***Sebastian***
Połowa mojej rodziny wychodzi z założenia, że skoro jestem liberałem( choć babcia obwołała mnie lewakiem), to nic mnie nie interesuje i nie mam żadnych zasad. Cóż, jeśliby mnie zestawić z ojcem, mocno polemizowałbym z tym, który z nas dwóch ich nie ma. Jakie zatem są te moje? Cóż, od prawie dwudziestu lat mam jedną, niemal żelazną: skoro Gaja nie dostała miłości od rodziców, musi mieć ją ode mnie. I mam nadzieje, że o niej wie. Przez te wszystkie lata starałem się, by wiedziała, że jest kochana. Póki mieszkałem w Poznaniu, było o to łatwiej. Mogłem codziennie poświęcać jej tyle czasu, ile mi się tylko podobało. Potem wyjechałem na studia i kilkaset kilometrów odległości lekko komplikowało sprawę. Ale usiłowałem dbać o to, żeby i tak wiedziała, że jestem. I nieskromnie powiem, że chyba mi to wyszło, patrząc na to, jak między nami jest.
Wiele osób pytało mnie, czemu aż tak bardzo wzbraniam się przed założeniem rodziny. Poza tym, że chciałem zrobić to w swoim czasie i na swoich warunkach, była jeszcze jedna przyczyna: napatrzyłem się na beznadziejne małżeństwo rodziców i wolałem być sam z obawy przed powtórzeniem ich błędów.
Tyle że w pewnym momencie dowiedziałem się od Wani o istnieniu pewnej absolwentki prawa, a konkretnej wtedy jeszcze aplikantki adwokackiej. Jego aplikantki. Nazwał ją ,,damską, adwokacką wersją mnie" i chciał mi ją przedstawić. Więc przyszedł z nią na jedną z rozpraw. Wtedy nawet na mnie nie spojrzała, a ja nie wiedziałem, gdzie podziać oczy.
Fakt, nie zrobiłem najlepszego pierwszego wrażenia. O ile miażdżenie linii obrony młodego adwokata na jednej z jego pierwszych rozpraw można w ogóle uznać za jakiekolwiek wrażenie. Napisała mi, że mam się od niej odwalić, bo nic z nas nigdy nie będzie. I pomyśleć, że na przestrzeni następnych kilku lat została moją żoną i matką mojego dziecka...
***
- Jak nastrój dzień przed egzaminem?- rzucam do Adriana, odrywając go od powtarzania materiału.
- Tragicznie, będę strzelał.
- Nie histeryzuj. Aż tak źle na pewno nie jest.
- Jest.
- Zasada indywidualizacji wymiaru kary.
- Co?
- Powtórzyć pytanie?
- Sprawdzasz mnie?
- Tak. To co, który to artykuł?
- Pięćdziesiąty...piąty?
- Pytasz?
- Pięćdziesiąty piąty - powtarza, już o wiele pewniej.
- Na pewno?
- Tak.
- Brawo, zdałeś.
- Będzie coś ze mnie?
- Nawet ktoś. Prokurator, jeżeli już musisz wiedzieć. I to taki całkiem niezły.
- Mogę cię o coś jeszcze zapytać?
- Dawaj.
- Przysięga małżeńska naprawdę jest tak straszna? Brzmiałeś, jakbyś miał się zaraz rozpłakać - wspomina, śmiejąc się.
- Sama w sobie nie jest straszna. Gorsze jest to, że masz wtedy na sobie spojrzenia kilkudziesięciu par oczu i obiektyw aparatu i kamery. Pamiętam, że naraz chciało mi się śmiać i płakać. Potem przez moment myślałem, że mam zawał. Ale ogólnie piękny moment. Szkoda tylko, że nie wszyscy uznają ten ślub.
- Masz na myśli waszą babcię?
- Tak. Gaja ci opowiedziała?
- Co nieco- przyznaje.
- Do tej pory nie mówi o Zuzie jako o mojej żonie. Na pogrzeb ojca przyjechałem z... tą swoją.
- Ale kim: tą swoją?
- Nie wiem. Pewnie dziewczyną, partnerką czy kimś w tym stylu. W każdym razie nie żoną.
- Gaja mówiła, że wasz ślub nazywa szopką.
- Nazywa- potwierdzam.
- Nie boli cię to?
- Tak szczerze? W ogóle mnie to nie interesuje. Niech myśli, jak jej się podoba. Nie brałem ślubu dla babci, tylko dla siebie.
***
Gaja obudziła się bladym świtem, powodowana emocjami związanymi z egzaminem Adriana. Od około dwóch godzin wydeptuje ścieżkę między salonem a swoim pokojem.
- Uspokój się. Wyjdzie, to zadzwoni - przekonuję ją.
- Uspokoję się, kiedy będę wiedziała, że zdał.
Rozdzwania się jej telefon. Na chwilę zamiera, odbierając.
- I co?- pyta, opierając się dłonią o ścianę.
- Mamy to, kochanie! Zdałem!
Widzę, że Gaja oddycha z ulgą. Przyznam szczerze, że ja też. To miłe uczucie, patrzeć, jak ktoś, kogo czegoś uczyłeś, za dosłownie chwilę zacznie wcielać w życie tę wiedzę, którą od ciebie dostał.
Hej!
Adrian od dziś jest już oficjalnie prokuratorem:)
Super, prawda?
Mam nadzieję, że jesteście z niego tak samo dumni jak ja i rozdział Wam się podoba<3
Do następnego!
P.
YOU ARE READING
Niebieski motyl TOM II
Teen FictionMatematyka nie ma nic wspólnego z prawem? Bzdura. Gaja i Adrian wiedzą to doskonale. Kochają się i jej autyzm nie jest w tym związku przeszkodą. Ale to jedna strona tej historii; z drugiej Zuza podejmuje się obrony najtrudniejszego klienta w dotyc...