Rozdział 21

1.9K 72 28
                                        

Tak jak przeczuwałam, obudziłam się z koszmarnym bólem głowy i suchością w ustach. Przynajmniej tym razem nie urwał mi się film. Pierwszym co zrobiłam, zaraz po proszkach przeciwbólowych i szklance wody, było wzięcie laptopa. Wpisałam w system dane Dravena i zerknęłam jeszcze raz na drzwi, upewniając się że zaraz przez nie nie wejdzie mama i nie przyłapie mnie na umawianiu się na widzenie do chłopaka, którego wyraźnie zakazała mi widywać.

Przycisnęłam przycisk, potwierdzający wizytę i odetchnęłam z ulgą. Już w tą środę zobaczę Dravena. Trzy dni. Trzy dni czekania, by go zobaczyć. Trzy dni, nim znów zobaczę jego oczy, poczuję jego dotyk i znów uśmiechnie się do mnie w ten charakterystyczny, leniwy sposób.

Tęskniłam za nim.

Nie mogłam się już tego doczekać. Wiedziałam, że gdy tylko mama znowu się dowie, że się z nim widuję, wybuchnie wielka awantura, o której nie chciałam nawet myśleć. Już widziałam jej rozzłoszczone i zawiedzone spojrzenie.

Jednak spotkanie się z tym chłopakiem, było warte wszystkich krzyków mojej mamy. Mój Boże, chyba się w nim zakochiwałam.

***

Stanęłam przed budynkiem więzienia, a uśmiech sam wpłynął na moje wargi. Przekroczyłam jego mury, podchodząc do szyby, w której siedziała brunetka w ciasnym kucyku.

- Dzień dobry. - skinęłam głową i przycisnęłam swój dowód do szyby. - Na widzenie do Dravena Shade.

- Zapraszam prosto do kontroli bezpieczeństwa. - pokazała palcem.

Skinęłam głową i ruszyłam we wskazanym kierunku. Bezpiecznie przeszłam przez kontrolę i ruszyłam w znajomą stronę, do sali odwiedzin. Stanęłam w progu drzwi, rozglądając się po pomieszczeniu, gdy nagle moje oczy spotkały się z brązowymi tęczówkami Dravena. Stał tam, w przeciwległych drzwiach, trzymany przez jednego policjanta i w kajdankach.

- Cześć, Zinnie. - wyczytałam z ruchu jego ust.

Moja dolna warga zadrgała, a nogi same ruszyły w jego kierunku. Zaplotłam moje ramiona wokół jego ciała, przyciskając policzek do jego piersi. Poczułam jego złączone metalem ręce obejmujące mnie za szyję. Pochylił się delikatnie, układając swoją brodę na czubku mojej głowy. Wreszcie czułam, że znalazłam się we właściwym miejscu.

- Cześć, Zinnie. - powtórzył, tym razem szeptem.

- Cześć, Dravenie.

Uśmiech wpłynął na moje usta, gdy pociągnął nas w stronę stolika. Splótł nasze palce ze sobą i położył je na środku plastikowego blatu, gładząc opuszkami palców moje knykcie.

- Ja pierdolę, jak to możliwe że jesteś jeszcze piękniejsza niż, gdy widziałem cię ostatnim razem? - spytał, niskim tonem głosu.

Policzki aż szczypały mnie od rumieńców, jakie na nie wpłynęły. Jego czekoladowe oczy skanowały moją twarz, jakby starał się dokładnie zapamiętać każdy jej cal. Uniósł kącik ust, w ten łobuzerski sposób i pokręcił głową na boki.

- Ja pierdolę. - wyszeptał z niedowierzaniem.

Jego wzrok spadł na moje usta, by następnie wrócić do moich oczu. Dostrzegłam na jego twarzy zarost, który nie mógł mieć więcej, niż kilka dni. Jego włosy też zdawały się być krótsze. Stłumiłam w sobie chęć dotknięcia ich i zacisnęłam palce na jego ręce.

- Co u ciebie? - spytałam, patrząc w jego oczy.

- Teraz już dobrze. - pociągnął za mój palec, który strzyknął przyjemnie. - Dostałem nowego prawnika, który ubiega się o wcześniejsze zwolnienie za dobre sprawowanie.

Red TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz