Ciche marzenie

42 4 6
                                    

***Adrian***


Z natury jestem raczej nieśmiały. Tak, wiem zawód prokuratora i nieśmiałość, to oksymoron. Ale coś ciągnęło mnie do tej pracy. Może umysł idealisty mający nadzieję na uratowanie świata? Możliwe. Ale prawda jest taka, że stosunkowo długo nie wiedziałem, co chcę robić. Wiedziałem tylko, że...lubię książki. W liceum jechałem na trójach, piątki utrzymując jedynie z historii, WOS-u i polskiego. W domu rodzinnym mamy dosłownie bibliotekę, więc na literaturę byłem chyba skazany. Skąd więc prawo? 


Cóż, w pewnym sensie... z przypadku.  Wydarzyło się to w liceum, podczas czegoś, co nazwano ,,tygodniem kariery". Jako że uczyłem się na profilu humanistycznym, moja klasa uczestniczyła w spotkaniu z sędzią i właśnie prokuratorem. Oboje bardzo zachwalali swoje zawody, określając je jako ,,wbrew pozorom pełne adrenaliny". 


No i oczywiście oboje moi rodzice są prawnikami. Więc chyba mieli nadzieję, że chociaż jedno z naszej czwórki pójdzie w tę samą stronę. Ale nie zrobiłem tego dla nich.  Tylko dla siebie. Wtedy skupiłem się tylko na nauce, nie nawiązując z nikim żadnej relacji. Te pierwsze zaczęły się dopiero wraz z aplikacją. A potem...potem pojawiła się Gaja. 


Jest cudowna, chociaż długo nie wiedziałem, czy aby na pewno dam radę z nią być. Żadna z moich dotychczasowych partnerek(a przed nią były dwie) nie była aż tak wymagająca. Ale tylko z nią jest mi tak dobrze. I podczas naszego wyjazdu zrobiłem wszystko, co byłem w stanie, żeby jej było tak samo.


I było. Widziałem to po jej reakcjach. Rwący się oddech, ciemniejące oczy, w których obraz zmieniał się jak w kalejdoskopie. Od mieszanki bólu z zaskoczeniem, po wyraz ulgi złączonej z przyjemnością i przeciągłe pojękiwanie, którym dawała mi do zrozumienia, że czuje się przy mnie bezpiecznie. To miłe. Widzieć, że ci ktoś ufa.


***


- Cześć- Olszewski wyciąga do mnie rękę na powitanie, a ja nie wiem, czy odpowiedzieć tak samo, czy jednak dalej obstawać przy kurtuazyjnym: ,,Dzień dobry, panie prokuratorze". Pal licho to, kim on dla mnie jest. Ale przecież jest ode prawie dziesięć lat starszy, na litość boską!


- Hej- odpowiadam, mając nadzieję, że jednak nie namyślałem się nad tym zbyt długo. 


- Już myślałem, że ci się synapsy przegrzewają.


- Nie. Coś takiego dotyka ludzi raczej w twoim wieku- usiłuję być tak samo wyluzowanym jak on. 


- Mam powiedzieć Gai, żeby cię w moim imieniu walnęła?


- Nie zrobiłaby mi tego. 


- Zakład?


- Co robimy ze sprawą?- zmieniam temat, jakby zaraz ktoś miał tu wejść.


- Którą konkretnie?


- Tą, w której obrońcą jest pani...to znaczy...twoja żona.


Niebieski motyl TOM IIWhere stories live. Discover now