Rozdział 8

31 6 6
                                    

MICHAEL

Po prostu nie mogłem uwierzyć, jakim idiotą jestem. Po co do niej pojechałem? Dlaczego ją pocałowałem i w jakim celu powiedziałem, że ją kochałem? Nie podobał mi się chaos, który zapanował w moim życiu od dnia, w którym zjawiła się w naszej firmie. Jeszcze naskoczyłam na nią przy wszystkich pytając, czy uważa się za lepszą od reszty zespołu. Wyszedłem na totalnego chama. Zmarła jej matka, mimo to przyszła do pracy i jeszcze ogarnęła kontrakt, a ja, zamiast ładnie podziękować, to odstawiałem cyrki. To było zastanawiające. Dlaczego Grace nie była w żałobie? Była w dobrej formie zważywszy na to, co ją spotkało. A może to właśnie był jej sposób na radzenie sobie ze stratą? Nie znałem jej. Kiedyś tak, ale minęło trzynaście lat. Teraz na pewno była inną osobą. To logiczne. Grace zdecydowanie za dużo czasu spędzała w mojej głowie, ale nie mogłem nic na to poradzić. Pocałowałem ją. Kiedyś o tym marzyłem. Śniłem o jej ustach. Później na tę myśl ogarniało mnie uczucie obrzydzenia. Ale wczoraj... Nie mogłem spać, bo było mi mało. Cały czas czułem smak jej ust i chciałem więcej i więcej. To zdecydowanie syndrom sztokholmski. 

Dokończyłem pracę, zebrałem swoje rzeczy i z przyzwyczajenia poszedłem na parking. Dopiero tam przypomniałem sobie, że rano odstawiłem auto do mechanika, bo wczoraj wracając od Grace, coś zaczęło stukać pod maską. Wyjąłem telefon i dopiero do mnie dotarło, która jest godzina. Nie wiedziałem, że znów tak długo siedziałem w pracy. Otworzyłem aplikację ubera i wpisałem swój adres. Na szczęście nie musiałem czekać zbyt długo. Uber miał to do siebie, że auta zawsze były czyste i pachnące. Mieli trochę przesadzone ceny, szczególnie, za krótkie dystanse, ale komfort jazdy wystarczający.

Przejeżdżając niedaleko pubu, do którego wybrała się cała ekipa Scott&Evans, znów przyszła mi do głowy Grace. Wtedy kierowca zatrzymał się na czerwonym świetle i zobaczyłem ją. Stała na chodniku z jakimś mężczyzną. Wyglądało, jakby się kłócili. Grace kołysała się na nogach. Ciężko było utrzymać jej równowagę, kiedy machała rękoma, próbując odepchnąć od siebie faceta, który co chwilę próbował ją złapać. Nie wiem, co znów we mnie wstąpiło, ale poprosiłem kierowcę, żeby zatrzymał się na przystanku autobusowym, który był za światłami. Wyciągnąłem gotówkę z portfela i podałem kierowcy błagając go, żeby tam zaczekał. Na szczęście był spoko facetem i zrobił to, o co poprosiłem.

Wyskoczyłem z auta, które nadal stało na czerwonym świetle. Podbiegłem do Grace i tego chuja, który stał zdecydowanie za blisko niej.

- Zabieraj łapy i wypierdalaj. - stanąłem między nimi i odepchnąłem go, zasłaniając swoim ciałem Grace.

- Sam wypierdalaj. Rozmawiam ze swoją dziewczyną. - warknął na mnie.

- Nie jestem Twoją dziewczyną. - Grace wybełkotała za moimi plecami.

Nie wysiadłem z taksówki, żeby stać i dyskutować. Odwróciłem się do Grace, i ruszając z miejsca, pociągnąłem ją za sobą. Niemal od razu podknęła się i straciła równowagę. Złapałem ją w pasie, żeby nie upadła. Słyszałem, jak odchodzący, były facet Grace, wyklina ją grożąc, że jeszcze wrócą do tej rozmowy.

- Puść mnie, Mike. Chcę wrócić do domu. - wypowiadała nieskładnie słowa.

- Jesteś kompletnie pijana. Nie możesz tak chodzić po mieście. - poderwałem ją na ręce i przerzuciłem sobie przez ramię.

Była tak pijana, że nie miała siły protestować. Podszedłem do ubera, który czekał na przystanku autobusowym. Usadziłem Grace na tylnym siedzeniu i zapiąłem jej pas. Obszedłem samochód dookoła i zająłem miejsce obok niej.

Wszyscy skłamali...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz