Czy to zazdrość?

221 35 1
                                    

Kolejny list, ale tym razem przywieziony przez szofera, który uprzednio zawiózł ją do miasta.

Odgarnęła włosy do tyłu i ze smutkiem spojrzała na nieotwartą jeszcze kopertę.

Co za przebrzydły tchórz!

Zanim przystąpiła do czytania, podniosła się na duchu kilkoma łykami czerwonego wina. I kostką wytrawnej czekolady.

Potem poszła na werandę, usiadła w wiklinowym fotelu i zaczęła czytać. W zasadzie nie było tego dużo. Tylko tyle, że postanowił zrezygnować. Pisał jeszcze jakieś brednie o hormonach, o braku możliwości porozumienia się i o tym, że nie miał ochoty na dziecko. Nawet takie, którego nigdy by nie poznał. I że lepiej będzie, kiedy przestaną utrzymywać tę znajomość, bo nie ma ona żadnej przyszłości.

Prychnęła.

W każdym słowie wyczuwała nieszczerość. Pytanie tylko czy Dawid chciał przekonać ją, czy też samego siebie?

Powinna zaczekać, aż na powrót sam do niej przyjdzie. Powinna, ale nie leżało to w jej naturze. Jutro pojedzie do miasta i odwiedzi tego skończonego idiotę w biurze. I postara się, by wszystkie te jego postanowienia wzięły w łeb. To nie będzie trudne, bo on i tak trzyma się resztkami sił.

Roześmiała się. Uparty drań! Hormony? Też coś! Już ona pokaże mu hormony i brak przyszłości. Ale paradoksalnie podobał się jej przez to znacznie bardziej. Nareszcie facet z prawdziwymi jajami, choć trzeba będzie popracować nad jego wrodzoną arogancją i zadufaniem. Strącić z piedestału i pokazać, że czasem i on musi się ugiąć. Jeśli się to uda, dalej będzie już tylko przyjemniej.

Ilona rozpogodziła się. Pozostałą część dnia spędziła szkicując pamięciowy portret Dawida. Pierwszy nie bardzo jej wyszedł, drugiemu brakowało seksapilu, dopiero trzeci okazał się niemal wierną kopią oryginału. Cmoknęła z uznaniem, a potem ziewając postanowiła pójść wcześniej spać. W końcu jakby nie było czekał ją jutro bardzo pracowity dzień.

Zwykle nie bardzo dbała o wygląd zewnętrzny, ale tym razem postanowiła to zrobić. Biała, rozkloszowana sukienka, czerwony pasek i czerwone szpilki. Do tego włosy upięte w ciężki węzeł na karku, ozdobione białą różą. Zabrała ze sobą również butelkę zimnej miętowej herbaty. Latem praktycznie piła tylko to.

Na koniec posłała całusa swemu odbiciu w lustrze i z garażu na tyłach posesji wytargała małe, zakurzone autko. Nieczęsto z niego korzystała, wolała rower. Ale stu kilometrów nie da się pokonać jednośladowcem, zwłaszcza w eleganckiej kiecce i pantoflach na wysokim obcasie.

Nie spieszyła się. Jechała, podśpiewując przeboje z radia i wyobrażając sobie minę Dawida. Z pewnością będzie protestował, oj, będzie! Nie da się jednak tak łatwo przepędzić. Chciała mieć tego mężczyznę, przynajmniej w łóżku. Może trzeba było nie straszyć go tym dzieckiem? Ale nie, założyłaby się, że nie tego tak bardzo się przeraził. Powodem nie była ona, a jedynie jego własne uczucia.

Ilona roześmiała się. Nareszcie prawdziwie pokręcony facet, uparty tak jak ona sama. I do tego jaki przystojny! Tydzień temu nawet nie pomyślałaby, że cała ta znajomość może być tak emocjonująca. Ba! Przed sobotnim spotkaniem nie wiązała z osobą Dawida najmniejszych planów. A teraz? Teraz to co innego. Gdzieś tam pojawiła się iskierka nadziei na coś zupełnie wspaniałego, coś kompletnie zwariowanego. I na pierwszy rzut oka całkiem niemożliwego.

Na zewnątrz panował upał. Autko Ilony nie miało klimatyzacji, więc po dotarciu do celu musiała napić się herbaty i odrobinę odpocząć. Oczywiście pokonanie ochrony nie sprawiło jej najmniejszego problemu. Tak samo nieufnej sekretarki samego prezesa.

W moim sercu, w twojej głowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz