Rozdział 15. Ziemie nieznane - cz. III

2 0 0
                                    

- Masz chwilę? - nieoczekiwany głos zza pleców Ariany wzdrygnął całym jej ciałem, aż poczuła dreszcze na plecach. Była to Elena, która przejęta listem nie wzięła udziału w ogólnej dyskusji, jeno się jej przysłuchując.

- Ach, przestraszyłaś mnie. O co chodzi?

- Chciałam ci podziękować, kolejny raz wstawiłaś się za mną, chcąc pomóc Larze. Nie jesteśmy sobie zbyt bliskie..., więc doceniam ten gest.

Ariana wymusiła uśmiech, odkładając na bok naprawę zamka osobistej szkatułki. Choć była rezolutną dziewczyną, którą ciężko było zaskoczyć tak, by zaniemówiła, to tym razem chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Wreszcie rzekła, nie chcąc wyjść na niegrzeczną:

- Chociaż tyle dobrego mogę dla ciebie zrobić. Także dla mnie powinnaś być wzorem kobiety i matki z racji tego, czemu stawiasz czoła...

- Żywię nadzieję, iż twoje dzieci doczekają szczęśliwszych lat i stworzycie dla nich z Aldorem wspaniałą rodzinę.

- Ale ja nie... - zmieszała się Ariana, zdumiona jeszcze bardziej. Policzki zaraz spalił jej rumieniec, mieniąc się ostrzejszą czerwienią, niźli kosmyki jej włosów.

- Daj spokój, obie wiemy, co jest kością niezgody między nami – Elena mówiła to zadziwiająco spokojnie - czas z tym skończyć, oddzielić przyjaźń od miłości. Może wówczas staniemy się sobie bliższe, a przynajmniej odepchniemy precz wrogość.

Ariana zerkała z trwogą i burzą uczuć to na Elenę, to na palce własnych dłoni, spocone i drżące. Hablarka była zupełnie nieprzygotowana do podobnej rozmowy i nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Elena z kolei wyglądała wówczas na zdecydowanie bardziej poukładaną, która wszystkie poruszane przez siebie kwestie dokładnie już przemyślała.

- Nie... kochasz go...? - spytała wreszcie Ariana, przeciągając samogłoski.

- Kocham..., ale jako przyjaciela – odpowiedziała Elena, pozostając w pełni otwarta w swej szczerości - uratował mi parokrotnie życie, nie raz ryzykując przy tym swoje. Przemierzył cały Endalmar wzdłuż i wszech za moją sprawą i złamał dla mnie zasady Lunaru. Zaryzykował... przetrwaniem związku z tobą i naraził się wielu tylko dla mojej osoby. Nie przestanę go za to nigdy kochać miłością najszczerszą. Ale... to inna miłość. On jest pisany tobie, Ariano, lecz musisz mi wybaczyć, gdyż ja nigdy nie wyrzucę z siebie wdzięczności, którą żywię do niego.

- Eleno, kim bym była, gdybym ci tego próbowała zabronić? Niegodna miana potwora, zimnokrwistej bestii nie liczącej się z uczuciami innych. Niczego nie muszę ci wybaczać, bo też nic złego względem mnie nigdy nie uczyniłaś.

- Ciekawe porównanie - zaśmiała się lekko Elena, co zaraz odwzajemniła Ariana. Tedy napięcie nieco zmalało, co obie przyjęły z ulgą. Poczuły się wówczas o wiele bliższe, zaś Hablarka nabrała podziwu dla Ellainy, która być może o krok przed spotkaniem ze swym odwiecznym prześladowcą, wciąż trzyma się mocno, nie poddając zakusom szaleństwa.

- Taka już jestem - zawstydziła się Ariana – nieraz zdarza mi się pleść bez sensu.

- Zachowajmy zatem słowa tej rozmowy na lepszy czas i w dogodniejszym miejscu - orzekła Elena – natenczas przyjmij tylko proszę to, co ci powiedziałam. Mówię to zupełnie szczerze, nieprzymuszona. Zwróćmy teraz nasze oczy do przodu, by wydostać się stąd jak najszybciej.

- Wierzę, że wydostaniemy - odparła na odchodne Hablarka - bliżej już niż dalej.

***

Podróż trwała. Po kolejnych przebytych milach wędrowcy zauważyli, że okolica poczęła nieco się zmieniać. Lite skały ustępowały nieco terenom ziemistym, choć większość z nich stanowiły bardziej nigdy nie wysychające bagna i półpustynie, niźli region, który dałoby się zagospodarować rolniczo. Także coraz więcej roślin pojawiało się wobec regresu skał, lecz wciąż podobne były do suchych chaszczy zbieranych podczas jesiennych porządków w ogrodach i z wyglądu nadawały się jedynie jako wsad do ogniska.

Kroniki Endalmaru, tom 3. Pęd żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz