Rozdział 11

11 4 8
                                    

Olivia 

Resztę czasu spędziliśmy w ciszy do puki ktoś na nie przeszkodził a konkretnie Lila.
-Pieczemy babeczki twoja mama kazała mi przyjść i spytać się czy chcecie z nami piec? - Zapytała dziewczynka.

- Ni...- zaczął Shawn ale mu przerwałam.
-Jasne że tak!
- To czekamy! - ucieszyła się blondynka i pobiegła na dół.
- Chcesz piec babeczki? Mieliśmy pracować nad piosenką.
- No daj spokój przerwa na słodkości dobrze nam zrobi, a z resztą mamy już melodię chyba że chcesz coś zmienić.
- Nie jest spoko.
- To idziemy! - ucieszyłam się.
Jest jedna rzecz którą musicie wiedzieć o mojej mamie. A konkretnie to to że jej ulubionym zajęciem jest pieczenie .Codziennie musi upiec chociaż z dwie rzeczy bo inaczej dzień jest zrujnowany. Jak zaprasza kogoś do domu to nie po to by pogadać ale żeby piec wspólnie. Dlatego Nasz dom jest zawsze wypełniony zapachem pysznych świeżych wypieków.
Wstałam z stołka przy pianinie otworzyłam drzwi i czekałam aż chłopak też się ruszy. Shawn uśmiechnął się popatrzył na mnie jak na wariatkę i wstał. Trzymałam drzwi gotowa go przepuścić ale nic z tego zamiast tego on przytrzymał mi drzwi i ruchem ręki wskazał żeby szła pierwsza.
- Panie przodem. - powiedział
Posłusznie wyszłam pierwsza z pokoju i czekałam aż on też wyjdzie. Kiedy to zrobił zawołałam:
- Kto ostatni w kuchni ten zgniłe jajo!
Shawn się zaśmiał.
- Gorzej niż moje siostry. - powiedział i dodał. -Nie masz szans!
I wyprzedził mnie.
- Ej! - zawołałam.
Itak właśnie biegliśmy do kuchni wyprzedzając się co jakiś czas.
- Wygrałam! - powiedziałam kiedy pierwsza stanęłam w progu kuchni.
- Nie liczy się oszukiwałaś! - kłócił się zemną.
- Ktoś tu nie umie przegrywać. - Powiedziałam, podeszłam do niego i dałam mu małego pstryczka w nos.
- Dzieci- odezwała się Crystal.
Zaśmiałam się.
- Morze zamiast stać tak to nam pomożecie? - Zaproponowała mama.
- Tak jasne. -Powiedziałam. - Pójdę po fartuchy dla mnie i Shawna. -Zaproponowałam.
- Idź. A ty Shawn pomóż siostrą zrobić lukier.
- A jak się go robi? - Zapytał.
- Rany jeszcze tyle nauki przed wami! - powiedziała moja mama.
Zachichotałam i ruszyłam w stronę szafki w której były fartuchy. Wyjęłam dwa i spojrzałam na Shawna, jego siostry i moją mamę. Shawn właśnie słuchał wykładu mojej mamy na temat jak się robi lukier. Zaśmiałam się. Znałam Shawna jedynie tydzień a czułam jakbyśmy byli przyjaciółmi od zawsze. Okazał się nie być taki zły jak przypuszczałam i umie się bawić. Jeszcze raz się uśmiechnęłam patrząc na nich i ruszyłam w stronę bruneta żeby podać mufartuch.
- Proszę - powiedziałam i podałam mu fartuszek.
-Chyba żartujesz. - Powiedział kiedy zobaczył różowy fartuch z koronką.
- Nie żartuje zakładaj. - Powiedziałam z poważną miną próbując nie wybuchnąć śmiechem.
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak posłusznie założył fartuch. Zrobił piruet i zapytał.
-I jak?
- Świetnie! - Odpowiedziała Clair. - Będziesz tak chodził codziennie!
- Yhm...
- Czekaj jeszcze czegoś brakuje.- Powiedziałam i wyjęłam z włosów małą różową kokardkę  i wpięłam ją brunetowi. - Woala!
- Na serio? - spytał.
Dobra ale teraz przedstawię wam obraz chłopaka. Wyobraźcie sobie Shawna w za małym różowym fartuszku z falbankami, dwoma małymi warkoczykami z przodu i małą wpiętym różową kokardką w włosach. No po prostu cudo!
- Dzieciaki pomieszajcie ciasto na babeczki a ja rozgrzeję piekarnik. - Powiedziała mama.
- Już. -Odpowiedział Shawn i wziął się za mieszanie. A ja usiadłam na blacie i przyglądałam mu się.

                                                                                                    *****
Upiekliśmy babeczki i okazały się naprawdę dobre! Zjedliśmy ich trochę a resztę zapakowywałam właśnie dziewczynkom do domu. Kiedy to zrobiłam poszłam dać im babeczki i pożegnać się. Wręczyłam babeczki brunetowi i powiedziałam.
- Po pierwsze ani mi się waż zdejmować tej kokardki. Po drugie przychodź częściej z siostrami. I po trzecie Do zobaczenia. -Powiedziałam i przytuliłam bruneta na pożegnanie.
- Nie rządź się tak - szepnął ale odwzajemnił uścisk.
- Będę -odszepnęłam.
I wtedy dziewczyny podbiegły do mnie.
- Olivia kiedy się znowu zobaczymy? - Zapytała Crystal.
- Jak najszybciej będzie się dało. - zapewniłam.
I je przytuliłam.
Brunet jeszcze pożegnał się z moją mamą i wyszli.
To było cudownie spędzone popołudnie!



Ostatni wers tom 1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz