GRACE
Emma zaproponowała kawiarnię, ale to nie był temat, który można było poruszyć przy świadkach. Zaprosiłam ją do swojego domu, żebyśmy miały spokój. Mieszkałam sama, pomijając moje dwa koty. To były dwie istoty, które zawsze na mnie czekały i cieszyły się na mój powrót. Dom nie był do końca urządzony. Spędzałam tu mało czasu. Poprzednia praca była wymagająca, na każdym kroku musiałam udowadniać, że jestem dobra w tym, co robiłam, więc poświęcałam się temu w dwustu procentach. Koniec końców okazało się, że marnowałam tam czas. Co prawda nabrałam doświadczenia, staż pracy też był dobry, dzięki czemu mogłam teraz przebierać w ofertach. A przede wszystkim, mogłam mamie opłacać porządny dom opieki.
Emma usiadła w salonie otoczona moimi kotami. Bonnie i Clyde nie byli zbyt towarzyscy. Tak naprawdę nikogo tu nie zapraszałam, bo nie miałam kogo. Nie miałam rodziny ani znajomych. Odkąd zakończyłam burzliwy związek z facetem, tylko mama raz w tygodniu na kilka godzin mnie odwiedzała. W sumie ciężko nazwać to związkiem. To była relacja, która nie miała żadnej przyszłości. Raz, że nie potrafiłam zaufać, a dwa - Dominic okazał się być alkoholikiem. Dwudziesto sześcioletni, młody mężczyzna uzależniony od alkoholu. Dramat. Ciągnęłam tę znajomość tylko z obawy przed samotnością. Nie mieliśmy nawet wspólnych tematów. Jak odkryłam, że nie potrafi nawet do pracy pójść bez wlewania w siebie małpki, natychmiast to zakończyłam. I tak od dwóch lat żyłam, jak Pustelnik.
Zrobiłam nam herbatę, nalałam do małego dzbanka mleko, postawiłam wszystko na tacy i ruszyłam w stronę salonu. Przechodząc obok lodówki zatrzymałam się na chwilę i odstawiłam tacę. Wyciągnęłam schłodzone wino ignorując fakt, że było dopiero po dwunastej. Czułam, że na trzeźwo tego nie zniosę. Kurwa. Zdałam sobie sprawę, że Dominic tak mówił. Czy też miałam problem z alkoholem? Być może, ale to nie był moment na robienie rachunku sumienia.
Weszłam z całym ekwipunkiem do salonu i zawróciłam do kuchni po szklanki. Usiadłam obok Emmy, otworzyłam wino i rozlałam je do szklanek.
- Niestety nie mam kieliszków. - uśmiechnęłam się przepraszająco. - Lubisz w ogóle wino?
- W porządku. Mogę wypić nawet z gwinta. - zaśmiała się. - I tak, lubię wino.
- Jest jeszcze wcześnie, ale to wyjątkowa okazja.
- No to opowiadaj, co się dzisiaj wydarzyło.
- Dzisiaj? Muszę opowiedzieć Ci trzynaście lat mojego życia. - wystękałam zrezygnowana chowając twarz w dłoniach.
- O cholera. Czyli to poważniejsze, niż przypuszczałam.
- Jeśli będziesz miała dość i nie będziesz chciała słuchać, zrozumiem. I zrozumiem też, jeśli po wysłuchaniu wszystkiego nie będziesz chciała mieć ze mną kontaktu.
- Grace, zacznij mówić. Przerażasz mnie.
- Nie wiem, od czego zacząć.
- Najlepiej od początku.
Od początku... Ta historia miała swój początek, jak każda inna. Dokładnie pamiętałam każdy szczegół. Chociaż wolałabym, żeby to nigdy się nie wydarzyło, to nie mogłam cofnąć czasu i byłam zmuszona mierzyć się z przeszłością, która nie dawała o sobie zapomnieć.
- Znałam Michaela wcześniej. Chodziliśmy razem do szkoły. - w końcu zdołałam wydusić z siebie kilka słów.
- Naprawdę! To fajnie! Dobrze mieć kogoś znajomego w nowym miejscu. - podekscytowana Emma klasnęła w dłonie, jak mała dziewczynka.
- No właśnie nie do końca fajnie. Nasz historia jest mroczna. Wyrządziłam Mikowi wiele złego. Teraz mnie nienawidzi i wcale mu się nie dziwię. Nie wiedziałam, że Scott&Evans, to jego firma, a on myśli, że wróciłam, żeby go zniszczyć. - emocje wzięły górę i zaczęłam płakać.
![](https://img.wattpad.com/cover/377734382-288-k953425.jpg)
CZYTASZ
Wszyscy skłamali...
Mystery / ThrillerBędąc już dorosłym mężczyzną, Michael nadal miał problem z zaakceptowaniem tego, co wydarzyło się w ostatniej klasie liceum. I kiedy wydawało mu się, że wychodzi na prostą, w jego firmie pojawiła ONA. Dziewczyna, przez którą przeszedł największy kos...