Rezydencja Aoyagi

5 2 0
                                    

Pov: Akito

Był weekend a ja martwiłem się o Toye, czekałem aż mi odpisze i poszedłem montować nasze piosenki na komputerze by zapomnieć o wszystkim. O jakiejś 10 dostałem wiadomość, z szybkością światła wziąłem telefon do ręki.

Toya
Nie martw się, jest dobrze kochanie.. tata wróci w poniedziałek jeśli chcesz możesz przyjść mama też wychodzi..

Akito
Będę za 10 minut skarbie

Napisałem ubierając szybko kurtkę na to kaptur zakładając buty biorąc plecak I wkładając tabletki które wczoraj kupiłem w aptece dla toyi wzialem kwiaty które dla niego miałem wskoczyłem na rower i szybko pojechałem na nim do rezydencji Aoyagi.

Gdy dotarłem Toya otworzył mi drzwi, był w złym stanie. Rozpalony i ledwo żyjący.
- Boże kochanie... - powiedziałem dając mu buziaka i szybko go przytulając.
- Mh.. cześć Akito... - odpowiedział słabo. dałem mu kwiatki a leki trzymałem nadal w torbie.
- Chodź zaopiekuje się tobą a to kwiatki dla ciebie - powiedziałem uśmiechając się.
- Aww.. dziękuję.. odłożę je w pokoju w wazonie. - powiedział a ja potaknąłem głową i poszedłem z nim do pokoju. Toya włożył kwiaty do wazonu i usiadł na łóżku a ja wyjąłem lekarstwa z plecaka.
- Boże.. ile ty tego masz... - spytał się toya.
- Wystarczająco byle byś wyzdrowiał - odpowiedziałem mu z uśmiechem podchodząc i glaskając go po włosach. Połóż się a ja pójdę ci zrobić herbatkę oraz lekarstwo. Toya tylko potaknął głową i się położył. A ja poszedłem do kuchni robić wszystko co mogłem by Toya wyzdrowiał, po krótkiej chwili wróciłem do jego pokoju kładąc to wszystko na szafkę obok łóżka.
- Okej... a więc tak... najpierw weź te dwie tabletki później wypij to i wtedy już jesteś wolny na parę godzin będziesz mógł odpocząć. - powiedziałem dając mu do ręki tabletki.
- Eh.. No dobra. ALE. położysz się ze mną jak to wezmę. - powiedział z obrażoną miną.
- Dobrze dobrze dalej kochanie - powiedziałem lekko się śmiejąc. Toya szybko wziął tabletki i jak najszybciej połknął niedobre picie w kubku i popił później herbatą.
- Fuj... poświęcam się dla ciebie pf... - powiedział do mnie lekko obracając się w inną stronę, uśmiechnąłem się usiadłem z nim na łóżku I musnąłem go lekko swoimi ustami.
- Wiem Toya wiemmm dziękuję kocham cie - powiedziałem patrząc na niego, słodki jest jak się wkurza.
- Mhm... ja ciebie też Akiiii. - powiedział całując mnie w nosek a ja się zaśmiałem.
- Aki? Od kiedy to tak na mnie mówisz? hahs - spytałem.
- Hmmmm.. Od dzisiaj!!! Skrót od Akito! i uroczy bardzo! Akiii~~ - powiedział patrząc na mnie uwodzicielsko.
- Hmmm~ no dobrze dobrze to czego dusza pragnie? - spytałem się grzecznie.
- Hmm.. pragnę od mojego chłopaka atencjiiii.. czy może mi ją on zaoferować w swym serwisie dla chorego? - spytał lekko się śmiejąc.
- A akurat mój serwis przewiduje takie usługiii~ - powiedziałem lekko się uśmiechając i całując go w usta wpychając swój język do środka, Toya opadł lekko na łóżko i trzymał ręce na moich plecach gdy go całowałem. Przerwałem kładąc się obok niego i przytulając do siebie.
- Akiii.. a chcesz dziś nocowac? - spytał mi się Toya patrząc ja mnie do góry tymi słodkimi oczkami.
- Hm? A pacjent wymaga stałej opieki? Aż tak jego stan jest powazny? - zaśmiałem się lekko.
- Takkk bardzo poważny wymagam stałej opieki doktora Akitooo - odpowiedział mi Toya śmiejąc się lekko pocałowałem go znów dłużej po czym przytuliłem mocno do siebie.
- Mh.. kocham cie.. - powiedział mi Toya.
- Ja ciebie też słońce.. - powiedziałem całując go w włoski i zasypiając.
Spaliśmy sobie w miarę długo bo obudziliśmy się o jakiejś 16... lub coś po niej...? A raczej... ktoś nas obudził. Gdy Toya był wtulony w moje ramiona a ja go mocno trzymałem przy sobie pewna osoba weszła do pokoju. Chłopak mniej więcej w naszym wieku no może trochę starszy, pewnie pełnoletni. Miał granatowe włosy tak jak jedna strona włosów Toyi, okulary i niebiesko szare oczy.
- Toyaaaaa~ CO DO KURWY- - popatrzył na mnie I na toye gdy ja i on lekko się ockneliśmy ja usiadłem na łóżku a toya się jeszcze wtulił jakby nie chciał wstać.
