Rozdział 19

1K 66 14
                                        

Miłego czytania!!



- Jak dobrze, że to już koniec! -  jęknęła głośno Isa, wieszając się na moim ramieniu. 

Przekroczyłyśmy mury szkoły, ciesząc się zbliżającym weekendem, jak i moimi nadchodzącymi, osiemnastymi urodzinami. Dzisiaj w planach miałyśmy wspólną naukę u Isabelli w domu, w którym zawsze panowała lepsza atmosfera, niż w moim. 

- Mama ma dzisiaj wolne, oby ugotowała coś dobrego. - wymamrotała brunetka, otwierając drzwi do samochodu. - Ty też jesteś głodna, nie?

- Trochę. - przytaknęłam. - Ale bardziej mam ochotę na kawę. 

Dziewczyna wywróciła oczami, zaznajamiając się już z moim małym uzależnieniem od kawy. Odpaliła samochód i odjechała spod budynku liceum, puszczając głośno muzykę. Śpiewałyśmy ją głośno, na dwa głosy, niemal zdzierając sobie gardła. 

- Poczekaj, mama dzwoni. - Isa ściszyła piosenkę i przycisnęła telefon do ucha. - Tak, Kaliente? 

Z siedzenia pasażera usłyszałam krzyk jej mamy, a dziewczyna odciągnęła komórkę od ucha z głupim uśmiechem. 

- Tak jest, proszę Pani. - wywróciła oczami. - Musimy? - spytała, rozglądając się na skrzyżowaniu. - Dobra, kupimy. Coś jeszcze?

Znów wywróciła oczami, wsłuchując się w słowa swojej mamy. Parsknęłam cichym śmiechem, patrząc na jej reakcje na słowa Kate. Wreszcie zakończyła połączenie, odkładając telefon na kolana. 

- Musimy zajechać do sklepu. - poinformowała mnie. - Mama chce jakieś rzeczy na obiad.

- Okej, nie ma problemu. - wzruszyłam ramionami, bo było mi to obojętne. 

Isabella zawróciła na rondzie i zatrzymała się pod najbliższym sklepem. Wysiadłyśmy z auta i weszłyśmy do spożywczego. 

- Ty idź po marchew i sałatę, a ja pójdę po mąkę i zgrzewkę wody. - zarządziła dziewczyna, a ja się zgodziłam. 

Weszłam w alejkę z warzywami, od razu biorąc dwie plastikowe torebki i jedną rękawiczkę. Przebierałam pomiędzy najświeższymi marchewkami, aż wreszcie wybrałam najlepsze. Następnie przeszłam do sekcji z sałatami i znów musiałam szukać najlepszej. Wreszcie wybrałam warzywa i ruszyłam w stronę kas, gdzie przy jednej z nich stała, i czekała już na mnie Isabella. 

- Kurwa, poczułam się jakbym była z matką na zakupach i zostawiła mnie bez pieniędzy przy kasie. - wyszeptała, potrząsając głową. - Straszne czasy. 

Parsknęłam cicho, odkładając produkty na taśmę i czekając na naszą kolej. Przyjaciółka zapłaciła za zakupy i spakowała je do torby. Ja wzięłam torbę w rękę, a Isa wzięła zgrzewkę wody. Wsadziłyśmy rzeczy do bagażnika i odjechałyśmy spod sklepu. 

 - Widziałaś tego nowego chłopaka w szkole? - spytała, gdy już wyjechałyśmy z centrum miasta. 

- Jakiego chłopaka? - zmarszczyłam brwi. 

Ciemnowłosa przewróciła oczami i dodała gazu, przyśpieszając, bo droga była niemal pusta. 

- Taki wysoki z czarnymi... - przerwała, mrużąc oczy. - A ci czemu tu stoją? 

Zwolniła znacznie, a ja odwróciłam głowę w stronę szyby. Czarne auto stało na poboczu niczego, bez włączonych świateł awaryjnych. Przyjrzałam się bardziej, bo samochód wydawał się dziwnie znajomy. Zrozumiałam skąd znam ten pojazd, gdy wysiadł z niego jeden chłopak, przyciskając coś do głowy. 

Red TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz