Obowiązek

26 6 0
                                    

***Gaja***


W trakcie całego swojego życia słuchałam raczej o swoich obowiązkach aniżeli prawach. To znaczy... o tym drugim oczywiście też, ale nie na taką skalę. Od babci przy każdej okazji dowiadywałam się- poza tym, że lepiej od razu zamknąć mnie w klasztorze, bo i tak nikt mnie nigdy nie będzie chciał- że kobieta jest od tego, żeby służyć mężczyźnie. Jak się pewnie domyślasz, mojego absolutnie liberalnego brata takie konserwatywno - seksistowskie wynurzenia doprowadzają do szaleństwa nawet bardziej od znienawidzonej ,,prokuratorki". Raz dał babci dość mocno do zrozumienia, co  o tym myśli, rzucając mi chyba całkiem wymowne: ,,Nie słuchaj".


Co do obowiązków, myślę, że właśnie tym byłam dla rodziców. Sebastiana kochali, a mnie...cóż, zaakceptowali. Gdyby mnie ktoś zapytał, czy mnie kochają, odpowiedziałabym, że mam nadzieję. Bo przecież rodzice z reguły kochają swoje dzieci, nie?


Wbrew wszystkiemu temu, co właśnie wybrzmiało, nie mogę na nich narzekać. Zapewniali mi przez lata wszystko, czego chciałam i potrzebowałam: kupowali ubrania,  zabawki, zabierali na wakacje za granicę, wyprawiali urodziny i załatwiali mi zajęcia dodatkowe, o jakie prosiłam. Słowem, miałam chyba wszystko, co mają wszystkie albo przynajmniej większość dzieciaków.


Ale przyznaję, czasem dziwnie mi jest słuchać Adriana, kiedy któryś raz w ciągu dnia powtarza, że mnie kocha. Chociaż...nie, nie tym zdziwił mnie najbardziej. Rekord pobił, oświadczając mi się.


Zaskoczył mnie tym. Ale wyłącznie pozytywnie. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że niektórzy ludzie działają na innych lepiej od leków. I ja właśnie kogoś takiego znalazłam.


***

Rano budzi mnie uczucie, Jakby ktoś siłą próbował podnieść mi powiekę. Bardzo nieprzyjemne.


- Nie...- mamroczę sennie.


- Lala!- widzę Julka opierającego się małymi rączkami o moje łóżko.- Oto!- woła zadowolony. Jeśli ktoś się nie domyślił, chodzi mu o...oko. 


- Co byś chciał, hm? Przyszedłeś mnie obudzić?


- Julek, nie wolno budzić Gai...- Seba wydaje się rozbawiony, stając w progu zajmowanego przeze mnie pokoju.


- Ale tatę można - uśmiecham się.


- Przepraszam. 


- Co?


- Jest szósta rano. Idź spać.


- Nie chcę. I tak ostatnio prawie nie mogę spać. 


- Chcesz pogadać? Czekaj, odniosę małego do Zuzy, a potem mi wszystko powiesz.


Chwilę na niego czekam. Potem wraca i siada obok mnie.


- Mów - nakazuje. - Ja będę słuchał. 


Niebieski motyl TOM IIWhere stories live. Discover now