- A kultura tak nie wymaga by chociaż zapukać...Kim ty jesteś w ogóle..? - spytałem ziewając.
- KIM JESTEM CHYBA KIM TY JESTEŚ!?!? TOYA KTO TO I CO ON ROBI W TWOIM ŁÓŻKU!? - krzyknął do niego a toya lekko się podniósł i spojrzał niedowierzając.
- Co.... MIKADOOOO!!!!! - powiedział szczęśliwy Toya i pobiegnął się przytulić.
- Cześć Cześć.. co tu się dzieje? - spytał się do niego łagodnie, nie to co do mnie.
- Oh uh.. jeszcze nikomu nie mówiłem nawet mama nie wie.. to jest mój chłopak Akito Shinonome, Akito to mój starszy brat Mikado - wskazał na mnie a ja wstałem z łóżka patrząc na niego.
- A.. No to siema? Ale następnym razem zapukaj kto wie co tu mogło się wydarzyć zobaczył byś jeszcze coś czego nie chcesz~ - powiedziałem lekko się śmiejąc.
- AKITO!!! - krzyknął na mnie lekko mnie szturchając.
- Oi no coooo - zaśmiałem się jeszcze trochę a Mikado sprzedał mi side eye.
- Toya. Zerwij z nim te koleś chce cie tylko wyruchać. - powiedzial poważnie do Toyi.
- Już to zrobił. - odpowiedział bez emocji wzdrygnął ramionami.
- CO!? - powiedział mikado.
- CO!?!? - powiedziałem ja.
- Japierdole co wy tacy zgrani rudy więcej nie chlejesz jak następnym razem też zamierzasz zapomnieć. - powiedział toya i strzelił mi z palca w czoło.
- Ouch... a no tak już pamiętam.. - powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Toya.. dobra już nie mówię nic o tym że jesteś gejem ALE CZEMU KURWA Z RUDYM TYPEM. - krzyknął Mikado.
- COŚ MASZ DO RUDYCH BRO JA SIE MOGE PRZYCZEPIC TEGO ŻE WYGLĄDASZ JAK MENEL Z DŁUGIMI WŁOSAMI - krzyknąłem do niego.
- CO TY KURWA POWIEDZIAŁEŚ!?!?! TAKIE JAJA MASZ BY TAK GADAĆ? - odpowiedział mi.
- A NO MAM CAŁKIEM SPORE TOYA WIDZIAŁ - odpowiedziałem dumny.
- Prawda... I duzy chuj... - powiedział Toya A Mikado dał mi side eye.
- DOBRA JA JUŻ NIC NIE WNIKAM KURWA. Jedyne co to Toya... Wiesz że tata nie może się dowiedzieć..? A właśnie jak wygląda sytuacja? - spytał się mu.
- Uh.. No w miarę... I tak wiem że nie może się dowiedzieć mam to pod kontrolą spokojnie.. - powiedział lekko się uśmiechając. Gdy nagle usłyszeliśmy z dołu głos.
- CHODŹCIE NA OBIAD!!!!! - krzyknęła mama.
- O mama wie że jestem? - powiedział zaskoczony Mikado.
- Nie wie. Mówi o Akito - wzdrygnął ramionami Toya i poszedł pierwszy, a my za nim.
- Akitoooo kochany pomożesz mi zmywarkę wyciągnąć? - spytała się mi mama toyi.
- Jasne proszę paniiii - powiedziałem idąc do kuchni I wyjmując talerze.
- Ooo Mikado- przyjechałeś? O jeny nie spodziewałam się ciebie muszę Ci talerz dołożyć. - powiedziała z uśmiechem mama.
- Ale mamo... przecież tu są 3 talerze - odpowiedział Mikado.
- Oi głuptasie to dla Akito jest. Usiądź tam gdzie wolne zachwile ci dam talerz - powiedziała mama a ja gdy wyjąłem zmywarkę widziałem tą złość Mikado na mnie więc lekko się zaśmiałem i dalej pomagałem Mamie Toyi. Usiedliśmy wszyscy przy stole jedząc.
- MAMO. A wiesz że oni są razem!?!?! - powiedział Mikado a ja miałem ochotę udusić typa.
- Hm? Ah że Akito I Toya? Oczywiście że wiem - powiedziała z uśmiechem na twarzy a ja z toyą popatrzyliśmy się na siebie tępym wzrokiem.
- Mamo..? Ale jak to wiesz- - spytał się zdezorientowany Toya.
- Oi toya.. masz szczęście że to ja wchodzę do twojego pokoju gdy jest Akito nie tata.. naprawdę zasypiacie razem i nie raz słyszałam jak na niego krzyczysz a później mówicie ze się kochacie no i w końcu. Ktoś te kwiaty do ciebie przynosi a zawsze jakimś trafem pojawiają się tylko wtedy gdy Akito przychodzi - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Wow... Nie doceniałem jej.. mądra bardzo jest.
- I.. jest z tym pani okej..? - spytałem się.
- Oczywiście że tak cieszę się że Toya w końcu kogoś ma, zwłaszcza że jesteś to ty Akito. Spokojnie nic nie powiem ojcu. - powiedziała mama toyi uśmiechając się do niego a on do niej.
- Dziękuję mamo... - powiedział uśmiechając się Toya.
Więc posiłek zjedliśmy bez zbędnych nieporozumien chociaż nadal wiem że ja i Mikado za sobą nie przepadamy.

To ty mnie uratowałeś - Akito x ToyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz