Prolog

3.3K 220 21
                                    

–Laura! Zgubiłam klucze i nie mam jak zamknąć mieszkania! Poczekaj na mnie .– Po mieszkaniu rozległ się krzyk szatynki, która w pośpiechu zakładała czarne buty.

–No to pośpiesz się Mai, nie mam ochoty znowu się przez Ciebie spóźnić– odpowiedziała jej blondynka z klatki schodowej. Po chwili do dziewczyny dobiegła przyjaciółka. Rzuciła jej klucze i zbiegła po schodach. Mai bez chwili zwłoki zamknęła drzwi i podążyła z współlokatorką. Gdy wybiegała akurat z budynku, Laura odwróciła się i pomachała jej z drugiego końca chodnika. Zielonooka przyspieszyła kroku, próbując dogonić spieszącą się znajomą. 

Biegły tak aż do przystanku, jak co ranek. Autobusem dojeżdżały na uczelnię. To była już codzienna rutyna, do której obie zdążyły się przyzwyczaić. Tego dnia jednak było inaczej. Gdy dziewczyny były już tak blisko przystanku, zza rogu wyłonił się autobus. W tym momencie Mai pomyślała, że musi popracować nad swoją kondycją, bo przy Laurze, która biegła kilka metrów przed nią, wypadała blado. Przystanęła zdyszana. Kątem oka dostrzegła jak blondynka desperacko próbując zatrzymać autobus, wybiegła na ulicę.  Ale kierowca się nie zatrzymał. Zamknęła oczy, by nie widzieć tej katastrofy. Usłyszała dźwięk uderzenia i pisk opon.  Otworzyła oczy i z przypływem nowych sił pognała w stronę współlokatorki leżącej w kałuży krwi. Z pojazdu wysiadł kierowca. 

–Wybiegła tak gwałtownie! Próbowałem ją ominąć...

-Ale za późno!– wrzasnęła zapłakana. Chaotycznie próbowała sprawdzić puls. Blondynka była w opłakanym stanie. Tym bardziej zdziwiła się, gdy dłoń jej prawie martwej przyjaciółki zacisnęła jej się na nadgarstku. Oczy Laury zaszły mgłą, a uścisk wzmocnił się. Mai instynktownie chciała wyrwać rękę, ale dziewczyna nie dawała za wygraną. Jak w transie wypowiedziała kilka słów w języku, który Mai nie był znany. Przeszedł ją dziwny, zimny dreszcz po całym ciele. W tym czasie plama krwi na asfalcie wciąż rosła. Po chwili uścisk się rozluźnił i Mai mogła uwolnić rękę. Gdy spojrzała na Laurę po raz kolejny, jej oczy były zamknięte, a sama dziewczyna wyglądała na odprężoną. Z daleka dało się słyszeć sygnał karetki. Mai żałowała, że nie uważała na lekcjach z pierwszej pomocy. Czuła, że w duszy płacze i krzyczy, ale na zewnątrz nie mogła wydostać się żadna łza. 

–Proszę się odsunąć!– Gdy po raz kolejny nie zareagowała na prośbę ratownika, inny musiał odciągnąć ją siłą od ciała już martwej blondynki. Nie wiedziała co się wokół niej dzieje. W głowie  huczały jej wciąż tajemnicze słowa. 

–Nie dotykaj mnie!– wrzasnęła na mężczyznę, który trzymał ją mocno, podczas gdy dwoje innych lekarzy zabierało jej koleżankę do karetki. 

–Musi się pani uspokoić. Zabieramy ją do szpitala.  – Wszystko docierało do niej przez gęstą mgłę szoku.

–W takim razie chcę jechać z nią– jej głos brzmiał ochryple. Ubrania miała przemoczone od swoich łez i krwi Laury.

–Nie zabierzemy pani ze sobą. W karetce nie ma miejsca.  – Za jego plecami widziała, jak reszta funkcjonariuszy wkłada ciało do czarnego worka.– Nie da się nic zrobić– odpowiedział jakby czytając w jej myślach. 

I nagle wszystko przestało mieć dla niej znaczenie. W momencie gdy nadzieja na życie Laury umarła razem z nią, Mai wyrwała się z uścisku lekarza i odwracając się gwałtownie ruszyła przed siebie. Nie zamierzała iść już na zajęcia. Musiała się ogarnąć. Zmierzała do mieszkania. Jednakże, nie dany był jej spokój w tym momencie. Policjant chwycił ją za nadgarstek i przytrzymał w miejscu. Musiała złożyć zeznania. 

Gdy w końcu mogła ruszyć do domu, czuła, że była na skraju wytrzymania. Zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Weszła do mieszkania i zatrzasnęła za sobą drzwi z hukiem. Zrzuciła z siebie zniszczone ubrania i weszła pod prysznic. Jej łzy mieszały się ze strumieniem wody i krwi spływającej z jej ciała. Nawet ulubiony, miękki ręcznik, którym uwielbiała się zawsze wycierać, nie dawał jej tym razem ukojenia. Upadła ciężko na fotel w salonie. Poznała Laurę stosunkowo niedawno. Przez przyjaciółkę. Zamieszkały razem jakiś miesiąc temu. Żyły bezkonfliktowo, chociaż im dłużej się zastanawiała, tym bardziej utwierdzała się w przeczuciu, że ostatnimi czasy Laura zachowywała się naprawdę dziwnie.

Czuła jak mrużą jej się oczy. Oparła głowę o zagłówek i usnęła po chwili.

~*~

Prolog krótki, rozdziały postaram się dodawać dłuższe. 

Co sądzicie? Wyraźcie opinię w komentarzu!


PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz