*Selena/John /Hiszpania/ bibloteka
Uczucia stają się mieszanką wybuchową, która rozgaszcza się po całym moim organizmie. To połączenie nadziei, adrenaliny oraz siły charakteru, który nie pozwala mi zrezygnować. Gdy spoglądam na całą grupę żarliwie wierzę w dobro ludzkiego serca. Więź i szacunek, który sprawi, że dla drugiej osoby jesteśmy w stanie stanąć naprzeciw całemu światu. W imię czego tak ważnego i cennego jak ludzkie istnienie. Mam to szczęście w przeciwieństwie do innych ludzi, którzy nigdy nie zaznali szczerej i czystej miłości a jedynie okrucieństwo ludzkiej ręki.
Ich życiem kierują łatwe wybory i pieniądz, za który są w stanie sprzedać własną matkę i córkę. Jeden drugiemu podbiera kobietę a określenie przyjaciel to tylko osoba w masce skrywająca pod nią nieszczere intencje. Wole ludzi z prawdziwymi twarzami a nie zrobionych pod opinie tłumu.
Ostatni do biblioteki wchodzi Tony i zmyka za sobą drzwi. John podchodzi do gigantycznego regału z prywatną kolekcją z książkami i otwiera ukryty za nimi sejf i wyjmuję plany. Rysunki z grafikami rozkłada na biurku stojącym tuż za nim. Wszyscy zbieramy się w kręgu przyglądając się im uważnie. Rozpoczyna się żywa dyskusja, w której każdy z nas ma coś od siebie do zaoferowania.
-Ktoś się sporo napracował nad tą górą. Wszędzie zamontowane najnowszej generacji systemy zabezpieczające niedostępne na żadnym wolnym rynku.- Jaro w sekundę rejestruje wzrokiem plany korytarzy zapamiętując jak najwięcej detali.
-Masz racje Jaro. To projekt indywidualny dostępny jedynie dla procederu matrycy. Flagowy projekt stworzony jedynie w jednym pakiecie. Czarny rynek zapłacił za niego krocie. Jeszcze nikomu nie udało się go złamać.
-Zawsze znajdzie się ktoś kto zrobi to pierwszy. Czy masz może John dane twórcy, aby wykupić dostęp?
-Nie opłaci się. Nawet ja nie mam takiej sumy. - wyjaśnia John obrazując nam z jakim gigantem finansowym mamy do czynienia.
-To pozostaje nam łuk szczęścia i liczyć na naszą zdobytą wiedze oraz urok osobisty.
-Co racja to racja. A tak serio Tony liczymy a twój czar osobisty. Zadzwonię do szpitala mam nadzieję, że Adam odzyskał siły i będzie mógł pomóc nam swoim doświadczeniem zdalnie. - gdy wypowiadam te słowa Selena zamiera bez ruchu.
-Damian, chcesz powiedzieć, że Adam żyje? – wypowiada to prawie bezgłośnie jakby zobaczyła ducha, nieśmiało ze strachem w oczach, które robią się szkliste od łez.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Nie zdążyłem. Tak Adam żyję. – po tych słowach rzuca mi się na szyję z radości. Czuję jak uchodzi z niej ogromny ciężar, który musiała ze sobą nosić w sercu. Jej ciało drży od emocji i wcale się temu nie dziwię
-To najlepsza wiadomość jaką usłyszałam, Damian to cud.- Selena wypowiada słowa z drżeniem w głosie
-Słońce, uwierz mi ten skurczybyk jest nieśmiertelny. Nastraszył nas wszystkich. – czuję, jak Selenie miękną kolana i wyślizguje mi się z ramion. Łapie ją zalaną łzami i unoszę na ręce. Czuje, jak drżą jej ręce wiec zanoszę ją na kanapę tak żeby była bezpieczna. Z barku obok nalewam wody z butelki do szklanki a ona od razu upija spory łyk. Kamień spadła jej z serca a widok jej uśmiechu jest dla nas wszystkich nagrodą. Kocham ją jak siostrę. Niezwykła, to określenie jest niedopowiedzeniem jej skromnej osóbki.
-Selena, wszystko dobrze? – Betty spogląda na mnie z troską.
-Teraz już tak Betty. Tak bardzo obwiniałam się o jego śmierć. Poczucie winy było nie do zniesienia. To, była moja wina. Nie posłuchałam go wtedy i wyszłam z klubu, gdy zobaczyłam jak Dorothy siedzi okrakiem na Matteo przywierając do niego biodrami. Nie! Muszę zapomnieć!
-To nie była twoja wina. Nikomu z nas nie przyszło to do głowy. Wchodząc w nielegalny świat musimy liczyć się z ryzykiem i niebezpieczeństwem. Każdy z nas jest tego świadomy. Kolejny dzień jest wielką niewiadomą.
-Czas wyznaczyć granice!
-Jakie granice Selena?
-Moralności John! Jeśli tego nie zrobisz spotkasz ludzi, którzy będą je przekraczać.
-W realnym świecie to dobra doktryna jednak świat procederu rządzi się zupełnie innymi prawami. Tutaj ludzie płacą za przełamywanie barier moralności. Szara codzienność jest śmiercionośna.
-To się z tym skończy. - dorzuca Betty
-Proceder przekroczył prawa do wolności kobiet oraz narusza wolną wolę kobiet czyniąc je więźniami. Zabawkami dla mężczyzn. Przestało być procesem rozrywkowym w chwili, gdy wasza ingerencja dotknęła proces klonowania kobiet i ujednolicania według jednego wzoru. Mówiąc kluczowo. Przyłączam się do kampanii Me Too.
-Selena zrównamy te górę z ziemią. Masz moje słowo.
-Dzięki Damianos. Dobra wszyscy. Burza mózgów.
-Musicie wiedzieć, że nie ma już odwrotu. Rada starszych już wie o śmierci Aspla i są rozgniewani. Selena jest w niebezpieczeństwie. W każdej chwili mogą zaatakować i cię stąd porwać. Masz status gościa honorowego. Finalna gala już wkrótce.
-Mam wrażenie, że czegoś nam nie mówisz John? – Jaro spogląda pytająco.
-W wyścigu dałem Selenie minimalna przewagę. Musiała wygrać, bo członkowie rady starszych wydaliby na nią zlecenie.
-Śmierci? – dopytuje Betty na co John jedynie kiwa głową.
-Wygrana daje jej szansę zakończenia gali. Jednak musi użyć swojego czaru osobistego i dać im przysłowiową marchewkę, za którą pójdą. Musisz ich jakoś przekonać, jeśli chcesz ocalić życie tych kobiet i własne.
-Ale jak?- Selena
-To już twoje zadanie Selena. Prawdę mówiąc to ciężki orzech do zgryzienia.
-No pięknie. Gdybym miła jakikolwiek punkt zaczepienia...
-Coś wymyślisz Selena. Wierzę w twoją kreatywność.
-Dzięki John. Mam pewien pomysł.- błysk w jej oczach rozpromienia jej twarz a ja patrze na nią z niedowierzaniem jak w jednej chwili z bezradnej istotki zamienia się w pewną siebie kobietę. Silną i nie ugiętą. Właśnie na ten moment czekałem.
CZYTASZ
Imperium mroku.Część 2
Mystery / ThrillerW świecie przestępczym jego nazwisko jest symbolem nielegalnego podziemia. Ona musi być niezwykle silna gdy wystawia ją na próbę nie do pokonania. Siła ich charakterów to zabójcza mieszanka a niebezpieczeństwo wliczone w cenę życie. +18