdrażniło mnie to na tyle, że zanim przesłałam projekt Garremu, naniosłam takie zmiany, które z pewnością nie przypadną klientowi do gustu, złożyłam wypowiedzenie i na ten okres poszłam na zwolnienie lekarskie. Miałam dość umniejszania mi, podkradania pomysłów i zabierania premii. Już dawno powinnam była stamtąd odejść.

O firmie Scott&Evans Advertising Spot słyszałam same dobre opinie. Byli jedną z najszybciej rozwijających się agencji reklamowych. Jak zobaczyłam ogłoszenie o pracę na stanowisko specjalisty od reklamy, nie wahałam się ani chwili. To była dla mnie ogromna szansa. Po godzinie od wysłania CV odebrałam telefon. Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Moja radość była nie do opisania! Usiadłam do laptopa, żeby jeszcze trochę o nich poczytać i przygotować się do spotkania.

„Scott&Evans Advertising Spot, dobrze prosperująca i najszybciej rozwijająca się agencja reklamowa, została założona w 2009 roku przez Michaela Scotta."

Michael... Te imię do końca życia będzie wywoływać we mnie wyrzuty sumienia. Od lat szukałam Mika. Byłam zdeterminowana, żeby go przeprosić i powiedzieć, że po latach poznałam prawdę, że wiem, że był niewinny. Te trzynaście lat temu sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Nie zmieniało to jednak faktu, że wyrok w zawieszeniu, jaki wtedy otrzymał, był niesprawiedliwy, a prawdziwy sprawca nadal pozostawał bezkarny. Niestety, Michael Scott nie był tym Mikiem, którego szukałam. Mike O'Donnell był niskim, mocno wycofanym chłopakiem. Oprócz tego samego imienia, Scott i O'Donnell nie mieli ze sobą nic wspólnego. Słyszałam, że „mój" Mike wyjechał z kraju i nigdy więcej nie wróci do Wielkiej Brytanii, a nawet jeśli by się na to zdecydował, to na pewno nie wróciłby do Liverpoolu. Zbyt wiele przykrych wspomnień wiązało się z tym miastem. Wcale mu się nie dziwiłam. Kiedy zobaczyłam Scotta w sali konferencyjnej, miałam stuprocentową pewność, że to nie ten sam Mike. Od lat miałam na tym punkcie obsesję i nie mogłam nad nią zapanować. To znaczy... może i bym mogła zapanować tyle, że ja nie chciałam. Moim celem było spotkać się z O'Donnellem i wszystko mu wyjaśnić.

Kiedy rano szykowałam się do pracy, znów dawny szesnastolatek wkradł się do moich myśli, ale to nie był na to czas. Odgoniłam szybko niewygodne wspomnienia i skupiłam się na tym, co dzisiaj było najważniejsze. Na pracy. Mój pierwszy dzień w agencji reklamowej Scott&Evans. Tak bardzo nie mogłam się doczekać, kiedy znów przejdę przez drzwi do mojej kariery, że godzinę przez rozpoczęciem pracy byłam już gotowa do wyjścia. Przez chwilę zastanawiałam się, co powinnam na siebie założyć. Finalnie zdecydowałam się na proste jeansy, biały top i białą, lnianią koszulę.

Czterdzieści pięć minut później stałam już przed budynkiem. Miałam jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia pracy, więc wyjęłam jednorazowego papierosa i zaciągnęłam się kilka razy. Wiele lat nie paliłam, ale jakiś diabeł podkusił mnie, żeby spróbować. Najpierw kupowałam te bez nikotyny. Później nie dostałam ich w sklepie, więc kupiłam jednego z nikotyną na czas, aż dojdą mi tamte, które zamówiłam online. I to był błąd, bo nie mogłam już przestać. Tak jak niepijący alkoholik nie może nawet kropli alkoholu wypić, bo znowu wpadnie w wir nałogu, tak palacz nie powinien tykać nikotyny. Przekonałam się o tym na własnej skórze.

Z moich myśli wyrwał mnie damski głos.

- Cześć. Ty jesteś Grace, prawda? - odwróciłam się w stronę dziewczyny, która promiennie się do mnie uśmiechała. Miała długie, blond włosy, zielone oczy i była ode mnie niższa z piętnaście centymetrów.

- Cześć. Zgadza się - jestem Grace. - wyciągnęłam rękę w jej kierunku. - A Ty jesteś...?

- Emma. Miło Cię poznać. Jestem pewna, że Ci się u nas spodoba. - uśmiechnęła się ciepło. - Mark wczoraj mówił, że to ja będę zobowiązana, żeby wprowadzić Cię w nasze projekty.

- Nie mogę się doczekać. Wchodzimy?

- Zapraszam w nasze skromne progi. - Emma zaśmiała się, przepuszczając mnie pierwszą w drzwiach.

Wjechałyśmy windą na czwarte piętro. Przy drzwiach czekał już na nas Mark. Nie miał tak pogodnej twarzy, jak wczoraj, przez co lekko się zestresowałam.

- Grace, chciałbym z Tobą porozmawiać. Zapraszam do mojego biura. - jego ton był dość surowy. Czułam, że to nie będzie nic dobrego.

Weszłam za nim do gabinetu i zamknęłam za sobą drzwi. Panował tu nienaganny porządek. Na biurku wszystko było ułożone, jak od linijki. Wzięłam głęboki oddech i pewnym krokiem podeszłam do fotela, który stał na przeciwko fotela Marka. Zajęłam miejsce i nerwowo wygładziłam koszulę. Próbowałam zachować spokój, ale stres powoli przejmował nade mną kontrolę.

- Wszystko w porządku? - zapytałam.

- Nie do końca. Zaszła wczoraj pomyłka. Dałem Tobie nie tę umowę, którą powinnaś dostać. Kiedy zatrudniamy nowego pracownika, dostaje on umowę na trzy miesiące. Jeśli współpraca układa się dobrze, przedłużamy kontrakt na kolejny rok. Dlatego chciałbym...

- Chciałbyś, żebym zniszczyła tamtą umowę i podpisała nową? - przerwałam mu, lustrując go wzrokiem.

- Tak. Oczywiście nie zmuszam Cię do tego. Chciałem tylko zapytać, czy jest taka możliwość.

- Słyszałam o Was same pozytywne opinie. Nie sądziłam, że taką macie taktykę.

- Taktykę? - głupio zapytał, jakby nie wiedział, o co mi chodzi.

- Tak. Taktykę. Kiedy macie więcej zleceń, zatrudniacie ludzi na trzy miesiące, obiecując gruszki na wierzbie, a później ich się pozbywacie, bo nie opłaca Wam się trzymać pracownika cały rok. Czuję, że to ma drugie dno. Doskonale pamiętam naszą rozmowę. Chciałeś zatrudnić mnie na rok. Nie wiem, co się od wczoraj wydarzyło, ale za ciężko pracowałam, żeby teraz mną pomiatano. Z moim doświadczeniem i sukcesami, jakie odniosłam przez ostatnie cztery lata, każda agencja zatrudni mnie z pocałowaniem w rękę. Nie mam zamiaru zadowalać się trzymiesięcznymi ochłapami. A my spotkamy się w sądzie. - wstałam z fotela i szybkiem krokiem ruszyłam do drzwi, jednak wujcie zablokował mi Mark.

- Grace, zaczaj. To było tylko pytanie. Jesteś dla nas cennym pracownikiem i to nie tak, że po trzech miesiącach chcemy się Ciebie pozbyć! Miałem wczoraj nieprzyjemną rozmowę przez to, że sam podjąłem decyzję co do umowy. - nie chciałam go dłużej słuchać.

- Ja nie jestem problemowym człowiekiem, tak samo, jak pracownikiem, więc albo zostaję na umowie, którą podpisaliśmy, albo spotkamy się w sądzie. Wybór należy do Ciebie. - nie miałam zamiaru ustąpić. Nie po tym, jak potraktowali mnie w poprzedniej firmie.

- Oczywiście, że zostajesz na umowie, którą podpisaliśmy. I to nie dlatego, że boję się procesu. Nie wyobrażam sobie nie mieć Cię w zespole. Przepraszam, że w ogóle o to zapytałem. Możemy zapomnieć o tej rozmówie? Nie chcę, żeby stosunki między nami były napięte przez mój błąd.

- Jakiej rozmowie? Nie wiem, o czym mówisz. A teraz pozwól, że wezmę się do pracy. - uśmiechnęłam się i opuściłam jego biuro.

Na drżących nogach poszłam do łazienki. Serce obijało się o klatkę piersiową, jakby chciało wyskoczyć. Na dzień dobry Mark zszargał moje nerwy, ale byłam z siebie dumna, że zachowałam zimną krew i nie dałam poznać po sobie, że jestem bliska załamania. Teraz zamierzałam im pokazać, że Grace Williams jest kobietą, której można zaufać i która potrafi ciężko pracować, przy tym osiągając duże sukcesy.

Będę wdzięczna,
jeśli zostawicie po sobie ślad
w postaci gwiazdki i komentarza 🫶

O. ♥️

Wszyscy skłamali...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz