Rozdział 10

7 3 2
                                    

Olivia 

Siostry shawna były słodkie. Trzy małe blondynki właśnie rozczesywały mi włosy i komplementowały nie mogłam powstrzymać uśmiechu który sam pojawiał się na mojej twarzy. Pierwsze co przyszło mi do głowy to:
Chcę siostry!
A drugie to że Shawn świetnie je wychowuje. A mówiąc o brunecie spojrzałam na niego żeby zobaczyć co robi. Przyłapałam go na patrzeniu się na nas i uśmiechaniu. Wyszczerzyłam się jeszcze szerzej i spytałam:
- Też chcesz warkocza?
Brunet się zaśmiał.
- Mówię serio. Małego warkoczyka dało by się u ciebie upleść. No proszę.
Po prostu musiała wizja Shawna z małym warkoczykiem mnie mnie rozwalała.
-Shawn to świetny pomysł! - powiedziała jedna z jego sióstr.
-Widzisz - powiedziałam.
Chłopak parsknął ale znów się uśmiechną.
- Niech wam będzie.
Zadowolona poklepałam miejsce koło siebie. Kiedy brunet usiadł poszłam po gumkę i wzięłam szczotkę od dziewczyn. Wzięłam jedno małe pasemko włosów bruneta i je rozczesałam po czym zaczęłam zaplątać mu małego warkoczyka. Było to szybkie zadanie. W między czasie kiedy wszyscy robiliśmy sobie warkocze moja mama weszła do pokoju.
- Mogę zapisać się do salonu fryzjerskiego? - zaśmiała się kiedy przyłapała nas na zabawie włosami.
- Jasne tylko już kończę robić klientce VIP drugiego warkocza. - Odpowiedziałam.
- Ej zamawiałem 4! - Oburzył się Shawn.
Zachichotałam.
                                                                                          *****
Po tym jak mama zabrała dziewczynki na dół pod pretekstem tego że upiekła ciastka zostaliśmy z Shawnem sami.
-Wiesz myślałam nad melodią do naszej piosenki przeczytałam jeszcze raz pierwszą zwrotkę i myślę że coś takiego mogło by pasować. - powiedziałam i podeszłam do pianina. Usiadłam przy nimi znalazłam niedawno napisany utwór, położyłam nuty do podstawki pod nuty i zaczęłam grać. Po tym jak skończyłam spojrzałam na Shawna patrzył na mnie jakby nad czymś myślał.
- Co? - Zapytałam.
-Nic po prostu grasz prze pięknie. - Uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech. Po chwili ciszy odezwał się.
- To przez chorobę zrezygnowałaś z gry na pianinie?
- Tak. Pianino przypominało mi że nie spełnię swojego marzenia i dlaczego.
Chwila ciszy.
- Dlaczego więc zmieniłaś zdanie i teraz grasz.
Przełknęłam ślinę.
- Tak naprawdę to dzięki tobie. Podczas naszego ostatniego spotkania zapytałeś mnie czy nie chciała bym czegoś po sobie zostawić, w domu zastanowiłam się nad tym i tak chciała bym ale to wymaga gry na pianinie, więc tego samego wieczoru usiadłam przy nim i zaczęłam grać, wtedy też przypomniałam sobie czemu tak naprawdę kocham grać. - Powiedziałam i rzuciłam tak cicho że raczej nikt by tego nie usłyszał -Dziękuję.
Jednak on to usłyszał i odpowiedział.
- Nie ma za co. - szepnął i uśmiechnął się.
Też się uśmiechnęłam. Resztę czasu trwaliśmy w ciszy,( ale nie niezręcznej )do puki ktoś nam nie przeszkodził.



Ostatni wers tom 1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz