Perspektywa Mii
Mia patrzyła na zaszokowane, ale i zdeterminowane twarze przyjaciół. Jej słowa zawisły w powietrzu jak cień nieuchronnego zagrożenia. Benicio siedział na krześle, zdrętwiały, jakby nie mógł w pełni przyswoić wiadomości, która uderzyła ich wszystkich. Valentina, która zawsze emanowała pewnością i precyzją, przyglądała się Mii uważnie, starając się wymyśleć sposób działania. Sam, nie spuszczał z niej wzroku, jego wyraz twarzy emanował chęcią odwetu. Fakt, że Keram powrócił, niósł ze sobą coś więcej niż zwykłe przerażenie – to była obietnica mroku, który już raz ich dotknął i którego teraz nie mogli uniknąć.
– Mia – zaczął James, łagodnie, z głosem pełnym troski. – Znajdziemy sposób, aby go powstrzymać. Niezależnie od tego, kim jest, kim był... nawet jeśli to twój ojciec.
Mia kiwnęła głową, choć wiedziała, że będzie to znacznie trudniejsze, niż wszyscy się spodziewają. Keram nigdy nie był zwykłym przeciwnikiem; był duchem manipulacji, posiadaczem magii, której zrozumienie wymykało się nawet najzdolniejszym magom, nie mówiąc o jej ujarzmieniu. Spojrzała na Sama, który stał z boku, jakby walczył z własnymi demonami. Dla niego Keram był jak symbol nieuchronnej przeszłości, echem minionych traum, które nigdy tak naprawdę go nie opuściły. Teraz ten koszmar powracał, a Sam z trudem mógł skryć emocje, które przytłaczały go od środka.
– Wiem, że wszyscy się boimy – powiedziała Mia, przerywając milczenie. Jej słowa były skierowane głównie do Sama, który zdawał się walczyć z niewidzialnym ciężarem. – Ale musimy być silni. Keram nie może nas złamać. Nie możemy dać mu tej satysfakcji.
Benicio, zawsze rozważny i opanowany, spojrzał na Mię z powagą. – Mia, jeżeli Keram naprawdę powrócił, czeka nas coś więcej niż tylko walka. Potrzebujemy potężnej magii, by się bronić. Magia księżyca mogłaby nas wzmocnić, ale... – zawahał się, spoglądając na Sama – nie wiem, czy Sam jest na to gotowy.
Sam, jakby przeczuwając ich spojrzenia, podniósł głowę i spotkał się wzrokiem z każdym z nich po kolei. Jego oczy lśniły determinacją, choć widać było w nich ślad bólu. Jego relacja z Keramem była splątana, szczególnie po tym jak pozbył się jego rodziny. Sam wiedział, że teraz musi zmierzyć się z tą przeszłością – nie miał już wyboru.
– Nie będę uciekał – powiedział, jego głos brzmiał stanowczo, choć wciąż słychać w nim było nutę żalu. – Stanę do walki, jeśli to konieczne. Cokolwiek mnie to kosztuje.
James, słysząc jego słowa, położył mu rękę na ramieniu, próbując dodać mu otuchy. Mimo lat rozłąki znał Sama lepiej niż ktokolwiek inny i wiedział, jak bardzo tamten walczył z przeszłością, której nie mógł wymazać. Wiedział też, że Sam musi odnaleźć swoją własną siłę, jeśli mają przetrwać to, co nadchodzi.
Valentina, wyprostowana i pełna zapału, uniosła głowę, patrząc na nich z determinacją. – Skoro Keram powrócił, to i my musimy być gotowi. Cokolwiek to oznacza. Potrzebujemy odpowiedzi, a do tego będzie potrzebna starożytna wiedza. Być może znajdziemy coś w Księdze Świtu. Zawiera najstarsze zapisy o mrocznej magii, ale... nigdy nie udało się odkryć wszystkich jej tajemnic.
Mia wciągnęła głęboko powietrze. Księga Świtu była jedynym miejscem, gdzie mogli znaleźć wskazówki, jak stawić czoła mocy Kerama. Księga ta zawierała zapisy o pradawnych zaklęciach, klanów Moonlight i klanów Sol, zarówno jasnych, jak i mrocznych, choć dostęp do niej był pilnie strzeżony. Wiedzieli, że będzie to niebezpieczne przedsięwzięcie.
– Jeśli Księga Świtu jest kluczem, musimy ją zdobyć – powiedziała Mia, zdeterminowana.
Benicio podniósł się z krzesła i spojrzał na Mię z troską, ale i stanowczością. – Jeśli tak zdecydujemy, nie możemy popełnić błędu. Księga Świtu jest potężna, ale zawiera również zaklęcia, które mogą przynieść katastrofalne skutki. Każdy ruch musi być przemyślany.
Wiedzieli, że to zadanie wymaga od nich całkowitej uwagi i współpracy. Decyzja została podjęta – musieli znaleźć Księgę Świtu, nawet jeśli oznaczało to konfrontację z jej nieprzewidywalną mocą.
Następnego dnia wyruszyli w drogę. Świt malował się na horyzoncie, a niebo przybierało odcienie szkarłatu i złota, jakby przeczuwając nadchodzącą burzę. Mia, James, Benicio, Valentina i Sam ruszyli w stronę Gór Cienia, gdzie według legend znajdowała się Księga Świtu. Teren był trudny, a mrok otaczający góry przyprawiał ich o dreszcze.
Valentina, prowadząc ich wąską ścieżką, spojrzała na Sama, który szedł w ciszy, zatopiony w swoich myślach. Miała wrażenie, że Sam niesie w sobie coś, o czym jeszcze im nie powiedział. Była świadoma jego więzi z Keramem, tego, jak głęboko był zraniony przez ich przeszłość. Wiedziała jednak, że nie wolno jej pytać – to musiało wyjść od niego samego.
– Wszystko w porządku? – zapytała w końcu, nie mogąc znieść ciszy.
Sam przytaknął, choć jego spojrzenie było nieobecne. – Tyle razy próbowałem zapomnieć – odezwał się cicho. – Ale teraz, kiedy powrócił... przeszłość, którą tak bardzo starałem się odrzucić, wraca do mnie z całą siłą.
Valentina przytaknęła ze zrozumieniem. – Czasem przeszłość nie daje nam wyboru – powiedziała, jej głos był łagodny. – Ale wiesz, że nie jesteś w tym sam, prawda?
Sam spojrzał na nią, dostrzegając w jej oczach coś, czego wcześniej nie zauważał – prawdziwe zrozumienie i empatię, które płynęły z głębi serca. Skinął głową, jakby jej słowa przyniosły mu odrobinę ulgi.
Wędrowali przez góry przez wiele godzin, aż w końcu dotarli do pradawnej jaskini. Wejście do niej było pokryte mchem i pnączami, jakby sama natura chciała ukryć to miejsce przed ciekawskimi oczami. Wewnątrz było zimno i wilgotno, a echo ich kroków odbijało się od kamiennych ścian, wypełniając przestrzeń mrocznym dźwiękiem. Czuć było obecność czegoś potężnego i pradawnego – Księga Świtu musiała tu być.
Valentina uniosła lampę, oświetlając wnętrze. Na końcu długiego korytarza znajdowała się kamienna półka, a na niej leżała księga – ogromna, z ciemną, skóropodobną okładką pokrytą srebrnymi zdobieniami, które w blasku lampy lśniły niczym gwiazdy. Sam uniósł wzrok i spojrzał na nią, czując, jak jego serce przyspiesza.
– To ona – wyszeptała Mia. Jej głos był pełen podziwu, ale i lęku.
Benicio zbliżył się do księgi, ale zawahał się, czując przemożne wrażenie, że dotknięcie jej to początek czegoś, czego już nie da się cofnąć.
– To nasze jedyne wyjście – powiedziała Valentina. – Jeśli chcemy powstrzymać Kerama, musimy poznać tajemnice tej księgi.
Mia, po chwili wahania, uniosła rękę i ostrożnie otworzyła księgę. Wzrok przyjaciół spoczął na zapisanych runami stronach, które wydawały się pulsować starożytną mocą. W pierwszej chwili tekst wydawał się dla nich niezrozumiały, lecz z każdym kolejnym spojrzeniem zaczynali rozumieć pojedyncze słowa, a potem całe zdania. Mia czytała na głos, a jej głos, choć cichy, wypełniał całą jaskinię.
– „Światło i mrok są dwiema stronami tej samej mocy" – mówiła Mia, jakby sama Księga przemawiała przez nią. – „Aby zniszczyć mrok, musisz najpierw stanąć z nim twarzą w twarz, zaakceptować jego obecność i rozpoznać w sobie jego cień".
James, słysząc te słowa, spojrzał na Sama. Czuł, że dla niego te słowa mają szczególne znaczenie. Sam, zamyślony, zastanawiał się, czy jest gotowy, by stawić czoło własnym demonom, by raz na zawsze uwolnić się od przeszłości, która go prześladowała. Wszyscy wiedzieli, że to początek czegoś, co ich na zawsze odmieni. Przed nimi czekała najtrudniejsza bitwa – z Keramem, ale i z samymi sobą.

CZYTASZ
Najmłodsza Klątwa
FantasíaW świecie zwanym Aldarion, w którym magia przenika wszystko, panuje kruchy balans między światłem a ciemnością, dniem a nocą. Ta harmonia opiera się na pradawnym pakcie dwóch klanów: Moonlight i Sol. Oba klany, chociaż od wieków są w sojuszu, trwają...